Opel Mokka-e zagościł na dobre u mnie w garażu. Jak się żyje z elektrykiem?

Adam Majcherek

Adam Majcherek

Aktualizacja

Nie mam fotowoltaiki, nie mam możliwości ładowania się w biurze, za to mam miejsce postojowe z gniazdkiem 230V. I Facebooka z reklamami. Kliknąłem w jedną i teraz przez 2 lata będę jeździć elektrycznym Oplem.

Auto elektryczne ładowane głównie z gniazdka 230V w garażu. Czy to ma sens?
Auto elektryczne ładowane głównie z gniazdka 230V w garażu. Czy to ma sens?Adam MajcherekINTERIA.PL

Ludzi, którzy szybko łapią nowinki technologiczne nazywa się early adopters. To nie ja. Przynajmniej nie w kwestii aut elektrycznych. Chwilę mi zajęło, żeby przekonać samego siebie, że czas spróbować żyć z elektrykiem mieszkając w bloku.

Założenia były takie:

  • żona wykorzystuje auto w swojej działalności gospodarczej, jeździ nim głównie do biura, 5 dni w tygodniu, ok. 40-50 km dziennie, z racji wykonywanego zawodu często musi się dodatkowo poruszać po mieście w ciągu dnia
  • potrzebujemy niewielkiego auta które sprawdzi się w jeździe po zakorkowanym centrum Wrocławia 
  • weekendy często spędzamy "wyjazdowo", zwykle nie dalej niż 200 km od domu 
  • autem jeździ zwykle sama żona, ale wóz ma możliwie komfortowo wozić nas oboje z dwojgiem dorastających dzieci
  • w podziemnym garażu wielostanowiskowym mamy miejsce postojowe z gniazdkiem 230V.

Żona stwierdziła, że może czas przesiąść się ze zbyt dużego kombi do czegoś mniejszego. Może jakiegoś crossovera? Biorąc pod uwagę, że to samochód, który całe dnie będzie spędzał w centrum miasta, pomyśleliśmy, że to dobry moment by spróbować elektryka - by korzystać z buspasów i parkować bezpłatnie we wciąż rosnącej, wrocławskiej strefie płatnego parkowania. 

Nasza Mokka-e to auto w średniej wersji wyposażenia - EleganceAdam MajcherekINTERIA.PL

Elektryk w bloku. Jak się przygotować?

Teoretycznie - musi się dać. Zgodnie z ustawą o elektromobilności, każdy ma prawo do wystąpienia do zarządcy nieruchomosci z wnioskiem o zgodę na przygotowanie punktu ładowania. Można też poprosić o ocenę możliwości przygotowania takiego przyłącza dostawcę energii elektrycznej, albo zgłosić się do jednej z firm, które kompleksowo obsługują cały proces.

Optymalnym rozwiązaniem byłoby przygotowanie nowego przyłącza, z  punktem ładowania pozwalającym na korzystanie z tzw. siły i ładowaniem z mocą 7,4, 11, albo nawet 22 kW. Niestety, wstępne kalkulacje wykazały, że kompleksowe przygotowanie takiego rozwiązania z punktem ładowania będzie kosztowało w naszym wypadku między 15 a 20 tys. zł. To ryzykowna inwestycja w sytuacji, gdyby miało się okazać, że elektryk nam się jednak nie sprawdzi.

Błoniaste opony całoroczne świetnie sprawdzają się na drogach o gorszej jakościAdam MajcherekINTERIA.PL

Ładowanie auta elektrycznego z gniazdka 230V. Czy to ma sens?

Szczęśliwie mamy przy swoim miejscu postojowym własne gniazdko 230V. Jeśli założymy, że auto elektryczne zużywa zwykle ok. 18 kW na 100 km (a wiele zużywa mniej), to z mocą 3,6 kW na zwiększenie zasięgu o 100 km będziemy potrzebowali ok. 5 godzin. Czyli teoretycznie, przy dziennym przebiegu do 50 km, na uzupełnienie energii zużytej w ciągu dnia będziemy potrzebować ok. 2,5 h. A jeśli w weekend zrobimy np. 400 km, to potem trzeba będzie się podpiąć na prawie całą dobę. Ale przecież nie zawsze potrzebujemy kolejnego dnia pełnego zasięgu, a nawet jeśli, to w promieniu 5 km od domu mamy 4 komercyjne ładowarki różnych operatorów.

Za kilowatogodzinę płacimy niecałą złotówkę, więc pokonanie 100 km kosztuje poniżej 20 zł. Przeszło połowę mniej, niż w przypadku auta spalinowego, z którego żona korzystała wcześniej. Z chłodnej analizy wyszło więc, że w naszym przypadku korzystanie z samochodu posiadając dostęp do gniazdka 230V może mieć sens.

Elektryczna Mokka wygląda identycznie jak jej spalinowi krewniacyAdam MajcherekINTERIA.PL

Jaki samochód elektryczny wybrać na pierwsze auto?

Nie ma co się czarować - tu priorytetem była cena. Do tematu podeszliśmy w lutym, gdy na rynku pojawiło się całkiem sporo interesujących ofert na samochody z poprzedniego rocznika. Fiat wyprzedawał 500e i 600e, Audi wynajmowało e-trony, Cupra miała sporo Bornów, dobrze liczyła się też Tesla Model 3. Nissana Leafa można było złapać w wynajmie za mniej niż 1000 zł miesięcznie. Ale któregoś dnia na Facebooku wyskoczyła mi reklama jednego z funduszy leasingowych, który miał do rozdysponowania pulę Opli Mokka-e z 2023 r. Przeklikałem formularz i zarezerwowałem jedno z ostatnich aut. Podobno rozeszły się w ciągu kilku godzin. 

Dwa niewielkie ekrany, żadnych paneli dotykowych, cztery pokrętła - wnętrze nieprzystające do nowoczesnego elektrykaINTERIA.PL

Auto elektryczne - leasing czy wynajem?

Miał być leasing, ale stanęło na wynajmie. Gdy porównaliśmy koszty z uwzględnieniem serwisu i ubezpieczenia, okazało się, że to optymalna opcja - biorąc pod uwagę ostatnie zmiany cen nowych samochodów, nie mieliśmy szans na uzyskanie raty leasingowej na poziomie, w jakim leasingowaliśmy poprzednie auto przez ostatnie 5 lat.

Tak, wiem, w takim finansowaniu wydaję pieniądze na auto, które i tak będzie trzeba oddać, ale kto wie, jak w tym czasie zmieni się technologia i sytuacja rynkowa. Może za 24 miesiące elektryki będą o wiele bardziej wydajne? A może wręcz przeciwnie, nikt już nie będzie ich chciał? Myślę, że raczej pierwsze niż drugie, ale tak czy inaczej - to nie będzie moje zmartwienie.

Fabryczna ładowarka szybko przestała się sprawdzać - zamiast niej używam EVSE GreenCell HabuINTERIA.PL

Tym sposobem, dwa tygodnie po pierwszej rozmowie z konsultantem funduszu leasingowego, odebrałem w Warszawie "żabę", z którą spędzimy kolejne 24 miesiące. Nasza Mokka-e to egzemplarz w środkowej wersji wyposażenia - Elegance. To auto z początku 2023 r., więc ma baterię o pojemności 50 kW, silnik o mocy 136 KM i teoretycznie nawet 481 km zasięgu w trybie miejskim oraz 374 km w trybie mieszanym. Szybko się okazało, że te zasięgi są bardzo teoretyczne i po przejechaniu 5 tys. km nie sposób się go nich zbliżyć, ale to temat na osobny odcinek. Mamy dwa lata na to, żeby spróbować zbliżyć się do danych WLTP.

W połączeniu z lakierem nadwozia, zielone tablice nie kłują w oczyAdam MajcherekINTERIA.PL

Czy da się żyć z autem elektrycznym mieszkając w bloku?

Póki co – u nas da się! Żona ładuje auto raz w tygodniu podłączając je na noc i to wystarcza. Nienawidziła tankować samochodu i w końcu nie musi tego robić. Nie musi się martwić, czy ma paliwo, bo wystarczy, że wieczorem podłączy się do gniazdka i rano ma pełny "bak". Przywilej parkowania bez opłat w centrum miasta to też udogodnienie, choć mamy świadomość, że nie będzie wieczne. Za to przyjemność z jazdy cichym elektrykiem, jego przyspieszanie i prowadzenie sprawiły, że zapowiedziała, że już nigdy nie wróci do nie-elektryka. A Mokka-e? Nasze potrzeby zaspokaja w 100 procentach. Jest jednocześnie znakomitym przykładem, że platforma opracowana z myślą o jednostkach spalinowych, nie jest optymalnym wyborem dla auta elektrycznego. Ale to temat na inny tekst.

Nowa Toyota GR YarisInteria.plINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas