Marzysz o klasyku? A może Polonez?

Jesteśmy właśnie świadkami ważnej pokoleniowej zmiany. Coraz więcej pojazdów, które jeszcze 10 lat temu wywoływały na twarzach innych kierowców szydercze uśmieszki, dziś staje się pożądanymi klasykami.

Do grona tego rodzaju aut, oprócz Maluchów i "dużych" Fiatów 125p, zaliczyć dziś można również Poloneza. Polskie auto staje się coraz popularniejsze wśród młodszych adeptów motoryzacji, którzy chcą rozpocząć swoją samochodową karierę od pojazdu, który doskonale pamiętają z dzieciństwa.

Młode pokolenia muszą jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że eksploatacja aut "made in PRL" (a nawet wczesne RP) zdecydowanie różni się od jazdy, nawet pełnoletnim, Golfem, Astrą czy Corollą. Poniżej przedstawiamy więc kilka faktów, o których musisz wiedzieć, mając mgliste pojęcie o dawnej, polskiej motoryzacji...

Reklama

Trochę historii

Chociaż Polonez pojawił się na rynku w 1978 roku, już wówczas trudno go było uznać za nowoczesny. Przestarzałą, tkwiącą w początku lat sześćdziesiątych, technikę Fiata 1300/1500 - po raz kolejny - zamaskowano współczesnym, tym razem pięciodrzwiowym, nadwoziem. Auto, po licznych modernizacjach, przetrwało w produkcji rekordowe 24 lata. Najmłodsze z "cywilnych" egzemplarzy (wyłączając modele Truck) liczą więc sobie - nie mniej - niż 12 lat. Czy ktoś w 1978 roku mógł sobie wyobrażać, że Polonez przetrwa dłużej niż Polska Ludowa?

Z technicznego punktu widzenia mamy do czynienia z pojazdem - łagodnie mówiąc - archaicznym. Silnik z wałem korbowym podpartym tylko na trzech łożyskach czy tylny most zawieszony na eliptycznych resorach piórowych to rozwiązania, które na szeroką skalę stosowane były już przed II Wojną Światową. Z drugiej strony, samochód musiał odpowiadać rosnącym wymaganiom nabywców - na liście wyposażenia znalazły się więc takie luksusy, jak regulowana na wysokość kolumna kierownicy, zegarek, obrotomierz czy składana tylna kanapa.

Ten typ tak ma...

W stosunku do poprzednika (w założeniu samochód zastąpić miał w ofercie FSO Fiata 125p, z którego zapożyczono płytę podłogową i jednostki napędowe) Polonez był pojazdem pozycjonowanym o klasę wyżej. We wnętrzu zastosowano materiały wykończeniowe wysokiej jakości (tak, tak - o takich tapicerkach i plastikach dziś można już tylko marzyć), dzięki większej masie auto mogło się też pochwalić zdecydowanie wyższym komfortem resorowania. Nie obyło się jednak bez ergonomicznych wpadek. Wycieraczki nie były w stanie oczyścić nawet 50 proc. powierzchni przedniej szyby, obserwacja prędkościomierza i obrotomierza narażała kierowcę na rozbieżnego zeza, a równoczesne wciśnięcie pedałów sprzęgła i hamulca można było przypłacić zmiażdżeniem stopy. Auto miało też inne, wymagające "oswojenia" cechy. Przykładowo - w 9 na 10 przypadków niewprawny kierowca zamiast włączenia kierunkowskazu, fundował jadącemu z przeciwka salwę z "długich".

To musisz wiedzieć

Obecnie najwyższą wartość przedstawiają dobrze zachowane egzemplarze z początku produkcji. Te z reguły traktowane są dziś w kategoriach "nieruchomości" - lokaty kapitału. Buntownikom, którzy chcieliby eksploatować Poloneza w roli auta do codziennego użytku polecamy samochody wyprodukowane po 1994 roku - do lamusa odeszły wówczas archaiczne, wymagające wzmożonej opieki, zwane pieszczotliwie zwalniaczami, hamulce z Fiata 125p. Zastosowany wówczas system Lucasa poznasz po bębnach na tylnej osi. Wprowadzono też nowy zestaw wskaźników i konsolę środkową z dodatkowymi nadmuchami. By zapewnić lepsze właściwości jezdne poszerzono rozstaw kół, z maski zniknął - przesunięty na podszybie - wlot powietrza.

Głównym kryterium decydującym o wyborze konkretnego egzemplarza powinien być stan karoserii. Auto szybko poddaje się działaniu rdzy - oprócz błotników, progów czy rantów nadwozia (tylna klapa, maska) znajdziemy ją też na podłużnicach czy wewnętrznych częściach nadkoli (wymaga to odsunięcia tapicerki w kabinie). Przed zakupem koniecznie skontroluj więc stan podwozia - zamiast miernika grubości powłoki lakierowej na oględziny zabierz jednak... młotek.

Unikaj aut wyposażonych w instalacje gazowe. Te z reguły miały jeździć za grosze, właściciele nie zawracali sobie głowy usuwaniem nawarstwiających się usterek. Pamiętaj jednak, że Polonez pali tyle, ile współczesne auto z silnikiem V6. W mieście wynik 11-12 l/100 km nie powinien być zaskoczeniem.

W przypadku tego pojazdu o kosztach eksploatacji trudno mówić - na temat typowych usterek (jak chociażby urywające się wieszaki zbiornika paliwa czy pękające zawiasy tylnej klapy) napisać można książkę. Na szczęście - kompletny silnik kosztuje mniej niż średniej klasy radio samochodowe, a większość usterek - kosztem kilku lub kilkunastu złotych - usunąć można we własnym zakresie.

Musisz jednak wiedzieć, że - jakkolwiek byś się nie starał - mieszanka włoskiej inżynierii sprzed pól wieku i żerańskiego wykonania dostarczy Ci wielu ekstremalnych przeżyć. Nie ruszaj się z domu bez kompletu kluczy, opasek zaciskowych, kawałka drutu, paska klinowego, modułu, cewki i aparatu zapłonowego oraz - rzecz jasna - linki holowniczej. Pamiętaj też, by zawsze mieć w portfelu trochę klepaków (najlepiej dwuzłotówek), które - w razie potrzeby - chwilowo zastąpić mogą bezpieczniki. Nie, to nie żarty - to cenne rady doświadczonego właściciela...

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polonez
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy