Toyota Land Cruiser 250 to terenówka, która robi wszystko za ciebie. Ale po co?
Nowa Toyota Land Cruiser 250 to samochód, który obiecuje wiele – niezrównane zdolności terenowe, zaawansowane technologie i luksus, jakiego nie oczekujesz po prawdziwej terenówce. Test poza asfaltem potwierdza jedno: w terenie to auto robi wrażenie lepsze niż na asfalcie, ale czy jest jeszcze samochodem dla tych, którzy kochają wyzwania?
Na stromych podjazdach, luźnym piasku i zdradliwych kamienistych szlakach Land Cruiser 250 czuł się jak ryba w wodzie. Jednak wraz z każdym kolejnym pokonanym zakrętem narastało we mnie wrażenie, że jestem tylko pasażerem. Samochód robił za mnie wszystko – dobrał odpowiednie ustawienia napędu, utrzymał przyczepność i bezpiecznie prowadził przez każdą przeszkodę. Nie musiałem używać gazu ani hamulca. Co najwyżej dotknąć pokrętła na konsoli centralnej. Pytanie tylko, czy to jeszcze terenowa przygoda, czy już technologiczny pokaz siły?
Zaawansowane systemy jazdy w terenie – technologia zamiast umiejętności
Land Cruiser 250 to prawdziwy kombajn technologiczny, jeśli chodzi o jazdę w trudnych warunkach. Samochód wyposażono w system Multi-Terrain Select, który automatycznie dostosowuje parametry pojazdu do nawierzchni – od piasku, przez kamienie, po błoto. Podczas jednego z bardziej zdradliwych podjazdów system samodzielnie rozpoznał luźne podłoże i dostosował moment obrotowy tak, by koła miały pełną przyczepność. Jako kierowca mogłem co najwyżej poblokować mechanizmy różnicowe – oczywiście przyciskami, bez wysiadania z auta.
Szczególnie imponujący jest Stabiliser Disconnect Mechanism – rozwiązanie, które umożliwia rozpięcie stabilizatora przedniej osi. Dzięki temu zawieszenie zyskuje większy skok, co pozwala na pokonywanie jeszcze większych nierówności, niż zwykle. Działa do 30 km/h, po przekroczeniu tej prędkości stabilizator znowu spełnia swoją funkcję.
W wąskich przejazdach, gdzie na manewrowanie pozostaje tylko kilka centymetrów, nieocenione okazały się kamery 360° – pozwalały na precyzyjne unikanie przeszkód, których kierowca zwyczajnie nie widzi.
Na ostrych zjazdach asystent zjazdu samodzielnie kontrolował prędkość i utrzymywał stabilność, co sprawiało, że trochę czułem się, jakbym prowadził pojazd autonomiczny. I oczywiście – ta technologia robi wrażenie, ale odbiera też nieco radości z pokonywania przeszkód własnymi siłami. Dla tych, którzy cenią luksus i bezpieczeństwo, może to być plus, ale prawdziwi off-roadowcy poczują się trochę oszukani.
Wymiary i możliwości: Nowy Land Cruiser poradzi sobie w każdych warunkach?
Land Cruiser 250 to prawdziwy kolos – jego 4925 mm długości i 1980 mm szerokości robią wrażenie, ale na wąskich szlakach oznaczały konieczność precyzyjnego manewrowania. Każdy centymetr był na wagę złota, szczególnie na serpentynach, gdzie widoczność ograniczały ostre zakręty i pył unoszący się spod kół. Rozstaw osi wynoszący 2850 mm zapewniał stabilność na nierównościach, ale w mieście te wymiary potrafią być wyzwaniem. Na szczęście pudełkowate kształty i wyraźnie widoczne z kabiny krawędzie maski ułatwiały ocenę gdzie kończy się auto, bez konieczności korzystania z podpowiedzi z ekranu.
Nie miałem okazji sprawdzić, jak przy swoich 2,5 tonach masy terenówka Toyoty poradziłaby sobie w grząskim błotnistym terenie. Wolałbym w nim nie stawać i nie czekać aż usiądzie na „brzuchu”. Każdy kilogram czuć też na asfalcie. Pod maską znajdziemy 2,8-litrowy silnik wysokoprężny o mocy 204 KM i momencie obrotowym 500 Nm. Pewnie będzie bezawaryjny, ale sprawia, że osiągi auta na asfalcie osiągi są co najwyżej poprawne – przyspieszenie do 100 km/h zajmuje około 10,7 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 170 km/h.
Zużycie paliwa według WLTP wynosi 8,7 l/100 km, przy spokojnej jeździe po gładkim asfalcie komputer pokładowy pokazywał niewiele ponad 7 litrów. Świetnie sprawdza się 8-biegowa skrzynia automatyczna doskonale radząca sobie z doborem przełożenia niezależenie od warunków. W dobie hybryd i elektryków rozczarowuje za to emisja CO2 na poziomie 281 g/km.
Land Cruiser próbuje połączyć dwa światy
Land Cruiser 250 coraz wyraźniej zmierza w stronę luksusu, próbując wkroczyć na terytorium, które od lat dominuje G-Klasa Mercedesa. Jednak przykład „Gelendy” pokazuje, że taka strategia może prowadzić na manowce, jeśli mówimy o praktyczności w terenie. G-Klasa, zwłaszcza w wersji AMG, stała się bardziej symbolem statusu niż narzędziem do jazdy w błocie. Jej właściciele najczęściej traktują ją jako ekskluzywne auto do poruszania się po mieście, rzadko korzystając z jej terenowych możliwości.
Tę próbę pogodzenia dwóch światów widać też we wnętrzu Land Cruisera. Duże ekrany połączono z mnóstwem fizycznych przycisków i pokręteł. Jest trochę nowocześnie, ale jednak intuicyjnie. Tto połączenie sprawdza się bardzo dobrze, nie odniosłem wrażenia, żeby Toyota próbowała na siłę przypodobać się którejś grupie klientów. Do tego skórzana tapicerka foteli, mnóstwo miejsca w kabinie i niezłe wyciszenie nadwozia sprawiły, że autem podróżowało się naprawdę komfortowo. Na tyle, na ile komfortowym można nazwać wciąż "ciężarówkowy" charakter terenówki na ramie. Na listę zalet trzeba też wpisać bagażnik – ma aż 742 litry pojemności.
W porównaniu ze wspomnianą Klasą G, Land Cruiser wydaje się bardziej autentyczny, próbując zachować terenowe DNA. Ale cena, luksusowe wnętrze i wszechobecna technologia wskazują na to, że również Toyota zaczyna kierować się w stronę bardziej „bulwarowej” użyteczności.
Komu można polecić nową Toyotę Land Cruiser?
Toyota Land Cruiser 250 to auto, które robi wszystko – może nawet zbyt wiele. Dla tych, którzy szukają praktycznego woła roboczego, może być zbyt luksusowy. Dla miłośników off-roadu – zbyt... autonomiczny, z braku lepszego określenia. Patrząc na cenę startującą cennikowo z poziomu 408 tys. zł można obstawiać, że to samochód dla majętnych ludzi, którzy będą wykorzystywać go jako kolejny w rodzinie, a nie zajeżdżać dzień w dzień w terenie traktując jako wół roboczy.
Jeśli nie jesteś fanem off-roadu, masz czym jeździć po asfalcie ale szukasz auta, które zawiezie Cię w każde miejsce na świecie – Land Cruiser nadal to potrafi, jeszcze bardziej niż dotychczas. Tylko już nie wiadomo, czy będziesz chciał tam pojechać.
Fakty są jasne: w Polsce ponad 1000 klientów już zamówiło ten model – i, co ciekawe, największym zainteresowaniem cieszą się najdroższe wersje. Wygląda na to, że w naszym kraju Land Cruiser to nie tylko narzędzie do pracy, ale też sposób na podkreślenie statusu. Niezależnie od krytyki, którą można formułować wobec tego modelu, liczby pokazują jedno – Toyota doskonale rozumie potrzeby swoich klientów. A ja szukam dziury w całym, bo mnie nie stać.