Odbierać auta pijakom

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro opowiada się za tym, by pijanym kierowcom sądy mogły odbierać samochody. Zapowiedział, że dzisiaj ujawni wytyczne w tej sprawie dla prokuratur.

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Ziobro zwrócił uwagę, że sądy łagodnie karzą za takie przestępstwa (grozi za to nawet do 2 lat więzienia).

Mimo apeli policji, w ciągu ostatniego długiego weekendu zatrzymano na polskich drogach 3379 nietrzeźwych kierowców.

Tymczasem tylko 1 procent kierowców złapanych na jeździe po pijanemu trafiło za to do więzienia. Karę taką orzeczono wobec 2100 spośród 200 tys. kierowców zatrzymanych za jazdę pod wpływem alkoholu. Grozi za to do 2 lat więzienia.

- Nasi sędziowie uważają, że jazda po pijanemu to drobiazg - mówi Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych „Alter Ego”. Jak podkreśla, 98 proc. skazanych za jazdę po pijanemu otrzymało wyrok w zawieszeniu.

Reklama

- Ale kiedy zdarzy się wypadek, od liberalizmu sędziowie przechodzą do kar kilkuletniego pozbawienia wolności - dodaje Popiel. Zdaniem szefa stowarzyszenia „Alter Ego”, kiedy jazda po pijanemu była traktowana jak wykroczenie (do 2000 r.), wiązało się to z większą dolegliwością dla sprawców.

- Mam wrażenie, że sędziowie kierują się obecnie myśleniem: „dajmy mu jakiś wyrok, ale co ten facet tak naprawdę zrobił” - mówi Popiel, podkreślając, że sądy zbyt często nie traktują tego przestępstwa poważnie. - Zdecydowana większość kar grzywny nie przekracza tysiąca zł, a zgodnie z prawem mogłaby wynosić nawet 720 tys. zł - mówi Popiel.

- Zaostrzanie kar niewiele da - dodaje jednak Popiel, którego zdaniem istotniejsza jest zmiana postaw społeczeństwa. Według szefa „Alter Ego” obecna bierna akceptacja jazdy po pijanemu powinna zostać zastąpiona społecznym ostracyzmem. Innych metod walki z pijanymi kierowcami Popiel upatruje w ujawnianiu ich danych, skazywaniu na dozorowane prace społeczne lub podwyższaniu osobom jeżdżącym po pijanemu składki OC przez zakłady ubezpieczeniowe - pisze „Metropol”.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy