Będą nowe przepisy. 10 tys. zł za przekroczenie prędkości!?

Z roku na rok rośnie liczba rodaków, którzy na zagraniczne wczasy wybierają się własnym samochodem.

Europejskie fotoradary łapią Polaków
Europejskie fotoradary łapią PolakówAFP

W efekcie lawinowo rośnie też liczba polskich aut uwiecznionych przez lokalne fotoradary...

W których krajach szczególnie uważać należy na przydrożne fotopstryki? Co ciekawe, prawo Unii Europejskiej jest w kwestii ścigania kierowców dość liberalne. Wciąż nie ma jeszcze ujednoliconych procedur dotyczących ścigania przewinień drogowych, dzięki czemu dużej części zagranicznych kierowców udaje się uniknąć kary. Wkrótce ma się to jednak zmienić...

Dla przykładu o przykre konsekwencje związane z uwiecznieniem naszego auta przez fotoradar nie muszą się obawiać turyści udający się do Bułgarii, Estonii, Łotwy czy Rumunii. Tamtejsi urzędnicy - z uwagi na trudności związane z ustaleniem kierującego i wysokie koszty takiej operacji -najczęściej w ogóle nie występują do strony polskiej o udostępnienie danych.

Mniej szczęścia mają jednak osoby, które chciałby spędzić urlop nad Adriatykiem czy Morzem Śródziemnym. Listę państw, w których piratów drogowych ściga się bez względu na koszta otwierają "tranzytowe" Austria i Niemcy. Na pobłażliwość urzędników nie możemy też liczyć w przypadku Holandii i Włoch.

Jak podaje "Rzeczpospolita", w zeszłym roku do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców nadeszło 15 tys. zagranicznych zapytań dotyczących danych osobowych właścicieli przyłapanych na przekroczeniu prędkości aut. Gdy taki dokument wpłynie do strony polskiej nasza policja wysyła właścicielowi wezwanie do uregulowania mandatu lub wskazania osoby, która w danym momencie prowadziła pojazd. Dalsze postępowanie zależy od uporu zagranicznych urzędników. Jeśli właściciel auta nie wskaże kierującego często udaje mu się uniknąć finansowej odpowiedzialności. Taka sytuacje nie potrwa jednak długo.

7 listopada w Polsce obowiązywać zacznie znowelizowany Kodeks Drogowy - zmiany w ustawodawstwie wymusiła na nas Unia Europejska. Urzędnicy z Brukseli zobowiązali państwa członkowskie do utworzenia punktów kontaktowych odpowiedzialnych za wymianę danych właścicieli pojazdów przyłapanych na przekroczeniu prędkości przez fotoradary. Jest się czego obawiać, bowiem wymiana ta odbywać się będzie na zasadzie wzajemności, a ściganiem piratów zajmą się policje właściwe dla kraju, w którym dokonano wykroczenia.

W praktyce oznacza to, że jeśli zdjęcie zrobi nam niemiecki fotoradar, po tym, jak strona polska przekaże dane właściciela auta, na jego adres przyjdzie pismo wystosowane przez niemiecką policję. Wówczas nie będzie już mogło być mowy o żadnej pobłażliwości. Nowe unijne prawo zakłada bowiem, że jeśli właściciel auta nie wskaże jego kierowcy, sam zobligowany będzie do zapłacenia mandatu. Co więcej, jeśli będziemy zwlekać z jego uregulowaniem sprawą, automatycznie, zajmie się polski komornik.

Nowe przepisy mogą się okazać dla Polaków niezwykle dokuczliwe. Na tle innych krajów Unii Europejskiej maksymalna kwota mandatu w Polsce wydaje się bowiem śmiesznie mała. Dość przypomnieć, że np. we Francji możemy otrzymać mandat w wysokości 1500 euro, a na Łotwie - nawet 2500 euro, czyli - bagatela - 10 tys. zł!

Oceń swój samochód. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas