Jazda na światłach przez całą dobę. Jestem na TAK
100 zł. Mandat w takiej wysokości grozi kierowcy, który porusza się swoim pojazdem od świtu do zmierzchu nie korzystając ze świateł mijania lub świateł do jazdy dziennej.
Policjanci rzadko wykazują się w tej kwestii pobłażliwością, z każdym rokiem przybywa więc zwolenników zniesienia obowiązku jazdy na światłach przez całą dobę.
Niestety, artyleryjski huk wykrzykiwanych przez nich haseł zagłusza najważniejszy z argumentów towarzyszący wprowadzeniu takiego obowiązku - kwestię bezpieczeństwa.
Przeciwnicy używania świateł przez całą dobę twierdzą, że wprowadzone w 2007 roku przepisy nie spowodowały zmniejszenia liczby wypadków na polskich drogach. Czy aby na pewno?
W 2006 roku wypadki komunikacyjne kosztowały życie 5 243 osoby. W 2007 roku, gdy Polacy zobligowani zostali do jady na światłach przez całą dobę, bilans ofiar zamkną się liczbą 5 583. Teoretycznie, wypadałoby więc przyznać przeciwnikom jazdy na światłach rację. Do tak wąskich ram czasowych odwołują się jednak pieniacze o... wąskim umyśle. Aby wyciągnąć właściwe wnioski, wypada przyjrzeć się statystyce wypadków w zdecydowanie szerszym kontekście.
W pięć lat od wprowadzenia zmian w kodeksie drogowym, gdy kierowcy przyzwyczaili się już do jazdy na światłach, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W 2012 roku na drogach zginęło 3 571 osób - o przeszło 2 tysiące mniej niż w roku 2007! Co więcej, gdy wprowadzano obowiązek korzystania ze świateł mijania przez całą dobę po Polsce poruszało się niespełna 19,5 mln pojazdów.
W 2012 roku ich liczba zbliżyła się do 24,5 mln! Okazuje się więc, że chociaż liczba pojazdów zwiększyła się o 1/4 - a co za tym idzie, zwiększyło się zagęszczenie ruchu - liczba ofiar wypadków zdecydowanie spadła!
Oczywiście, ignorancją byłoby twierdzenie, że spadek liczby ofiar śmiertelnych to wyłącznie zasługa jazdy na światłach. Te są jedynie elementem szerszego, wielotorowego planu, którego celem jest zminimalizowanie skutków wypadków drogowych w Polsce. Roli świateł mijania trudno jednak nie doceniać, zwłaszcza jeśli popatrzymy na zagadnienie przez pryzmat najpowszechniejszego grzechu polskich kierowców - zbyt mocnego wciskania pedału przyspieszenia.
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, co do tego, że zdecydowanie łatwiej dostrzec nam poruszający się z dużą prędkością obiekt, jeśli ten zwraca na siebie uwagę odpowiednim oświetleniem. Ta prosta zasada od lat działa chociażby w przypadku pojazdów uprzywilejowanych, których sygnały świetlne mimowolnie przyciągają wzrok.
Oświetlony pojazd zauważymy zdecydowanie szybciej, światła pomagają również w prawidłowej ocenie odległości i prędkości obiektu.
Podsumowując - czy się to komuś podoba, czy nie - biorąc pod uwagę mentalność polskich kierowców - jazda na światłach przez całą dobę w znaczny sposób przyczynia się do zwiększenia bezpieczeństwa na naszych drogach. Jeśli ktoś ma jednak problem z zakupem w roku dodatkowego kompletu żarówek przypominamy, że korzystanie z samochodu nie jest w tym kraju obowiązkowe. Jeśli priorytetem są dla was koszty, zawsze możecie przecież skorzystać z najtańszej formy podróżowania - komunikacji publicznej.