Nie uwierzysz, jak niewiele widzi kierowca ciężarówki

Powtarzane często hasła typu "ciężarówki wiozą śmierć" to jeden z mitów dotyczących drogowego bezpieczeństwa. Statystyki wyraźnie temu przeczą.

W rzeczywistości, biorąc pod uwagę liczbę pokonywanych kilometrów i natężenie ruchu (pamiętajmy, że Polska jest krajem tranzytowym), zawodowi kierowcy stanowią grupę, która powoduje na naszych drogach najmniejsze zagrożenie. Nie da się jednak ukryć, że wypadki z udziałem tzw. "tirów" z uwagi na różnicę mas pojazdów są z reguły bardzo spektakularne i przyciągają uwagę mediów. Większości z nich można by jednak uniknąć, gdyby inny użytkownicy dróg zdawali sobie sprawę z faktu, jak wielkiej koncentracji wymaga od kierowcy panowanie nad 40-tonowym zestawem i jak poważne ograniczenia wiążą się z samą konstrukcją ciężarówki.

Reklama

Niemal każdego dnia widujemy kierowców samochodów osobowych, którzy starają się wykorzystać każdy centymetr, by tylko "wcisnąć" się przed ciężarową "zawalidrogę". Większość z nich nie ma nawet cienia świadomości, że hamowanie wielotonowym zestawem diametralnie różni się od hamowania "osobówką". W przypadku pojazdu ciężarowego dystans potrzebny do zatrzymania ze stosunkowo niewielkiej prędkości (zwłaszcza na mokrej nawierzchni) może być nawet kilkunastokrotnie(!) dłuższy niż w samochodzie osobowym. Krótko mówiąc - "wciskając się" przed zwalniającą przed skrzyżowaniem ciężarówkę narażamy się na staranowanie. Co więcej, istnieje ogromne ryzyko, że kierowa "tira"  w ogóle nas nie zauważy!

Większość osób mylnie sądzi, że siedzący wyżej niż w samochodzie osobowym kierowca ciężarówki ma doskonałą widoczność we wszystkich kierunkach. W rzeczywistości, dotyczy to jedynie tego, co dzieje się daleko od pojazdu. Osoba siedząca za kierownicą ma jedynie fragmentaryczny ogląd dotyczący najbliższego sąsiedztwa pojazdu, a w tzw. "martwych strefach" zmieścić się może nie tylko pieszy czy rowerzysta, ale nawet kilka samochodów osobowych!

Właśnie z tego względu od lat postulujemy, by przy okazji kursów na prawo jazdy kategorii B, każdy z kandydatów na kierowcę mógł chociaż przez krótką chwilę odbyć przejażdżkę po placu manewrowym ciężarówką. Dopiero wówczas wielu "szybkich i wściekłych" uświadomiłoby sobie, że nawet "z oczami dookoła głowy" zawodowi kierowcy mają bardzo ograniczone możliwości dostrzeżenia zagrożenia.

Kwestie tzw. "martwego pola" świetnie obrazuje materiał jednej z amerykańskich telewizji. W czasie krótkiego eksperymentu w tzw. "martwych strefach" bez żadnych problemów udało się zmieścić przeszło trzydziestkę bawiących się dzieci, z których obecności, rozglądający się dookoła kierowca, nie zdawałby sobie sprawy!

Uprzedzając zgryźliwe komentarze malkontentów spieszymy wyjaśnić, że sytuacja nie dotyczy jedynie amerykańskich ciężarówek z charakterystycznym "nosem". Również w przypadku najpopularniejszych w Europie ciągników siodłowych kierowca ma bardzo ograniczoną widoczność w zakresie tego, co dzieje się bezpośrednio przed autem.

Właśnie z tego względu, niektórzy producenci wyposażają swoje ciężarówki w przednie lusterka, które pozwalają monitorować przestrzeń bezpośrednio przed pojazdem. Przestrzeń, w której - nierzadko - "schować" się może średniej wielkości samochód osobowy!

O tym, jak ograniczone pole widzenia ma kierowca ciężarówki przekonuje również to wideo z monitoringu. Widać na nim, jak przed stojącą ciężarówkę wchodzi piesza, a kierowca nie ma szansy jej dostrzec, więc rusza...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama