Będzie śledztwo w sprawie zatrzymania karetek na A4
Będzie śledztwo ws. nieuzasadnionego zatrzymania na bramkach wjazdowych na autostradę A4 karetek wiozących dwóch ciężko rannych po wypadku - poinformowała w czwartek prokuratura rejonowa w Nysie. Jeden z rannych kilka dni później zmarł.
Według informacji przekazanych PAP przez Prokuratura Rejonowego w Nysie Annę Kawecką akta sprawy dotarły do prokuratury we wtorek. Śledztwo będzie wszczęte w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Do tej pory sprawę zatrzymania karetek prowadziła Prokuratura w Brzegu; przekazała ją jednak do prokuratury w Nysie w związku z właściwościami terytorialnymi - punkt poboru opłat przy wjeździe na A4 podlega pod rejon nyski.
Przy wjeździe autostradę w nocy z 2 na 3 czerwca karetki ratownictwa medycznego Falck z Brzegu jadące na sygnałach natrafiły na zamknięte szlabany na węźle Przylesie. Ratownicy stali 2-3 minuty, a osoby znajdujące się w budkach poboru opłat nie zareagowały na obecność karetek. W końcu jeden z ratowników ręcznie wyłamał szlaban bramki. Taka sama sytuacja zdarzyła się przy wyjeździe z autostrady A4 na węźle Prądy. Karetki miały stracić przez to kilka minut.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła w lipcu matka 20-latka, który był ranny w wypadku i którego przewoziła karetka zatrzymana przy wjeździe na A4. Chłopak zmarł kilka dni później. Kobieta wnioskuje o powołanie medycznej lub naukowej instytucji, która odpowie na pytania, jaki wpływ na śmierć jej syna miał nieuzasadniony postój karetki na bramce opłat i w jakim stopniu do niej się przyczynił.
Kobieta chce też powołania biegłego z dziedziny architektury i sztuki budowlanej, by ten sporządził opinię nt. tego, czy bramki na autostradzie A4 - w tym na węźle Przylesie - mają pas awaryjny dla przejazdu służb ratowniczych, pojazdów policyjnych i strażackich. Jeśli nie - to czy są zbudowane zgodnie ze sztuką i spełniają wymogi bezpieczeństwa.
Rzeczniczka firmy Kapsch - odpowiedzialnej za pobór opłat na autostradzie A4 - Dorota Prochowicz mówiła, po złożeniu zawiadomienia, że zachowanie ratowników, którzy jechali karetkami z ofiarami wypadku z 2 na 3 czerwca było nieuzasadnione. Wyjaśniała, że powinni oni pobrać bezpłatny bilet i wjechaliby na autostradę bez przeszkód.
"Współczujemy matce ofiary wypadku, ale utrzymujemy, że wjazd na autostradę nie był utrudniony. Złożyliśmy wyjaśnienia w tej sprawie opolskiej policji" - powiedziała PAP Prochowicz. Dodała, że jeśli zajdzie potrzeba, firma Kapsch przekaże śledczym nagrania z monitoringu.
Wyjaśnienia w tej sprawie na prośbę policji złożył też opolski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) oraz firma Falck.
Dyrektor operacyjny biura regionalnego firmy Falck w Opolu Piotr Kalociński podkreślił, że w nocy z 2 na 3 czerwca ratownicy zrobili wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo ofiarom wypadku. Zwrócił też uwagę, że procedura wjazdu służb ratowniczych na A4, które posługują się obecnie systemem ViaTOLL przekazanym przez GDDKiA w czerwcu, po 3 czerwca uległa zmianie.