Autostradowy skandal trwa!

Jeśli ktoś nie wie, że płatny odcinek autostrady A4 Kraków - Katowice jest wielkim placem remontowym, dowie się tego dopiero po uiszczeniu połowy opłaty za przejazd.

Koncesjonariusz ani nikt inny nie informują stosownymi znakami o utrudnieniach przed wjazdem na bramki, nie dając kierowcy szans wyboru innej drogi.

Przekonał się o tym reporter RMF FM, który przejechał odcinek między Siewierzem a Jaworznem, gdzie zjeżdża się na płatny odcinek autostrady.

- W Siewierzu po raz pierwszy się waham. Wybrać zwykłą drogę przez Zawiercie i Olkusz czy autostradę? O robotach na tej drugiej nie ma ani słowa, więc wybór jest prosty. Kilka kilometrów dalej, w Podwarpiu napotykam wielkie, kuszące, niebieskie oznaczenia kierujące na autostradę. Skręcam zatem w prawo, bo nic nie informuje o tym, co mnie tam czeka. Przez kolejne 20 kilometrów mijam co najmniej kolejne dwa zjazdy na inne drogi do Krakowa: w Dąbrowie Górniczej i Jaworznie. Ale po co zmieniać trasę, jeśli autostrada jest tuż, tuż? Dopiero po chwili mijam pierwszy znak informujący o remoncie, ale teraz już innej drogi wybrać nie mogę, bo zaledwie minąłem ostrzeżenie - już byłem na autostradowym pasie.

Reklama

Jak sprawdził Marcin Buczek, droga dojazdowa do autostrady przez Katowice wygląda podobnie. Również w kilku innych śląskich miastach, choć oznaczeń zjazdów na autostradę jest wiele, informacji o remoncie nie ma albo wcale albo pojawiają się one w ostatniej chwili.

Podobnie jest w Krakowie. Reporter RMF, Maciej Grzyb zdecydował, że nie pojedzie autostradą. Czy znajdzie inną drogę?

- Gdy napotykamy pierwsze ostrzeżenie o remontach na A4, znalezienie innej drogi jest już bardzo trudne, bowiem wszystkie zjazdy zostawiłem za plecami. Ale o to właśnie chodziło pobierającym opłaty na autostradzie. Mogę teraz zrobić dwie rzeczy: zignorować znaki i przepisy i zawrócić na zakazie, tego rozwiązania nie polecam bo grozi to punktami karnymi i wysokim mandatem, mogę też zjechać z autostrady i rozpocząć poszukiwania innej drogi. To już droga przez mękę: najpierw korek na remontowanej obwodnicy, potem korek koło lotniska, zawracam i znów korek na obwodnicy plus jeszcze 5 kilometrów do pierwszego zjazdu na Śląsk. W sumie przejechanych dodatkowo 15 kilometrów i straconych co najmniej 20-30 minut.

Będziemy dziś uparcie dopytywać, co się dzieje z wnioskiem o zawieszenie opłat na czas remontów, który złożyliśmy kilkanaście dni temu w resorcie transportu. Będziemy pytać o dalsze losy raportu Najwyższej Izby Kontroli. Czytamy w nim, że Stalexport, firma dzierżawiąca autostradę, nie wywiązała się z postanowień koncesyjnych.

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: opłaty | Katowice | korek | odcinek | skandal | autostrady | A4 Kraków-Katowice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy