Chery Tiggo 7 FWD pozamiata Jaecoo i Omodę? W środku kryształy, ale pali 10 l/100 km
Chery Tiggo 7 ma pokaźną listę rywali - o portfele klientów będzie walczył nie tylko ze starą gwardią pokroju Kii Sportage czy Toyoty RAV4, ale też innymi chińskimi autami, w tym modelami z własnego matecznika, koncernu Chery (Omoda 5 czy Jaecoo 7). Jako pierwsi w Polsce wsiedliśmy za kierownicę odmiany, której na razie próżno szukać w cenniku - to przednionapędowy wariant Tiggo 7 w najbogatszej wersji Prestige. Jak zwykle w przypadku "chińczyków", mocne strony przeplatają się tu z zaskakującymi niedociągnięciami.

Nieco ponad 4,5 metra długości, nadwozie typu SUV, turbodoładowany silnik benzynowy 1.6 o mocy około 150 KM, przestronna kabina i obowiązkowy zestaw ekranów - wielu kierowców szuka właśnie tak zbudowanych samochodów, które mają spełniać podstawowe zadania na co dzień. Rynek pęcznieje od coraz to nowych modeli, które nadjeżdżają głównie z Chin. Kolejnym jest Chery Tiggo 7, tu w wersji przedprodukcyjnej.
Chery Tiggo 7 wygląda generycznie, ale ma kilka ciekawych detali
O ile jego rywale z koncernu Chery, Omoda 5 i Jaecoo 7, mają dość oryginalny wygląd, o tyle bryła Chery Tiggo prezentuje się dość zwyczajnie. Przód zdominowany jest przez ogromną osłonę chłodnicy i czarne elementy wykończenia zderzaka, a w rogach nadwozia umieszczono wąskie reflektory. Uśmiech na twarzy wywołuje naklejka z napisem "performance" nad światłami przeciwmgielnymi. Z boku nadwozia w oczy rzuca się nietypowe podcięcie ostatniej bocznej szyby, z kolei z tyłu mamy podświetlany pas oraz lampy, które układają się we wzór poprzeplatanych linii. Z pewnością Chery Tiggo 7 nie wygląda jak kopia czegoś, ale też trudno mu będzie wywołać na ulicy efekt nowości.

Długość całkowita nadwozia to 4553 mm, czyli o ponad 5,5 cm więcej niż w Jaecoo 7 i o około 4 cm więcej niż w Kii Sportage. Za to rozstawem osi Tiggo 7 nieznacznie ustępuje obu - w jego przypadku wynosi on 2670 mm. Takie parametry oznaczają dwie rzeczy. W kabinie jest wystarczająco przestronnie, nawet jeśli nie zaopatrzono jej w regulację pochylenia kąta oparć kanapy czy wzdłużną. Jest za to płaska podłoga, więc nawet siedzący na środku nie musi tego robić w rozkroku. Do tego dochodzi pojemny bagażnik - producent podaje 500 l. Mamy jednak podejrzenie graniczące z pewnością, że liczy ją wraz ze schowkiem na koło zapasowe. Miłym akcentem jest niemal równa podłoga po złożeniu kanapy, za to na ścianach bagażnika nie uświadczymy haczyków na torby.

Chery Tiggo 7 zawstydza Kię i Toyotę pod względem wykończenia
Jednego chińskim modelom odmówić nie można - są naprawdę porządnie wykończone i Chery Tiggo 7 nie jest tu wyjątkiem. Wrażenie jakości potęgują nie tylko same materiały, ale też choćby odgłos zamykania drzwi. Część przycisków i pokręteł wygląda zresztą jakby żywcem zostały przeniesione z modeli Mercedesa sprzed kilku lat. Ozdobne wstawki nie są oczywiście tym, czym chciałyby być (czyli włóknem węglowym), a skórzane obszycia nie stały nawet obok naturalnej skóry, ale w żadnym razie nie daje to efektu taniości. Za to "kryształowa" dźwignia zmiany biegów wygląda jakby za bardzo chciała udowodnić, że nikt tu na niczym nie oszczędzał.
Do ogólnego, dobrego obrazu kabiny dorzucają się wygodne fotele. Nie ma tu co liczyć na wyjątkowe podparcie boczne, ale już sam komfort siedzenia, długość siedzisk czy ich twardość są co najmniej niezłe. Choć znów z jedną uwagą - zabrakło regulacji na odcinku lędźwiowym, a w przypadku fotela pasażera także na wysokość.

Obsługa Chery Tiggo 7. Świetne fotele, irytujące wpadki w multimediach
Zestaw zegarów i ekranów jest klasyczny w tego słowa znaczeniu, że składa się z dwóch wyświetlaczy po 12,3 cala każdy, choć Chery, w ramach sprawiania dobrego wrażenia, reklamuje go jako wyświetlacz o przekątnej 24,6 cala. Kierowca ma jeszcze do dyspozycji wyświetlacz head-up. Dobrze, że obsługa klimatyzacji nie odbywa się tylko przez ekran - można nią sterować oddzielnym panelem umieszczonym poniżej głównego wyświetlacza. Na deser Chery zapewnia też takie atrakcje, jak dyfuzor zapachów (włącza się w dość losowych momentach) czy wentylację foteli (choć brakuje podgrzewania kierownicy).
Z niezrozumiałych względów (być może to kwestia przedprodukcyjnego egzemplarza) multimedia nie zapamiętywały ostatniej wybranej stacji radiowej i z uporem maniaka za każdym razem chciały odtwarzać muzykę przez bluetooth. Menu komputera pokładowego było dostępne po angielsku, a wyglądu zegarów nie dało się specjalnie personalizować. Tę pierwszą kwestie załatwi zapewne jedna z aktualizacji.

Na pocieszenie, dostęp do najważniejszych funkcji (czytaj: tych, które kierowcy najczęściej wyłączają) był możliwy poprzez "odwinięcie" górnej części ekranu. To o tyle istotne, że na przykład system utrzymania auta na pasie ruchu zbyt mocno starał się udowodnić potrzebę swojej obecności, a system rozpoznawania znaków działał jak w większości współczesnych aut - czyli nie zawsze odczytywał je zgodnie z rzeczywistością.
Chery Tiggo punktuje za to mocną, 50-watową ładowarką bezprzewodową, chłodzonym schowkiem w podłokietniku i obsługą głosową bazującą na sztucznej inteligencji - to, że jest sztuczna można jednak poznać po tym, że nie zawsze rozumiała wszystkie polecenia.

Chery Tiggo na drodze. Umiarkowane osiągi i wysokie zużycie paliwa
Konstrukcyjnie Chery Tiggo składa się z tym samych klocków, co Jaecoo 7. Bazuje na tej samej płycie podłogowej, napędza go ten sam, 1,6-litrowy silnik turbodoładowany o mocy 147 KM, siłę napędową na przednie koła przenosi ta sama, dwusprzęgłowa, 7-biegowa skrzynia biegów.

Pozytywy? Silnik pracuje kulturalnie i słychać go dopiero przy wyższych prędkościach, od około 130 km/h już wyraźnie. Skrzynia biegów nie szarpie przy zmianach przełożeń, jednak sam moment zmiany biegu jest wyraźnie wyczuwalny - nawet w trybie Sport (są jeszcze domyślny Eco i Normal) nie czuć poprawy, a ręcznej zmiany biegów (łopatkami czy dźwignią) Chery nie przewidziało. W najostrzejszym trybie przesuwa się za to moment zmiany biegów, który następuje przy około 6000 obr/min, zamiast przy 5500 obr/min.

Komfort jazdy jest przyzwoity, ale nie nadzwyczajny - jeszcze chwila minie, zanim chińscy inżynierowie będą potrafili zestroić zawieszenie tak, jak europejska czy koreańska konkurencja. Nie ma tu mowy o jakichś poważnych wpadkach, takich jak uciążliwe bujanie czy wyraźne wstrząsy, ale jednak w detalach, szczególnie po przesiadce z auta znanej europejskiej marki, czuć, że Tiggo 7 czasem nie nadąża z tłumieniem nierówności.

W zestrojeniu układu kierowniczego, tak jak w zawieszeniu, nie czuć, żeby zajmował się nimi ktoś, komu choćby w minimalnym stopniu zależało na tak zwanej przyjemności z jazdy. Kierownica kręci się z niewielkim oporem - i to jeszcze można zrozumieć, szczególnie w mieście - ale już wyczucie tego, co dzieje się z kołami jest zerowe. Masz wrażenie, jakby koła z kierownicą były połączone tylko wirtualnie.

Pod względem zużycia paliwa Chery Tiggo 7 z napędem na przód nie wybija się ani ponad to, co pokazały inne chińskie modele ani też, tym bardziej, co potrafi europejska konkurencja. W mieście średnie zużycie paliwa wynosi niecałe 9 l/100 km, na autostradzie jest o litr wyższe i tylko podczas spokojnej jazdy drogami pozamiejskimi można osiągnąć spalanie rzędu 7-7,5 l/100 km.
Chery Tiggo 7 polskie ceny i wyposażenie
Wersje przednionapędowe Chery Tiggo 7 kosztują aktualnie 116 900 i 126 900 zł, odmiana czteronapędowa Prestige to wydatek 146 900 zł. Odmiana przednionapędowa z najbogatszym wyposażeniem powinna kosztować więc około 135 tys. zł. Dla porównania, najlepiej wyposażony Sportage wyceniony został na 172 900 zł, a Jaecoo 7 na 148 900 zł. Chery chce więc jeszcze zwiększyć presję cenową na rywali i można spodziewać się, że część klientów przychylniej zerknie w kierunku Tiggo 7. Trudno bowiem nie odnieść wrażenia, że najmocniejszą stroną tego modelu jest właśnie cena - reszta to po prostu klasowy standard lub przeciętność.








