200 złotych mandatu to za mało! 1000 byłoby ok?

Samochód i telefon komórkowy. Z założenia oba te urządzenia mają nam ułatwić życie, zapewnić niezależność, wolność i wygodę. Z drugiej strony korzystanie z trzymanej w ręku komórki podczas kierowania pojazdem, prowadzenie rozmów, sprawdzanie maili, pisanie i odczytywanie wiadomości tekstowych, zerknięcia na wpisy w serwisach społecznościowych, korzystanie z różnych aplikacji wskazuje się jako jedną z ważnych przyczyn wypadków drogowych.

W pewnym stopniu przed nieszczęściem chroni nas obecna w samochodzie instalacja głośnomówiąca. Co robić jednak, gdy jej nie mamy? Jak nie ulec wewnętrznemu przymusowi sięgnięcia po aparat po usłyszeniu sygnału, że ktoś chce z nami nawiązać kontakt albo wtedy, gdy nam samym przyjdzie na to ochota? Garść ciekawych, aczkolwiek właściwie dość oczywistych rad na ten temat znaleźliśmy w jednym z polonijno-holenderskich portali internetowych.

Radykalny sposób rozwiązania wspomnianego problemu podpowiadają specjaliści od leczenia uzależnień. Alkoholik musi usunąć z domu wszelkie napoje wyskokowe, nałogowy palacz wyrzucić papierosy, seksoholik... No, może nie brnijmy dalej w te porównania. Zapamiętajmy tylko, że zmotoryzowany komórkomaniak, który nie wierzy w swoją silną wolę powinien umieścić telefon w niedostępnym miejscu. Ktoś powie, że kobiety mają łatwiej, niech po prostu wrzucą aparat do czeluści swojej torebki. Nijak go tam nie znajdą. Niestety, w przypadku bardziej zdeterminowanych jednostek może to nie wystarczyć. Bezpieczniej będzie włożyć telefon do bagażnika, schować pod tylną kanapę lub do wnęki na koło zapasowe.

Reklama

Na szczęście zazwyczaj nie trzeba uciekać się do aż tak ekstremalnych metod. W łagodniejszych stadiach choroby możemy ograniczyć się do całkowitego wyciszenia telefonu lub przejścia w tzw. tryb samolotowy. Warto, jak pisze autorka omawianych tu porad, zainstalować specjalną aplikację, która potrafi wykryć, że telefon znajduje się w obiekcie przemieszczającym się z prędkością powyżej, powiedzmy, 15 km/godz. Wówczas blokuje wszelkie połączenia ze światem, pocztę, media społecznościowe, komunikatory i uaktywnia komunikat informujący dzwoniącego, że właśnie prowadzimy samochód i nie możemy rozmawiać.

Nade wszystko należy jednak myśleć, planować i przewidywać. Cel podróży wpisać do nawigacji jeszcze przed jej rozpoczęciem. Wybierając się w daleką trasę z góry zastanowić się, gdzie będziemy tankowali, a gdzie jedli, co warto po drodze zobaczyć, by uniknąć nerwowego poszukiwania w telefonie adresu najbliższej stacji benzynowej, restauracji czy wiadomości o lokalnych atrakcjach. Jeżeli już musimy to zrobić, a jedziemy z pasażerem - jemu powierzmy owo zadanie. Jeżeli jesteśmy sami, zatrzymajmy się w bezpiecznym miejscu i dopiero wtedy sięgnijmy po telefon.

W Holandii kierowcy, który w niedozwolony sposób korzysta z komórki, grozi grzywna w wysokości 230 euro. To sporo, nawet jak na tamtejsze warunki. Poradnik, na który się powołujemy, sugeruje, by zwizualizować sobie, na co moglibyśmy tę kwotę wydać. To powinno dodatkowo uchronić przed pokusą sięgnięcia po telefon podczas jazdy. W Polsce za takie wykroczenie płaci się 200 zł. Dwie stówki nie są pieniędzmi zanadto przemawiającymi do wyobraźni, ale, jak to się mawia, piechotą nie chodzą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy