Masz mózg czy ABS?
Rzecz działa się późnym wieczorem. Kierujący suzuki ignis mężczyzna zatrzymał się przed skrzyżowaniem, albowiem dostrzegł sygnał czerwony. Pani jadąca za nim dużym suv-em rozpoczęła hamowanie, po czym ku swojemu wielkiemu zdziwieniu wjechała w bagażnik stojącego samochodu. - Jak to się stało? - nie mogła opanować zaskoczenia - przecież ja mam ABS i zimowe opony!
Minęły już dawno czasy, kiedy to samochód wyposażony w ABS lub EBD stanowił nie lada atrakcję czy też luksus dostępny tylko dla najbogatszych. To dobrze, ale z drugiej strony wielu kierowców żywi obecnie przeświadczenie, że w razie popełnienia przez nich błędu urządzenie elektroniczne pozwoli im zawsze wyjść cało z każdej opresji.
Wspomniana wyżej pani, kierująca suv-em, miała istotnie auto wyposażone w system przeciwpoślizgowy, ale za to nie grzeszyła chyba wyobraźnią. Okazało się bowiem, że po mroźnym dniu pod wieczór temperatura nieco wzrosła i zaczął padać deszcz. Jezdnia była jednak wychłodzona po kilkudniowych mrozach i lądujące na niej krople deszczu błyskawicznie zamarzały, tworząc tzw. szklankę.
Właścicielka suv-a była przekonana, że jezdnia jest tylko mokra. Nie zwróciła uwagi, że suzuki, a także inne pojazdy poruszały się bardzo wolno. Jak sama wyjaśniła, jechała z prędkością około 80 km/h. Taka zresztą prędkość była w tym miejscu dozwolona. Tyle tylko, że droga hamowania na lodzie przy 80 km/h jest bardzo długa i nawet najdoskonalszy ABS cudów tu nie zdziała, nie pomogą też opony zimowe.
Warto dodać, że na skutek tego wypadku kierujący suzuki mężczyzna doznał bardzo poważnego urazu kręgów szyjnych.
Jeśli w okresie zimowym zauważymy, że jezdnia jest mokra, a na szyby auta opadają krople deszczu lub mżawki, zawsze zakładajmy, iż na nawierzchni może występować oblodzenie. Jak się o tym przekonać? Bardzo łatwo. Najpierw spójrzmy w lusterko, by sprawdzić, czy nikt nie jedzie tuż za nami. Następnie przyhamujmy dość mocno przy prędkości około 40 km/h. Jeśli poczujemy, że koła się blokują albo pod pedałem hamulca wystąpi charakterystyczne drgania oznaczające zadziałanie ABS-u, oznacza to, że jezdnia jest bardzo śliska.
Drugim sposobem może być gwałtowne dodanie gazu. Zerwanie przyczepności, nagły wzrost obrotów silnika oznaczają to samo.
Stwierdzenie dużej śliskości jezdni powinno nas skłonić natychmiast do zmiany stylu jazdy. Zmniejszamy prędkość. Zwiększamy odstęp od poprzedzającego pojazdu. Unikamy wszelkich raptownych manewrów, w tym także gwałtownych zmiana pasa ruchu, nagłych przyspieszeń. Obserwujemy sytuację przed nami, zwłaszcza sygnalizatory. Jeśli widać, że zapalił się sygnał żółty, nietrudno przewidzieć, iż auto przed nami będzie hamować. Czy my też dam radę zatrzymać się?
Jeśli od dłuższego czasu na widocznym w oddali sygnalizatorze świeci się sygnał zielony, nie rozpędzajmy się, aby zdążyć "przelecieć" przez skrzyżowanie. Sygnał może się zmienić i wówczas będziemy mieć problemy z wyhamowaniem. Możemy "wpłynąć" po lodzie na skrzyżowanie wprost pod samochody, dla których zapali się wówczas światło zielony.
Szczególną uwagę zachowajmy podczas hamowania na spadkach. Droga niezbędna do wytracenia prędkości zwiększa się na nich bardzo znacznie.
Najbardziej groźne sytuacje, związane z oblodzeniem jezdni mają miejsce wówczas, gdy oblodzenie to występuje tylko lokalnie. Na przykład jedziemy po mokrej jezdni, przyczepność opon do nawierzchni wydaje się całkiem znośna, zbliżamy się do przejścia, na które właśnie wkracza pieszy. Rozpoczynamy hamowanie i nagle z przerażeniem stwierdzamy, że płyniemy po lodzie i nie mamy kontroli nad samochodem.
Warto zatem wiedzieć, iż są takie miejsca na drodze, które szczególnie często i łatwo stają się bardzo śliskie. Należą do nich, między innymi, odcinki przed skrzyżowaniami i przejściami, bo tutaj samochody często hamują i powodują wypolerowanie zalegającego śniegu lub warstewki lodu. Niezwykle śliskie bywają lokalne drogi osiedlowe i mało uczęszczane uliczki miejskie.
Poza obszarem zabudowanym oblodzenie lubi pojawiać się w pobliżu dużych zbiorników wodnych, na zacienionych odcinkach drogi (np. biegnącej przez las), a przede wszystkim na wszelkich mostach, wiaduktach i estakadach. Te konstrukcje drogowe ulegają bowiem szybko wychłodzeniu, gdyż wiatr działa na nie także od spodu. Jeżeli na taki zmrożony most lub wiadukt spadnie deszcz, natychmiast zamarza tworząc istne lodowisko.
Nawet bardzo dobry kierowca, jeśli zostanie zaskoczony nagłą śliskością jezdni i straci panowanie nad pojazdem, niewiele już może zrobić. Przy znacznej prędkości energia kinetyczna samochodu jest tak duża, iż nie pomogą tu żadne systemy elektroniczne. Lód stawia bardzo mały opór, współczynnik tarcia opon o nawierzchnię staje się minimalny. Auto sunie więc w dalej mimo rozpaczliwego hamowania, mimo działania ABS-u dopóty, dopóki nie zatrzyma się na jakiejś w miarę twardej przeszkodzie. Najczęściej niestety jest to inny samochód, drzewo, latarnia, w najlepszym razie rów.
Nie jest sztuką, drodzy polscy mistrzowie kierownicy, pędzić na złamanie karku po nawierzchni o dobrej przyczepności. Naprawdę dobrym kierowcą jest ten, kto potrafi właśnie na śliskiej, oblodzonej nawierzchni postępować prawidłowo i zachować panowanie nad samochodem.
Taki właśnie tekst usłyszałem od pewnego znajomego, który kupił swojej wybrance wielkiego suv-a. Widząc moje zdziwione spojrzenie dodał:
- Wiesz, ona nie jeździ tak dobrze jak ja, czuje się za kierownicą niepewnie, więc musi mieć duży i twardy samochód. Jeśli komuś przywali, to przynajmniej nic jej się nie stanie.
Nie wytrzymałem i odparłem:
- To szkoda, że nie kupiłeś jej walca albo spychacza!
Wiem, wiem, nie wszystkich znajomych się wybiera, a ten akurat nie może się pochwalić zbytnią mądrością. Wielokrotnie słyszałem zresztą wypowiadane pewnym głosem stwierdzenia podobnych jemu kierowców : "ja mam wypasione auto nafaszerowane elektroniką, mam poduszki, kurtyny, więc nic złego nie może mi się stać". No cóż, zawsze można spotkać silniejszego od siebie. Nawet wielki suv w konfrontacji z TITR-em nie ma większych szans. Także drzewa i stalowe słupy latarń są bardzo twarde i odporne na uderzenia. Wielu się już o tym przekonało i obecnie są lokatorami cmentarzy.
A wszystko dlatego, że lekceważyli starą i jakże mądrą zasadę: kieruj się zawsze rozumem. ABS go nie zastąpi.
Polski kierowca