Agresywny kierowca BMW zgłosił się na policję i przyznał do winy

Kierowca BMW X5, który w Katowicach zaatakował kierowcę drugiego samochodu zapewne nie spodziewał się, że tak szybko trafi do większości serwisów informacyjnych.

Dzięki pokładowej kamerze, która znajdowała się w samochodzie pobitego, nagranie trafiło do sieci i lawina ruszyła.

Przypomnijmy, że gdy autor nagrania zgłosił się na policję, usłyszał, że bez pełnego numeru rejestracyjnego może być problem z ustaleniem właściciela samochodu. Internauci takiego problemu nie mieli, numer ustalili, podobnie jak dane polisy OC.

Kierowca BMW medialnej nagonki nie wytrzymał. Sam zgłosił się policję, gdzie złożył wyjaśnienia i do wszystkiego się przyznał. Jak na drogowe "spięcie", może się spodziewać wysokiej kary.

Jak wyjaśnił rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel, kierowca BMW usłyszał zarzut "spowodowania naruszenia czynności narządów ciała na okres trwający nie dłużej niż 7 dni w związku z charakterem chuligańskim".

Reklama

Taki czyn to nie wykroczenie, a przestępstwo zagrożone karą nawet dwóch lat więzienia.

Osobnym postępowaniem objęty został szereg wykroczeń drogowych popełnionych podczas całego zajścia. Trzeba przyznać, że policjanci wypunktowali je bardzo dokładnie. Na liście znalazło się m.in. spowodowanie zagrożenia w ruchu, niestosowanie do znaków, przejeżdżanie przez obszary wyłączone z ruchu, tamowanie ruchu, a nawet zaśmiecanie ulicy (wysiadając z auta kierowca wyrzucił na jezdnię papierosa; mało kto o tym wie, ale to również wykroczenie). W sumie za popełnione czyny kara może wynieść 1000 zł i 21 punktów karnych. Jeśli kierowca na swoim koncie ma obecnie więcej niż 3 punkty, zakończy się to utratą prawa jazdy.

Mimo, że kierowca BMW przyznał się do wszystkiego i dobrowolnie poddał karze, sprawa trafi do sądu. Po interwencji mediów sprawą "ze względu na ważny interes społeczny" z urzędu zajął się prokurator. Sprawa w sądzie zakończy się zapewne nałożeniem na obwinionego grzywny, kierowca będzie musiał również pokryć koszty postępowania i zapłacić pobitemu nawiązkę.

Przypomnijmy, że katowicka policja wciąż czeka, aż wyjaśnienia złoży inny kierowca BMW, który w lecie wymusił pierwszeństwo, a potem groził drugiemu kierowcy pobiciem. Właściciel samochodu został ustalony po numerach rejestracyjnych, ale nie zgłosił się na komisariat. Został mu wyznaczony kolejny termin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: agresywni kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama