Mandat z Niemiec dla Polaka od tajemniczej Frau Fiebig

Czy słyszeliście kiedykolwiek o Frau Fiebig? Nie? W takim razie macie szczęście, gdyż oznacza to, że nigdy nie weszliście w konflikt z niemieckimi przepisami ruchu drogowego, przynajmniej na terenie Turyngii. Albowiem to właśnie owa bliżej niezidentyfikowana postać sygnuje tzw. pisma informacyjne, przysyłane właścicielom pojazdów, uwiecznionych przez fotoradary we wspomnianym landzie. Otrzymaliśmy do wglądu jedno z takich pism, nawiasem mówiąc sformułowanych w zupełnie poprawnej polszczyźnie. Jednak nie tylko z tego powodu warto mu się bliżej przyjrzeć.

Zauważmy, że zaczyna się od mało urzędniczego zwrotu - "Szanowni Państwo". Od razu robi się jakoś tak przyjemniej. Okazuje się wszak, że nawet pirat drogowy oficjalnie może być uznany za "szanownego". Potem jest równie grzecznie, a jednocześnie jasno i konkretnie.

Dowiadujesz gdzie, kiedy i jakie wykroczenie popełniłeś - ty lub ktoś, kto kierował twoim samochodem. Na odcinku, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/godz. jechałeś 104 km/godz. Ale, ale... A margines błędu, który u nas, wedle powszechnej opinii, wynosi zwyczajowo 10 km/godz.? Nic z tego - Frau Fiebig zaznacza, że ustalona prędkość uwzględnia tolerancję pomiaru. W takim razie może da się zakwestionować samo urządzenie, za pomocą którego dokonano pomiaru prędkości? I znowu pudło, bo cytowany dokument z góry uprzedza, że "było ono legalizowane".

Reklama

Adresat dowiaduje się również, że zarzucane mu wykroczenie katalog grzywien wycenia standardowo na 70 euro (plus dodatkowe opłaty i koszty w wysokości co najmniej 28,50 EUR), ale stawka może być podwyższona, jeżeli sprawca okaże się recydywistą.

Do pisma z Thüringer Polizei dołączono zestaw trzech zdjęć: główne, z fotoradaru (z wyciętym miejscem pasażera) oraz dwa zbliżenia - na tablicę rejestracyjną i kierowcę. To ostatnie jest trochę niewyraźne, jednak pozwala bez trudu zidentyfikować osobę.

Drugi załącznik to "Formularz odpowiedzi". Możemy się w nim przyznać lub nie przyznać do popełnienia zarzucanego nam wykroczenia (to ostatnie wymaga podania uzasadnienia, w języku niemieckim). Jesteśmy również proszeni do podania danych kierowcy.


Czy "Szanowni Państwo" mogą odmówić udzielenia odpowiedzi? Tak, ale tylko wtedy, gdyby pociągało to "za sobą ryzyko ścigania Państwa lub (...) osoby najbliższej". Ponadto dowiadujemy się, że "Po zakończeniu dochodzenia odpowiedzialny kierowca otrzyma decyzję o ukaraniu grzywną z odpowiednim określeniem kwoty kary grzywny i ewentualnego zakazu kierowania pojazdami łącznie z opłatami i kosztami."

Jednym słowem - uprzejmie, z szacunkiem, ale... nie ma zmiłuj się.

Z czystej ciekawości próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej "Frau Fiebig". Wyszukiwarka internetowa podała kilka wyników. Okazuje się na przykład, że jakaś w ten sposób określana osoba pracuje w Landeshauptstadt Potsdam jako "Sachbearbeiterin für Leitungsunterstützung Geschäftsbereich." Brzmi frapująco, ale to jednak ktoś inny.

A tak zupełnie na koniec... Wyobraźmy sobie, że u nas pisma z policji, inspekcji transportu drogowego czy jakiejkolwiek innej instytucji są podpisywane przez kogoś, kto przedstawia się jako "Pani Malinowska" albo "Pan Nowak". Bo "Frau" to w języku niemieckim po prostu "pani"...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy