Też zmieniasz biegi w ten sposób? Twój mechanik już zaciera ręce
W jaki sposób zmieniać biegi - to chyba proste, prawda? Wciskamy sprzęgło i przesuwamy dźwignię w wybrane miejsce, zgodne ze schematem obecnym na każdej dźwigni. Dla większości kierowców to bułka z masłem, ale nie każdy z nich wie, że taką prostą czynność też można, zupełnie nieświadomie, wykonywać źle, psując pomału swój samochód.
Problemem przy zmianie biegów może być nie tylko kwestia operowania sprzęgłem czy siła z jaką wybieramy kolejne przełożenia, ale także obroty, przy jakich to robimy. Sprawa jest o tyle trudna do wychwycenia, że współczesne samochody doskonale maskują błędy popełniane przez kierowcę, dzięki czemu auto jedzie płynnie i komfortowo, bez względu na nasze błędy.
Znamy niejednego kierowcę, który trzyma się podczas jazdy jak najniższych obrotów. Logika stojąca za jego działaniem jest prosta - im niższe obroty, tym mniej paliwa trafia do cylindrów i samochód jedzie oszczędniej. To doskonały przykład... zupełnego niezrozumienia tego, jak działa silnik spalinowy. Jeśli obroty będą zbyt niskie, to podczas przyspieszania trzeba będzie mocno wciskać gaz, a samochód i tak będzie nabierał prędkości powoli. Ale marnowanie paliwa to akurat najmniejsze zmartwienie w takiej sytuacji.
Przy bardzo niskich obrotach wzrasta poziom drgań, które musi niwelować dwumasowe koło zamachowe. Element ten jest odpowiedzialny m.in. za tłumienie drgań skrętnych wytwarzanych przez silnik. Dławienie silnika poprzez schodzenie na zbyt niskie obroty powoduje, że jednostka zaczyna mocno szarpać, a to może doprowadzić do uszkodzenia sprężyn w kole dwumasowym.
Koszt wymiany tego elementu zależy od modelu - waha się od kilkuset złotych do nawet 7000 zł. Oprócz tego może pociągnąć za sobą konieczność wymiany sprzęgła. Wtedy koszt wzrasta o kolejne kilka tysięcy złotych.
Kolejne ryzyko, związane ze zbyt wczesną zmianą biegów i jazdą na niskich obrotach, to zjawisko spalania superstukowego. Dotyczy ono przede wszystkim turbodoładowanych silników benzynowych o niewielkich pojemnościach, wyposażonych w układ bezpośredniego wtrysku paliwa.
Zjawisko jest nazywane również przedwczesnym zapłonem przy niskich prędkościach obrotowych (ang. low-speed pre-ignition - LSPI). Pojawia się przy niskich obrotach i wysokim obciążeniu silnika, a wpływa destrukcyjnie na mechanizm korbowo-tłokowy silnika. Rachunek za wymianę elementów i remont silnika może wynieść od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Moment zmiany biegów powinien wynikać z charakterystyki silnika naszego pojazdu. Przykładowo wolnossące jednostki benzynowe mają zwykle maksymalny moment obrotowy przy 4000 obr./min. To już wysokie obroty, ale eksperci zalecają, aby podczas przyspieszania trzymać się zakresu, kiedy moment obrotowy jest największy. Jeśli chcecie sprawnie zwiększyć prędkość, powinniście trzymać się zakresu 3-4 tys. obr./min. Podczas spokojnej jazdy, przytrzymać silnik do przynajmniej 3000 obr./min. Wbrew mniemaniu wielu osób, silnik naprawdę jest dostosowany do pracy przy wyższych obrotach i jest to dla niego korzystniejsze, niż ciągłe dławienie go.
W przypadki diesli maksymalny moment obrotowy może zaczynać się już od 1500 obr./min i utrzymywać się do 3000 obr./min. Warto sprawdzić, jak jest w przypadku naszego samochodu i zmieniać biegi tak, żeby zawsze pozostawać w zakresie rozwijania maksymalnego momentu. Podobnie doładowane silniki benzynowe zwykle pozwalają na utrzymanie się w niższych rejestrach.
A co jeśli nie zależy wam na dynamice, tylko oszczędnej jeździe? Wtedy wciśnijcie mocniej gaz i sprawnie osiągnijcie interesującą was prędkość. Dopiero wtedy wrzućcie wysokie przełożenie i utrzymujcie prędkość, muskając jedynie gaz. Wtedy utrzymacie prędkość, ale silnik będzie pracował pod minimalnym obciążeniem i odwdzięczy się niskim spalaniem. Lecz gdy będziecie chcieli znowu przyspieszyć, pamiętajcie o redukcji.
***