Likwidacja durniów Sp. z o.o.

Temat nie jest nowy, pisałem już jakiś czas temu o omijaniu pojazdu, który jechał sąsiednim pasem ruchu, ale zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. Jest to jedno z najgroźniejszych wykroczeń drogowych.

Niestety od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Nadal nie brakuje kierowców, który zamiast mózgu mają chyba wewnątrz czaszki przerażającą pustkę. I przysłowiowy sznurek, który trzyma uszy..

Nie masz prawa jechać dalej

Wyjaśnijmy to jeszcze raz prostym, łopatologicznym językiem. Jedziesz np. lewym pasem ruchu na jezdni wielopasowej.  Prawym pasem, przed tobą, porusza się inny samochód.  Widzisz, że hamuje on przed przejściem dla pieszych. Już wówczas powinieneś przygotować się do hamowania, bo istnieje możliwość, że tamto auto zatrzyma się przed przejściem, by przepuścić pieszych.

Reklama

Jeżeli istotnie samochód ten staje przed pasami, NIE MASZ PRAWA JECHAĆ DALEJ!!! Masz bezwzględny obowiązek zatrzymania się przed przejściem, podobnie jak uczynił to tamten kierujący.

Czy to takie trudne?

A jak to wygląda w praktyce? 

Popatrzcie  na pierwszy filmik. Samochód stoi przed przejściem, na jezdnię wchodzą piesi. A sąsiednim pasem mkną auta kierowane przez bezmózgowców. Jedno, drugie, trzecie...

 Piesi na szczęście w tych przypadkach wykazują należytą ostrożność i stosują jakże mądrą zasadę ograniczonego zaufania. Dzięki temu unikają śmierci.

Zastanówmy się jednak, czy ci odmóżdżeni "mistrzowie kierownicy", którzy omijają stojący przed przejściem samochód, mają chociaż odrobinę wyobraźni?

Oto drugi filmik: auto staje przed przejściem, pieszy zaczyna przechodzić i co? I tu przed nosem przechodnia przejeżdża jeden burak, drugi, następny. Ile jest tego buractwa...

Jesteście upośledzeni albo jesteście burakami

No właśnie, czy tak trudno zauważyć, że samochód stoi przed przejściem? Czy tak trudno przewidzieć, że na jezdni może pojawić się pieszy?  Dla części kierowców niestety tak. To ci upośledzeni, którzy nigdy nie powinni mieć prawa jazdy.

Jadą jak barany jeden za drugim, widząc tylko tył poprzedzającego samochodu.

-       Ojej, ja w ogóle nie zauważyłam, że tu jest przejście - tłumaczy potem sprawczyni potrącenia pieszego.

-       Jechałem za szybko, żeby zahamować - wyjaśnia naiwnie sprawca kolejnego wypadku. 

Zero myślenia, zero wyobraźni. A w dodatku, jeśli jeszcze akurat rozmawia przez komórkę albo ogląda coś niezwykle ważnego na swoim  niezwykle mądrym fejsie, to już w ogóle resztki szarych komórek przestają pracować.

Druga grupa to takie tanie cwaniaczki - buraczki.

A co  będę hamował, jeszcze zdążę, zanim ten frajer wejdzie mi przed machę. Mi się spieszy, niech ta baba albo ten dziad poczeka. Ja jestem panisko, ja jestem najważniejszy, chociaż słoma mi z butów wystaje i dwóch zdań nie potrafię napisać bez błędu...

Takich jest niestety wcale niemało.  Im większy prostak i cham, tym bardziej agresywnie zachowuje się za kierownicą,  tym częściej lekceważy innych.

Skutki są zazwyczaj fatalne

Bardzo często pieszy, widząc, że jeden samochód zatrzymał się, wchodzi pewnym krokiem na jezdnię. No i kiedy wkracza na kolejny pas ruchu, zostaje uderzony rozpędzonym samochodem kierowanym przez jakiegoś durnia.

Ten dureń oczywiście zaraz zarzuci, że pieszy też powinien uważać, zapyta dlaczego nie rozejrzał się uważnie i nie zauważył jego wspaniałej fury. Istotnie,  rozsądny pieszy mający instynkt samozachowawczy, zanim będzie kontynuował przechodzenie, upewni się, czy taki właśnie dureń nie dojeżdża do przejścia sąsiednim pasem.

Trzeba jednak pamiętać, że wśród pieszych są dzieci, osoby starsze, inwalidzi, ludzie chorzy, niedowidzący, niedosłyszący. Nie każdy potrafi prawidłowo ocenić sytuację drogową, prędkość zbliżającego się auta.

Dobry kierowca i kulturalny człowiek umie to uwzględnić.

Jak z tym walczyć?

Recepta jest bardzo prosta. Za tak poważne wykroczenie mandat powinien wynosić 5000 zł., a ponadto kierowca traciłby automatycznie prawo jazdy na okres dwóch lat, przechodząc w tym czasie obowiązkowe szkolenia (co najmniej 30 godzin). Rzecz jasna za odpowiednią opłatą.

Mam na myśli nie te sytuacje, kiedy kogoś zabił lub uczynił kaleką, ale sam fakt ominięcia pojazdu, który zatrzymał się przed przejściem. 

Niestety, przypadki ukarania takiego kierowcy przez policję należą do rzadkości. Ale i tu mam proste rozwiązanie. Pozwólcie mi założyć firmę (np. "Likwidacja buraków drogowych" Sp. z .o..o).  Umieszczę za własne pieniądze nad kilkoma przejściami kamery i będę nagrany materiał przekazywał do Policji.  Mandat 5 tysięcy, z czego dla mnie tylko 1 tysiąc.

Za miesiąc zarobię na kilkanaście kolejnych kamer, a za rok będę miał kamery w całym kraju i stanę się jednym z najbogatszych Polaków. Zarobię na durniach miliardy! A przy okazji wzbogacę znacząco budżet tego biednego państwa.

Na was, buraki, wreszcie padnie blady strach, a dojeżdżając do przejścia zawsze będziecie zdejmować nogę z gazu i uważnie się rozglądać.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piesi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy