Elektryczne auta rozbijają się na potęgę. Ten raport nie pozostawia złudzeń
Firma ubezpieczeniowa AXA przeanalizowała raporty dotyczące szkód komunikacyjnych. Wynika z nich, że ryzyko spowodowania wypadku przez osobę podróżującą elektrykiem jest aż o połowę wyższe, niż w przypadku samochodu spalinowego.
Nietypowy raport powstał w Szwecji, w oparciu o analizę danych 1200 kierowców samochodów elektrycznych. Okazało się, że działa tu podobny mechanizm, który dawno już zaobserwowano wśród właścicieli klasycznych aut: im mocniejszy samochód, tym ryzyko spowodowania kolizji lub wypadu większe.
W przypadku elektryków niepokojąca może być jednak skala zjawiska, która - w ocenie autorów raportu - wynika z charakterystyki tych pojazdów. Ściślej - chodzi o spory zapas momentu obrotowego dostępnego niemalże w każdej chwili.
Szkoda na osobach trzecich oznacza zdarzenie, w którym - fizycznie - poszkodowany został człowiek. Mowa więc o klasycznym wypadku samochodowym.
Zdaniem twórców raportu prawdopodobieństwo spowodowania wypadku lub kolizji przez kierowcę elektryka jest średnio aż o 50 proc. wyższe niż w przypadku samochodu spalinowego. Wynika to chociażby z zauważalnie wyższego udziału w statystykach tzw. szkód parkingowych. Prawdopodobieństwo spowodowania stłuczki przez kierowcę samochodu elektrycznego jest aż o 56 proc. wyższe niż u kierowcy auta spalinowego.
Kierowcy elektryków stwarzają też o 50 proc. większe ryzyko szkód, w których uszkadzane są wyłącznie ich własne pojazdy (np. najechanie na słupki, ściany budynków itd). Wbrew pozorom - dla ubezpieczyciela nie jest to wcale dobra wiadomość. Staranowanie słupka parkingowego, które w przypadku auta spalinowego spowodowałoby najwyżej uszkodzenie zderzaka i kilku plastikowych osłon podwozia, w aucie elektrycznym doprowadzić może do uszkodzenia - montowanych w podłodze - akumulatorów.
Badanie pozwala sądzić, że kierowcy elektrycznych aut mają poważne problemy z dozowaniem mocy swoich pojazdów, które - po wciśnięciu pedału gazu - przyspieszają gwałtowniej niż oczekuje tego osoba siedząca za kółkiem.
Nietypowy raport może mieć duży wpływ na kształtowanie się cen polis obowiązkowego ubezpieczenia OC pojazdów mechanicznych. Usunięcie szkód spowodowanych przez samochód elektryczny kosztuje z reguły więcej niż "likwidacja" szkody, której sprawcą był kierowca auta spalinowego.
Wynika to po prostu z zasady zachowania pędu. Masa samochodów osobowych wyposażonych w akumulatory trakcyjne nierzadko przekracza 2000 kg. "Siłą rzeczy" poziom uszkodzeń spowodowanych przez elektryka jest większy. AXA szacuje, że średni koszt likwidacji takiej szkody - względem auta spalinowego - wzrasta o 10 proc.
Co więcej - jeśli kierowca elektryka wjedzie w samochód spalinowy liczący sobie powyżej 10 lat, ryzyko odniesienia obrażeń przez pasażerów tego drugiego wzrasta aż o 1/5. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że to z kolei wiąże się z dodatkowymi kosztami opieki medycznej i rehabilitacji, które z reguły zwielokrotniają koszt likwidacji szkody.
***