1000 km za kierownicą Isuzu D-Maxa

Tuż po zakończeniu jazd Isuzu D-Max z automatyczną skrzynią biegów otrzymaliśmy do testów kolejną wersję tego samochodu, tym razem z "manualem" i przeszkoloną nadbudową przestrzeni ładunkowej. Tym razem wypróbowaliśmy go w dalszej trasie.

article cover
INTERIA.PL

Przeszklona zabudowa Road Ranger nadaje autu bardziej osobowy charakter, ale trzeba pamiętać, że nie gwarantuje pełnej szczelności. Bagaże są chronione przed deszczem jedynie "z grubsza". Po wizycie w myjni, na wykończonej tworzywem sztucznym podłodze pojawia się wilgoć. Na szczęście ze względu na wyprofilowanie podłogi , ładunek nie musi zmoknąć - woda gromadzi się w zagłębieniach i po pewnym czasie wypływa na zewnątrz szczelinami przy tylnej burcie.

INTERIA.PL

Należy podkreślić, że tego typu niedogodności pojawiają się w praktycznie wszystkich Pick-upach, w których zabudowy dostarczane są przez zewnętrznych producentów.

Test ujawnił jeszcze jedną niedogodność: bardzo trudno oczyścić tylną szybę. Między tylną częścią kabiny, a nadbudówką jest wąska szczelina, w której łatwo gromadzi się brud, ale nie sposób wsadzić tam ręki. Skutecznie pomaga myjnia ciśnieniowa, ale i tak na sąsiadujących ze sobą szybach (od kabiny i od nadbudówki) pozostaną krople wody, które wyschną pozostawiając ślady.

Tę niedogodność można jednak skutecznie rozwiązać. W droższych wersjach szybę nadbudówki sąsiadującą z kabiną można odsuwać, co ułatwia oczyszczanie.

Dopracowany w szczegółach

Ten egzemplarz, podobnie jak poprzedni wyposażono niemal kompletnie, włącznie z brązową, skórzaną tapicerką i elektryczną regulacją foteli. Ciekawostką na którą zwróciliśmy uwagę jest system podświetlenia zestawu wskaźników. Producent zadał sobie trud opracowania aż dwóch trybów regulacji jasności. Pierwszy to popularny ręczny. Drugi - automatyczny, dopasowujący się do nasłonecznienia kabiny. Rozwiązanie samo w sobie nie jest niczym nowym, ale zastosowanie go w takim użytkowym aucie zasługuje na uwagę.

INTERIA.PL

Nieźle pracuje automatyczna klimatyzacja - podczas testu nie parowały szyby, a raz ustawione parametry pracy nie wymagały korygowania przez cały tydzień.

Ciekawostka: Tylną klapę uchylaną do góry w testowanym egzemplarzu można było odblokować za pomocą pilota.

Komfortowy i bezpieczny

Isuzu D-Max

INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL
INTERIA.PL

W mieście Isuzu D-Max czuje się trochę jak słoń w składzie porcelany. Jest po prostu duży i mimo relatywnie małej średnicy zawracania ciężko się nim manewruje, nie mówiąc o parkowaniu. To taki Full Size Pickup Truck. W Europie - jest reprezentantem wagi ciężkiej.

Podczas jazdy w trasie, gabaryty nadwozia gwarantują wysoki komfort jazdy. Autem nie buja, wszelkie nierówności są wręcz połykane przez zawieszenie. Wypada jedynie powtórzyć pytanie zadane podczas pierwszego testu - jak to możliwe, że dość proste konstrukcyjne podwozie (z przodu niezależne, na podwójnych wahaczach, z tyłu sztywny most na resorach piórowych) pracuje w tak harmonijny sposób?

INTERIA.PL

Doskonale sprawdza się także kontrola trakcji. Ze względu na "ciężarówkową" konstrukcję napędu (stale pracuje tył, przód można dołączyć na sztywno tylko w terenie) nie można od D-Maxa oczekiwać zbyt wiele. A jednak auto miło zaskakuje. Nawet po deszczu, kiedy asfalt jest mokry, tylne koła nie mają tendencji do wpadania w poślizg. Jeśli kierowca "jedzie normalnie", nawet pusty samochód na zakrętach zachowuje się bardzo stabilnie. Szkoda, że nie mieliśmy okazji jeździć D-Maxem po śniegu i lodzie - być może dopiero w warunkach gołoledzi opony Bridgestone Dueler H/T 255 65 R17 dałyby za wygraną.

Ekonomiczna natura

Mając w pamięci świetną pracę automatycznej skrzyni biegów D-Maxa i fakt, że jej zastosowanie nie wpłynęło negatywnie na zużycie paliwa (D-Max z automatem spalał średnio od 7-9 l/100 km), byliśmy bardzo ciekawi jak na tym tle wypadnie wersja obsługiwana ręcznie.

Wiele aut terenowych ma z problem z "manualami". Krótka jedynka przydatna w terenie utrudnia płynne ruszanie, co podczas jazdy w korkach pogarsza komfort jazdy. W Isuzu ta niedogodność nie występuje. Jedynka i dwójka są zestopniowane tak jak w aucie osobowym, a szóstka - to nadbieg, który na trasie pomaga oszczędzać paliwo. W terenie można przecież zawsze włączyć reduktor, a zatem - w razie potrzeby momentu nie zabraknie.

Dzięki układowi dwóch turbosprężarek silnik jest bardzo elastyczny i pozbawiony "turbodziury". Bez protestów przyspiesza już od 1000 obr./min. 1500 obr./min wystarcza do spokojnej jazdy. Bezkarnie uchodzi także zwiedzanie górnych zakresów obrotomierza, choć podczas przyspieszania do uszu pasażerów dociera już wyraźny hałas. Kiedy prędkość jazdy ustabilizuje się - silnik cichnie.

Podczas testu auto jeździło w trasie z prędkościami rzędu 80-120 km/h, lub poruszało się w sznurze aut z prędkością ok. 50 km/h. Jazda miejska tym razem stanowiła margines. Średnie zużycie paliwa wynosiło ok. 7,5 l/100 km. Najbardziej ekonomiczne warunki jazdy to 90-110 km/h na szóstym biegu. W takich warunkach zużycie spada nawet poniżej 7 litrów. Druga część testu potwierdziła, że D-Max jest nie tylko jednym z najbardziej ekonomicznych modeli w swojej klasie, ale pod tym względem potrafi zawstydzić także nieco mniejszych rywali.

Jacek Ambrozik

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas