Chevrolet Orlando 2.0D LTZ - test

Klasa kompaktowych minivanów od dawna zdominowana jest przez auta francuskie. Tu rządzą Citroen C4 Picasso, Renault Scenic czy Peugeot 5008. Jednak w ubiegłym roku do czołówki segmentu przebojem wdarł się amerykański Chevrolet z modelem Orlando. Co sprawiło, że zostawił w tyle takie modele jak Volkswagen Touran czy Opel Zafira? Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to wyraziste nadwozie, w którym można się dopatrzyć cech SUV-a. W tej klasie styl zazwyczaj ustępuje funkcjonalności. Drugi to fakt, że każda, nawet bazowa wersja Orlando jest 7-osobowa, a trzeci to z pewnością atut rozsądnie skalkulowanej ceny.W gamie Orlando znajdują się trzy wersje silnikowe – benzynowa 1.8 (141 KM) i diesel 2.0 w dwóch wariantach mocy: 130 lub 163 KM. Najmocniejszy silnik to idealny napęd dla osób, które planują pokonywanie dłuższych tras przy pełnym obciążeniu auta. 163 KM i 360 Nm momentu obrotowego sprawiają, że wyprzedzanie nie stanowi większego problemu. Z silnikiem współpracuje 6-biegowa skrzynia, która działa z odpowiednią precyzją. Zużycie paliwa w trasie utrzymuje się na poziomie 6,5 litra, co trzeba uznać za dobry rezultat. Przy zbiorniku o pojemności 64 litrów można uzyskać zasięg 1000 kilometrów. W ruchu miejskim spalanie sięga 9 l/100 km.

Mocną stroną Orlando jest komfort jazdy. Zawieszenie zestrojono w taki sposób, że skutecznie tłumi nierówności, nawet te większe. Jego praca jest przy tym zaskakująco cicha. Minivan Chevroleta doskonale radzi sobie z polskimi drogami.Najmocniejszy turbodiesel dostępny jest w dwóch wersjach wyposażeniowych. Tańsza LT+ już w standardzie oferuje m.in. nawigację i klimatyzację automatyczną. Droższa odmiana LTZ ma ponadto 17-calowe felgi, tempomat i czujnik deszczu. Naszym zdaniem tańszy o 3 tysiące złotych LT+ będzie jednak rozsądniejszym wyborem.

Chevrolet Orlando 2.0D LTZ - test (czytaj artykuł)

Plusy:

Minusy:

Wojtek Jurko