Jak kupisz takie auto nie staniesz się od razu twardzielem
Mitsubishi L200 kusi wyjątkowo zaawansowanym układem napędowym.
W promocyjnej wersji Storm ma także bardzo korzystną cenę i bogate wyposażenie. Postanowiliśmy sprawdzić jak sprawdza się w codziennej eksploatacji. Czy można polecić go osobom, które chcą kupić samochód tej klasy wyłącznie po to, aby odliczyć cały VAT?
Najpierw o cenie
Do niedawna najtańszą propozycją w gamie L200 była skromnie wyposażona odmiana Invite AC Easy Select za 99 000 zł. Teraz pojawił się Storm za 109 990 zł, który bazuje na bogatej wersji Intense, ma podwójną kabinę, mocny, 178-konny silnik Diesla oraz napęd na 4 koła Super Select 4WD. Wyposażono go także w czarne orurowanie z przodu i boczne stopnie, a także bardzo dobre opony BF Goodrich All Terrain 245/70R16.
Wnętrze zdobią obszyte skórą fotele z napisem Storm, wykończona skórą kierownica, przyciemniane szyby i wysokiej jakości zestaw muzyczny Alpine.
Długi jak jamnik
Samochód jest potwornie długi (ponad 5 m) i ma ponadprzeciętny tylny zwis - prawie 1.5 m. Mimo wszystko jego sylwetka może się podobać. Jest opływowa, wyróżnia się w tłumie.
Dla czteroosobowej ekipy remontowej, która potrzebuje samochodu do pracy w terenie, trudno o lepsze rozwiązanie. Dla osoby, która będzie jeździć tym autem w pojedynkę, głównie w mieście to chyba najgorszy możliwy wybór. Cóż z tego, że samochód jest zwrotny, skoro tył "zachodzi przy skręcie"?
Kontrowersyjna jest sama nadbudówka. Być może poprawia aerodynamikę samochodu, ale poważnie ogranicza możliwości przewozowe. Otwór załadunkowy jest niewielki, a silnie pochylony fragment dachu zwieńczony bezsensowym okienkiem to przewaga formy nad treścią. Zdecydowanie lepsza jest nadbudówka tradycyjna.
Na szczęście całą plastikową konstrukcję łatwo się zdejmuje. Mały plus można przyznać także za zamek nadbudówki sterowany pilotem. Bardzo dobrze należy ocenić natomiast wykończenie skrzyni ładunkowej - jest odporne na zarysowania i łatwo zmywa się strumieniem bieżącej wody - z węża lub pistoletu na myjni.
Kabina
Niedawno testowaliśmy Mitsubishi Pajero Sport, które wydaje się bardzo podobne do L200. W praktyce różnica pomiędzy oboma samochodami jest odczuwalna. W prywatnym użytkowaniu znacznie przyjemniejszy wydaje się Pajero Sport. W L200 ciężej kręci się kierownicą, nieco gorzej się siedzi (szczególnie z tyłu). Panuje tu także większy hałas. L200 na jego tle to raczej narzędzie do pracy.
W dolnej części konsoli środkowej znajduje się wielofunkcyjny wyświetlacz w starym japońskim stylu. Może edytować informacje o średnim zużyciu paliwa, średniej prędkości, kierunkach świata, godzinie, a także temperaturze na zewnątrz. Przyciski do przełączania trybów pracy znajdują się pod konsolą.
Ciekawostka - L200 ma odsuwany elektrycznie fragment tylnej szyby. Przycisk znajduje się obok gniazda zapalniczki na konsoli centralnej.
Napęd
L200 jest wyposażony w zaawansowany układ napędowy Super Select 4WD. Podczas jazdy po utwardzonych drogach o dobrej przyczepności można korzystać z podstawowego trybu 2H (napęd na tylne koła). Kiedy robi się ślisko, nie zatrzymując się można dołączyć napęd na koła przednie (do 100 km/h). Centralny mechanizm różnicowy pozwala poruszać się w takim trybie po normalnych, oblodzonych drogach, które dla wielu zwykłych pick-upów są naprawdę niebezpieczne.
W trudnym terenie można włączyć tryb 4H - czyli zblokować centralny dyferencjał. Kropką nad i jest opcja zblokowania dyferencjału i włączenia reduktora.
Zawieszenie samochodu nie jest już tak zaawansowane. Z przodu zastosowano konstrukcję niezależną. Z tyłu - sztywny most podwieszony na resorach piórowych.
Jazda
L200 mieliśmy okazję jeździć w każdych warunkach drogowych - w mieście, na trasie, a także w lekkim terenie (obszar budowy dróg oraz tereny leśne).
W mieście L200 czuje się jak słoń w składzie porcelany. Tuż po uruchomieniu zimny silnik pracuje nierówno, niechętnie, ale jak dowiedzieliśmy się w serwisie - "ten typ tak ma". Po osiągnięciu temperatury roboczej kulturze pracy niewiele można już zarzucić, ale sama jazda po zatłoczonych ulicach do przyjemnych nie należy. Parkowanie na ciasnych miejscach pod hipermarketem to oczywiście prawdziwa zgroza. Ciasne nawroty w parkingach wielopoziomowych wystawiają umiejętności kierowcy na ciężką próbę. Układ kierowniczy pracuje na dodatek dość ciężko.
W trasie samochód zachowuje się znacznie lepiej. Wręcz zaskakująco dobrze. Bez najmniejszego problemu utrzymuje prostoliniowy kierunek jazdy i mimo sporych opon nie myszkuje po drodze. Na zakrętach dość łatwo go wyczuć. Na dodatek jest skutecznie wyciszony.
W terenie również radzi sobie bez problemu. Oczywiście długość ogranicza jego możliwości, ale i tak nie jest źle.
Faktyczne zużycie paliwa okazuje się niższe niż sugeruje komputer pokładowy. Podczas naszego testu auto potrzebowało średnio ok. 10-11 l oleju napędowego na każde 100 km (obliczone na podstawie tankowania i przejechanych kilometrów). Wskaźnik przekłamywał pokazując o litr, a nawet o dwa więcej.
Podsumowanie
Bardzo trudno bawić się w Srażnika Teksasu na polskich drogach. Jeśli komuś wydaje się, że po zakupie L200 stanie się twardzielem, jest w błędzie. L200 to bardzo atrakcyjna propozycja ale tylko dla profesjonalistów, którzy faktycznie potrzebują pakownego Pick-upa. Zaawasnowany układ napędowy wyróżnia go na tle konkurencji i pozwala bezpiecznie podróżować zimą na zwykłych ośnieżonych drogach. Mieszczuchy mogą oczywiście skorzystać z jazdy próbnej, ale znacznie lepszym wyborem do codziennego użytku prywatnego będzie Pajero Sport, Outlander czy ASX.
Jacek Ambrozik
Mitsubishi L200 Storm 2.5 DI-D High Power
Ceny wersji promocyjnej: od 109 990 zł
Silnik: wysokoprężny, czterocylindrowy, z bezpośrednim wtryskiem paliwa o pojemności 2477 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 12,1 s
V max: 179 km/h
Spalanie w teście: 11 l/100 km
Moc max. 178 KM
Max mom.obr.: 400 Nm