Rewolucji na drogach nie będzie. Tylko wyższe mandaty

Rewolucji na drogach nie będzie. Tak mówią przedstawiciele resortów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu drogowego.

Wciąż Polska jest w czołówce europejskich państw z największą liczbą zabitych w wypadkach. Ministrowie stawiają jednak na sprawdzone metody ograniczania groźnych zdarzeń na drogach.

Wiceszef resortu transportu Tadeusz Jarmuziewicz podkreśla, że statystyki są złe, ale z roku na rok się poprawiają i zamiast eksperymentować z nowymi rozwiązaniami trzeba korzystać z tych już sprawdzonych w infrastrukturze drogowej. Jarmuziewicz jako przykład podał ograniczające groźne wypadki ronda i wymuszające zmniejszenie prędkości wysepki.

Wiceminister spraw wewnętrznych Marcin Jabłoński podkreśla, że nie tylko trzeba budować nowe drogi, ale też skutecznie ścigać drogowych piratów. Dlatego MSW zabiega o zaostrzenie przepisów wobec najgorszych kierowców. Jabłoński wspomniał też o podniesieniu wysokości mandatów jako sposobie na dyscyplinowanie kierowców powodujących zagrożenie.

Ministrowie uczestniczyli w VI Międzynarodowej Konferencji Policyjnej, która w tym roku w całości poświęcona jest założeniom Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013- 2020. Konferencja towarzyszy międzynarodowym targom Europoltech w Warszawie.

Reklama

Dyskutuj: Czy wyższe mandaty mają sens?

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy