Nie chciał oddać samochodu, bo... zwarzył się lakier

Właściciel forda po małej kolizji oddał samochód w maju do warsztatu w Otwocku. Od trzech miesięcy nie mógł go jednak odebrać. Drobna naprawa ciągle się przedłużała.

Gdy po raz ostatni był w warsztacie usłyszał, że "lakier się zwarzył".

Naprawa miała być bezgotówkowa, ponieważ samochód został w pełni ubezpieczony. Po odbiór samochodu miał się zgłosić po dwóch tygodniach. 40-latek zgodnie z umową zjawił się w Otwocku po odbiór samochodu. Wówczas właściciel warsztatu poinformował klienta, że auto wymagało dodatkowych napraw i musiał je zabrać do innego warsztatu. Taka sama odpowiedź padła w czasie kolejnych odwiedzin w Otwocku. I tak przez kilka miesięcy. Zmieniały się tylko przyczyny "opóźnień". Raz były to wakacje, choroba, a ostatnio... zwarzony lakier.

Reklama

Przed dwoma dniami właściciel forda zażądał natychmiastowego wydania samochodu. Rafał O. oświadczył wówczas, że forda nie wyda i nie powie nawet gdzie on jest. Powiadomieni o sprawie policjanci z Otwocka zatrzymali właściciela warsztatu. Funkcjonariusze odnaleźli forda w jednym z zamkniętych garaży, które wynajmował Rafał O.

Samochód nie nosił żadnych śladów naprawy, tym bardziej lakierowania. Natomiast z ustaleń mundurowych wynika, że 32- letni Rafał O. w przeszłości miał już problem ze zwrotem naprawianych w swoim warsztacie samochodów. Właścicielowi warsztatu grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.

Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy