Na haju zabiła dwóch chłopców. I nie trafiła do aresztu

Jeszcze w tym tygodniu będzie gotowe zażalenie w sprawie zwolnienia do domu sprawczyni śmiertelnego wypadku w Kozach. W piątek wieczorem sąd odrzucił wniosek o tymczasowy areszt dla kobiety, która pod wpływem narkotyków śmiertelnie potrąciła dwóch chłopców.

"Pobłażliwość sądów jest przerażająca" - komentuje w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia Alter Ego pomagającego ofiarom wypadków.

- Zażalenie na decyzję sądu będzie gotowe w najbliższych dniach - mówi Małgorzata Borkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. Wniosek o tymczasowy areszt prokuratura argumentowała zagrożeniem wysoką karą. Kobiecie grozi bowiem do 12 lat więzienia. Poza tym była ona pod wpływem narkotyków. Badanie wykazało, że brała amfetaminę. Kobieta przyznała się do jej zażywania. Jednocześnie twierdzi, że chłopcy wtargnęli na drogę, a do tego oślepiło ją słońce.

Reklama

Sąd uznał jednak, że argument o zagrożeniu wysoką karą to za mało, żeby stosować tymczasowy areszt. Ponadto dowody zostały zebrane, są zeznania świadków, a do przygotowania jest jeszcze tylko opinia biegłych. A na ich ocenę tego, co się stało - zdaniem sądu - kobieta wpływać nie może. Dlatego wniosek prokuratury odrzucono i sprawczyni wypadku została zwolniona.

Droga w Kozach, gdzie doszło do wypadku jest bardzo niebezpieczna. Dwa lata temu w tym samym miejscu zginęła starsza kobieta. Została potrącona na tym samym przejściu dla pieszych - mówi Elwira Jurasz z policji w Bielsku-Białej. Po tamtym wypadku w pobliżu przejścia pojawiły się specjalne, odblaskowe znaki ostrzegawcze.

- Kierowcy nagminnie łamią tam przepisy i jeżdżą za szybko. Od początku roku wystawiliśmy ponad 60 mandatów za przekroczenie tam dozwolonej prędkości - mówi Jurasz.

"Kobieta może uciec lub wpływać na biegłego"

- Przerażająca jest pobłażliwość sądów dla sprawców wypadków drogowych, w których giną ludzie - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą Janusz Popiel - prezes stowarzyszenia Alter Ego pomagającego ofiarom wypadków. - To błędna decyzja - mówi o decyzji sądu ws. sprawczyni wypadku w Kozach. Podkreśla, że areszt powinien działać odstraszająco na wszystkich kierowców, którzy za nic mają przepisy ruchu drogowego. Przypomniana też, że 20-latce grozi kara nawet 12 lat więzienia. Jest zagrożenie wysoką kara i ta okoliczność, chociażby ze względu na prewencję ogólną, powinna być wystarczającym powodem zastosowania przez sąd aresztu - argumentuje.

Według Popiela, istnieje niebezpieczeństwo, że sprawczyni wypadku ucieknie - chociażby za granicę, obawiając się odpowiedzialności. Mężczyzna dodaje, że pomagając ofiarom wypadku spotkał się już z takimi przypadkami. Podkreśla też, że kobieta może wpływać na opinie wydawane przez biegłego. Przekonuje, że wbrew pozorom, takie wypadki nie są rzadkością.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: chłopcze | areszty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy