Idiota czy cwaniak? Chyba jedno i drugie...

Jeśli pominąć nadużywane przez funkcjonariuszy drogówki "niedostosowanie prędkości do warunków ruchu", głównym powodem wypadków na polskich drogach jest nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu.

Tylko w 2012 roku wypadki powstałe w wyniku wymuszenia pierwszeństwa stanowiły przeszło 26 proc. ogółu wszystkich tragicznych zdarzeń na polskich drogach. W ich wyniku śmierć poniosło 380 osób a 10 524 osoby odniosły obrażenia.

Wymuszenie pierwszeństwa to - bezsprzecznie - błąd kierującego, ale do wielu tego typu wypadków przyczynia się stan infrastruktury drogowej. Nie wszystkie ronda i skrzyżowania projektowane są tak, by ich przejazd był dla kierowców intuicyjny - współwinę za zaistniałą sytuację ponoszą więc również drogowcy i... kolejne ekipy rządzące.

Reklama

Trudno jednak w racjonalny sposób wytłumaczyć zachowanie części kierujących, którzy każdego dnia - ignorując wyraźne oznakowanie - z premedytacją dopuszczają się wymuszeń.

Każdego roku dochodzi w Polsce do około pół tysiąca wypadków spowodowanych wjechaniem na skrzyżowanie pojazdów, których kierowcy zignorowali zapalone czerwone światło.

Warto podkreślić, że kierowcy, którzy dopuszczają się takich wyczynów ryzykują nie tylko mandat ale też - głównie - własne życie. Wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle kończy się często tzw. "bocznym zderzeniem się pojazdów w ruchu", gdy wymuszający pierwszeństwo pojazd wpada pod koła auta jadącego zgodnie z przepisami.

Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, że uderzenie w pozbawiony stref kontrolowanego zgniotu bok często oznacza dla podróżujących autem wyrok śmierci. Tylko w 2012 roku, wskutek "bocznego zderzenia się pojazdów w ruchu" śmierć poniosło 600 osób. Dla porównania "zderzenia czołowe" pochłonęły wówczas 541 ofiar.

Mimo tego, wciąż nie brakuje osób, jak kierowca samochodu uwiecznionego na filmie, który najpierw dojechał do skrzyżowania buspasem, następnie przejechał na czerwonym świetle nie tylko przejście dla pieszych, ale całe skrzyżowanie... Jeśli zrobił to celowo - a trudno podejrzewać np. zagapienie - to jest to już zdecydowanie wyższa szkoła "cwaniakowania"...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy