Najsłabsze ogniwo w samochodzie? To kierowca...

Coraz większymi krokami zbliżamy się do punktu, gdy kierowca przestanie być potrzebny. Koncerny prześcigają się w wynalazkach zapewniającym pojazdom coraz większą samodzielność.

Współczesne samochody potrafią już nie tylko same zmieniać biegi, utrzymywać zakładaną odległość od poprzedzającego auta czy - w razie konieczności - automatycznie się zatrzymać. Coraz większą popularnością cieszą się np. systemy automatycznego parkowania - najnowsze nie wymagają od kierowcy niczego poza wciśnięciem odpowiedniego przycisku.

Niedawno o krok dalej postanowili pójść inżynierowie z Volvo, którzy opracowali system automatycznego parkowania działający bez obecności kierowcy. Wystarczy, że ten zostawi auto przy wjeździe na parking, a samochód sam znajdzie sobie miejsce do postoju i zaparkuje.

Reklama

Nad kolejnym krokiem w dziedzinie autonomiczności pojazdów pracuje również Ford. Amerykanie rozpoczęli właśnie trzyletni program badawczy, w ramach którego - razem z naukowcami z politechniki w Sankt Petersburgu - opracować chcą system samochodowej komunikacji. Niewykluczone, że będzie to wynalazek na miarę internetu. W założeniach chodzi o to, by utworzyć globalną sieć korzystającą m.in. z łączy satelitarnych, dzięki której pojazdy - całkowicie automatycznie - mogłyby się ze sobą komunikować.

Chodzi rzecz jasna o zmniejszenie roli kierowcy, a co za tym idzie - zwiększenie bezpieczeństwa podróży. Dla przykładu auto, które uległo awarii nie tylko samo wezwałoby dla siebie pomoc drogową, ale też - korzystając z sygnału satelity - ustaliło swoją pozycję i poinformowało zbliżające się pojazdy o awarii. Dzięki temu kierowca zawczasu wiedziałby np., że jeden z pasów ruchu zajęty jest przez zepsuty pojazd.

Inżynierowie Forda widzą też inne korzyści stworzenia takiego systemu, jak chociażby możliwość komunikowania się pojazdów z centrami zarządzania ruchem. Dzięki takiemu systemowi samochód "wiedziałby", że na kolejnej krzyżówce sygnalizator wyświetla aktualnie czerwone światło i automatycznie uruchomił hamulce. Kierowca nie mógłby więc wymusić pierwszeństwa przejazdu, co niewątpliwie poskutkowałoby zmniejszeniem liczby ofiar wypadków drogowych.

Wspólny projekt naukowców z Forda i Rosji trwać ma przez trzy lata. Po tym czasie najprawdopodobniej spodziewać się możemy pierwszych testów.

Jak myślicie, czy ograniczenie wpływu "czynnika ludzkiego" to dobry kierunek dla rozwoju motoryzacji?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy