Fotoradarów więcej, a wciąż giniemy na drogach. Dlaczego?

Wygląda na to, że 300 fotoradarów więcej to zdaniem władz lek na wciąż wysoką liczbę wypadków drogowych w Polsce. Zakup nowych urządzeń uszczupli budżet państwa o 45 milionów złotych. Czy nie lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze na rozwiązania, które faktycznie podniosą bezpieczeństwo na drogach?

Spośród wszystkich krajów UE w Polsce w wypadkach drogowych ginie najwięcej osób. Z danych, zgromadzonych przez Komendę Główną Policji, wynika, że liczba wypadków drogowych stale utrzymuje się na niechlubnym, wysokim poziomie. W roku 2010 było ich ponad 40 tysięcy. Statystyki te mają rzekomo obniżyć nowe fotoradary. Tylko, że jak wynika z kontroli NIK dotyczącej przyczyn wypadków drogowych w Polsce to nie przekraczanie prędkości jest głównym winowajcą, a zły stan infrastruktury drogowej.

Kotrola była przeprowadzana na przestrzeni ostatnich 10 lat i wnioski z niej są takie, że głównymi przyczynami wypadków są: marna jakość polskich dróg, niedostateczne przeszkolenie kierowców, niewłaściwe wypełnianie zadań przez organy zarządzające ruchem drogowym, nieprawidłowości w przewożeniu materiałów niebezpiecznych, zagrożenia na przejazdach kolejowych oraz dopuszczanie do ruchu pojazdów o złym stanie technicznym.

Reklama

Stan polskiej infrastruktury drogowej wypada bardzo źle na tle pozostałych krajów europejskich. Polskie drogi są jednymi z najgorszych w Europie pod każdym względem - gęstości, struktury, parametrów technicznych. Gęstość dróg w Polsce jest niższa od średniej europejskiej o 40%, a udział autostrad kilkakrotnie mniejszy niż w krajach UE. Nawierzchnia dróg często jest niedostosowana do cięższych pojazdów, przez co nagminnie tworzą się na nich koleiny, w które wpadają samochody osobowe. W innych krajach UE takie drogi są klasyfikowane jako niebezpieczne i wyłączane z użytkowania, w naszym kraju jednak oznaczałoby to zamknięcie znacznej ich liczby - "Dlatego też w Polsce klasyfikuje się takie drogi, jako znajdujące się w złym stanie technicznym i stawia znaki ograniczające prędkość" (NIK).

Drugą, zaraz po drogach, najczęstszą przyczyną wypadków drogowych według NIK jest niedostateczne przeszkolenie kierowców. Wyniki kontroli wykazały, że sposób szkolenia kierowców jest nadal mało skuteczny, a kierowcy o krótkim stażu powodują ok. 30% wypadków. Szkolenie i egzaminowanie nie przygotowuje w należyty sposób do uczestnictwa w ruchu drogowym. Zaświadczenia o ukończeniu kursu często wydawane są mimo niepełnego zrealizowania programu szkoleniowego.

Zalecenia NIK w kwestii podniesienia bezpieczeństwa na drogach obejmują poprawę stanu technicznego dróg, utworzenie skutecznego systemu szkolenia kierowców, usprawnienie organizacji ruchu drogowego, przyspieszenie rozwoju transportu multimodalnego, który odciążyłby drogi, wyeliminowanie instytucjonalnego rozproszenia kompetencji działań w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego (obecnie działania te bezpośrednio podejmowane są przez 3 ministerstwa, policję, straż pożarną oraz inne podmioty). O fotoradarach w raporcie nie ma ani słowa. Może, więc wcale nie przyczyniają się one do zredukowania liczby wypadków, jak brzmi wersja instytucji odpowiedzialnych za ich ustawianie. Co więcej, jak wynika z badań Yanosik.pl monitorującego sytuację na polskich drogach, kierowcy zwalniają przed "skrzynką" i przyspieszają zaraz po jej ominięciu, co może powodować wypadki. W świetle wyników kontroli NIK wydaje się więc, że fotoradary są raczej maszynkami do zarabiania pieniędzy, a faktyczne działania, które państwo powinno podjąć są zgoła inne. Źródło: yanosik.pl

Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo na drogach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy