Fotoradary nie tylko zarabiają? Zwolniła większość!
Dzięki nowoczesnemu systemu fotoradarowemu na stołecznym skrzyżowaniu ul. Sobieskiego i Witosa nastąpiła wyraźna redukcja liczby łamiących przepisy ruchu drogowego - informuje straż miejska. Według straży odnotowano ponad 80-proc. spadek wykroczeń.
Jak informuje na stronie internetowej warszawska straż miejska, dzięki kontroli fotoradarowej trwającej od trzech tygodni na skrzyżowaniu Sobieskiego i Witosa, nastąpił wyraźny spadek kolizji, jazdy z nadmierną prędkością, przypadków wjazdu na czerwonym świetle i blokowania skrzyżowania.
"Po zaledwie trzech dniach od uruchomienia systemu liczba kierowców łamiących przepisy spadła do 52 proc., dziś poziom ten osiągnął 84 proc." - zaznacza straż.
Jak poinformowała rzeczniczka straży Monika Niżniak, od 20 lutego wykonano 2,5 tys. zdjęć.
Jak powiedział naczelnik Oddziału Ogólnomiejskiego Straży Miejskiej Krzysztof Mrówka, już pierwsze dni potwierdziły zasadność uruchomienia na tym skrzyżowaniu systemu, "ujawniając kierowców, którzy z pełną premedytacją, kiedy czerwone światło było zapalone już od 2-3 sekund, mimo wszystko decydowali się na wjazd na skrzyżowanie". "To jest jedno z poważniejszych wykroczeń, którego konsekwencje mogą być tragiczne" - zaznaczył.
"Do tego były przypadki wjazdu nie tylko na czerwonym świetle i z nadmierną prędkością, ale dodatkowo bez zapiętych przez kierowcę pasów bezpieczeństwa, wykonywanych rozmów telefonicznych, a nawet wjazdu samochodu na przejście dla pieszych w chwili, kiedy byli już na nim ludzie" - mówił Mrówka.
Jak informuje straż, dzięki nowemu systemowi odnotowano spadek liczby kolizji i skrzyżowanie udrożniło się. Z informacji, jakie posiada straż miejska wynika, że od 20 lutego w tym rejonie doszło tylko do dwóch kolizji. Kierowcy informują także służbę o bezkolizyjnym ruchu na skrzyżowaniu, które nie jest zablokowane.
"Mniej osób łamiących przepisy to wyższy poziom bezpieczeństwa" - podkreśla straż.
Zdaniem Niżniak, nowość tego systemu fotoradarowego polega na tym, że rejestruje jednocześnie dwa wykroczenia: nie tylko przekroczenie prędkości, ale także wjazd na czerwonym świetle. "Jest to urządzenie, które nie działa na zasadzie wiązki fotoradarowej, tylko jest to cały system sprzężony z kablami indukcyjnymi, które są wtopione w asfalcie. Przejazd przez te pętlę przy aktywnym +czerwonym+ wysyła impuls, który powoduje, że samochody są fotografowane równocześnie na czterech pasach" - tłumaczyła.
"Czyli nie ma tego, że będziemy się tłumaczyć - a bo mnie wyminął samochód i to jego +strzeliliście+, a nie mnie - dodała.
Jak powiedziała Niżniak, do maja mają trwać testy nowego systemu fotoradarowego. "W międzyczasie będziemy się zastanawiać nad dalszymi rozwojem tych systemów. W grę wchodzą jeszcze kolejne skrzyżowania" - powiedziała.
Jak dodała, straż na razie rozważa umieszczenie tego systemu na trzech warszawskich skrzyżowaniach, ale nie chciała zdradzić na których.