Pierwszy, ale ciekawy samochód za 10 tys. zł
Klara Lewandowska już ma swoje pierwsze "cztery kółka". Tata, Robert Lewandowski znany z miłości do szybkich samochodów, wybrał córce naprawdę niezły wózek. Czarny, elegancki i lekki. Kosztował prawie 10 tys. zł. Czy w tej cenie można kupić prawdziwy samochód? Sprawdziliśmy.
Wózek, jaki swojej córce zafundowali Lewandowscy to Cybex Priam by Jeremy Scott. Skąd tak wysoka cena? Wszystko przez złote skrzydełka, znak rozpoznawczy projektanta - Jeremy'ego Scotta.
Jednak 10 tys. zł to kwota za którą można pojazd z silnikiem. Jakie auta w cenie wózka Klary, można sobie zafundować? Oto subiektywny przegląd najciekawszych propozycji.
Honda CRX
To auto zasłynęło z fantastycznej dynamiki i niewiarygodnych właściwości jezdnych. Wszystko dzięki mocnemu silnikowi DOHC, który może się kręcić pod 8000 obr./min, niewielkiej masie i nisko umieszczonemu środkowi ciężkości. Jeśli dołożymy do tego niewielkie, przy spokojnej jeździe, spalanie to mamy przepis na auto idealne. Niestety CRX tak jak dobrze jeździ, tak równie szybko rdzewieje. Właśnie dlatego znalezienie dzisiaj egzemplarza bez korozji graniczy z cudem.
Dodatkowo, te CRX-y, które jeszcze jeżdżą zwykle są poprzerabiane i tuningowane. To chyba najchętniej modyfikowane auto w historii. Przede wszystkim za sprawą dostępności części i niskich kosztów zarówno przeróbek, jak i utrzymania.
Jeśli trafisz auto w oryginalnym stanie, kupuj je bez namysłów. Hondy CRX już szybko zyskują na wartości. To nie tylko dobra lokata kapitału, ale także niezła motoryzacyjna przygoda. Za kierownicą CRX-a nie dość, że poczujesz się jak w prawdziwym gokarcie, to na dodatek zapakujesz do niego wszystkie potrzebne rzeczy na wakacyjny wyjazd.
VW Golf kabriolet Mk I
Podobnie jak CRX, pierwsza generacja Golfa to klasyk, którego w garażu nie powstydziłby się żaden fan motoryzacji. To także auto, które mimo wieku, nadal idealnie spisywać się może w roli pierwszego samochodu.
Golf pojawił się w 1974 roku i zastąpił wysłużonego Garbusa. Dziś uważany jest za protoplastę samochodów klasy kompakt. Zaprojektowane przez Giugiaro nadwozie kryło niezależne zawieszenie przednich kół i belkę skrętną z tyłu oraz nowoczesny układ napędu - moc z umieszczonych poprzecznie, chłodzonych cieczą silników płynęła do kół przedniej osi.
Silniki wcale nie były mocne, jednak przy wadze 790 kg wystarczyło 80 koni, by dynamicznie i ekonomicznie poruszać się po mieście. I właśnie tym zasłynął Golf - ekonomią jazdy.
Golf miał swoją odmianę sedan (Jetta), pikap (Caddy), coupé (Scirocco) i kabriolet. Ten ostatni zadebiutował w marcu 1979 roku i powstawał w zakładach Karmanna aż do września 1993 r.
Dzisiaj to auto rzadko spotykane. Przede wszystkim dlatego, że mocno rdzewiało. Warto je jednak remontować lub wypatrywać oryginalnego egzemplarza.
Alfa Romeo GT
Dwudrzwiowa Alfa Romeo miała być połączeniem zgrabnego coupé z funkcjonalnym GT. I faktycznie stylu odmówić jej nie można. Włosi pokazali, że także przy produkcji małych samochodów mają duże wyczucie proporcji.
Model GT wykorzystuje podzespoły Alfy Romeo 156 i 147, a nadwozie zostało zaprojektowane przez studio Bertone. Na początku auto oferowane było z silnikami benzynowymi o pojemności 2.0 l (165 KM) i 3.2 l. Ten ostatni był wyciągnięty prosto z dużo większego modelu 166. 240 KM w mniejszym nadwoziu powodowało, że GT na światłach było trudno dogonić. Przyspieszało do setki w 6,7 sekundy. Niestety, pochłaniało olbrzymie ilości paliwa.
Znacznie tańszą jazdę, ale i gorsze osiągi oferował silniki Diesla 1.9 l o mocy 150 KM.
Do przeniesienia napędu służyła pięcio- lub sześciostopniowa manualna skrzynia biegów oraz z pięciostopniowa skrzynia elektrohydrauliczna Selespeed (tylko w wersji 2.0 JTS). Umożliwia zmianę biegów za pomocą przycisków na kierownicy lub dźwigni w miejscu tradycyjnego lewarka. Z kolei w trybie miejskim, zmiana biegów następuje automatycznie.
W 2006 roku do palety silnikowej dołączył czterocylindrowy znak rozpoznawczy Alfy - silnik o pojemności 1.8 l z dwiema świecami na każdy cylinder (Twin Spark), układem dolotowym o zmiennej długości i układem zmiennych faz rozrządu dla zaworów ssących.
Dzięki temu jednostka napędowa osiągnęła moc 140 KM. W tym samym roku wprowadzona została wersja 1.9 JTD Q2 z mechanizmem różnicowym o ograniczonym poślizgu. Dodano również nową wersję wykończenia pojazdu o nazwie Black Line.
Obojętnie w jakiej wersji, Alfą Romeo GT przyciąga wzrok. Jeśli nie chcesz rujnować budżetu, wybierz auto z silnikiem 1.8 l.
Audi A2
To samochód, który wyprzedził swoje czasy. Okazał się konstrukcyjnym mistrzostwem świata, jednak cena nie zachęcała to zakupu. W Polsce maluch od Audi kosztował blisko 100 tys. zł. I na niewiele zdawały się argumenty, że w całości wykonany był z aluminium.
A2 to także auto, które z założenia miało być bezobsługowe dla kierowcy. Maska nie była nawet otwierana (trzeba było użyć zatrzasków serwisowych, by ją zdjąć w całości), a jedyne co miał robić jego właściciel to dolewać paliwa i płynu do spryskiwacza.
Pomijając nowatorskie pomysły inżynierów z Audi, samochód jeździł jak każdy inny. Był dość oszczędny szczególnie w wersji z niewielkimi silnikami benzynowymi, np (1.4 75 KM) i w miarę dynamiczny i bezawaryjny. Nie można mu odmówić także funkcjonalności.
Pojemny bagażnik i obszerne wnętrze sprawiły, że u naszych zachodnich sąsiadów A2 uchodziło za udane auto miejskie. Właśnie dlatego dzisiaj możne je kupić na rynku wtórnym w całkiem niezłej cenie. A to przecież przedsmak klasy premium.
Suzuki Jimny
A może terenówka? W budżecie sięgającym 10 tys. zł można się pokusić o znalezienie niewielkiego rozmiarami, ale potężnego pod względem właściwości terenowych Suzuki. Jimny II produkowany był w latach 1981 - 1998. W 1995 roku auto przeszło lifting, który je wizualnie unowocześnił. Auto pozostało jednak nadal tym samym twardzielem idealnym do jazdy w terenie.
Konstrukcja oparta jest na ramie, do tego niewielki silnik 1.3 l o mocy 82 KM, dołączany mechanicznie napęd na cztery koła i surowe wnętrze - tak w skrócie wygląda Jimny.
Suzuki niczego nie udaje, jest surowe, ale wytrzymałe i za to kochają je kierowcy. Jeśli więc potrzebujesz samochodu do zadań specjalnych - Jimny będzie idealny. A o jego popularności niech świadczy fakt, że samochód cały czas jest w ofercie. Za nowego Jimny trzeba zapłacić od 65 tys. zł.
Smart Roadster
Eksperyment pod nazwą Smart należy uznać za udany. Szwajcarski potentat zegarków chciał stworzyć mały samochód i przy współpracy Mercedesa to zrobił. W miejskim modelu trudno jednak doszukać się emocji, dlatego w 1998 roku, tuż po debiucie modelu Fortwo, postanowiono skonstruować coś bardziej elektryzującego.
Tak powstał Roadster, samochód który nie miał bezpośredniego konkurenta. Nie można go porównać ani do BMW Z3, ani do Mazdy MX-5. Przede wszystkim dlatego, że samochód był bardzo lekki. Konstrukcja ważyła zaledwie około 800 kg i miała być oferowana w dwóch wariantach nadwozia: roadster oraz coupé. Obydwie odmiany wyposażono w zdejmowany szklany dach typu targa. Wersja finalna ujrzała światło dzienne w 2002 roku na targach motoryzacyjnych w Paryżu, jednak produkcja i sprzedaż ruszyły dopiero w roku 2003.
Roadster mimo niewielkiego silnika R3 0,7 l Turbo miał być namiastką samochodu sportowego. Wrażenia miały potęgować niska pozycja za kierownicą, rasowe brzmienie silnika i napęd na tylne koła. Niestety mały silnik o mocy 61 koni mechanicznych powodował, że spod świateł Roadster niemal zawsze ruszał ostatni. Dopiero tuningowana przez Brabusa wersja przyspieszała do setki w 9,8 sekundy. To nadal niewiele, ale jak na pierwsze "sportowe auto" za 10 tys. zł, naszym zdaniem wystarczy.
FSO Polonez
W naszym zestawieniu nie może zabraknąć auta rodzimej produkcji. Oczywiście za 10 tys. zł można kupić Daewoo Lanosa, Matiza albo nawet Espero, jednak my stawiamy na Poloneza. Żaden szanujący się kierowca nie powstydzi się lśniącego samochodu, który jako jeden z niewielu uznawany jest w całości za polską konstrukcję.
FSO Polonez produkowany był od maja 1978 aż do 2002 roku. Powstał jako następca Fiata 125p, który był wytwarzany równolegle do 1991 roku. Samochód odziedziczył po poprzedniku większość rozwiązań technicznych, w tym: układ przeniesienia napędu, zmodyfikowane silniki, układ hamulcowy oraz zawieszenie. Nowością było 5-drzwiowe nadwozie typu hatchback. W 1991 roku przeprowadzono gruntowną modernizację, wprowadzając wersję Caro z mocno odświeżonym nadwoziem. Od 1996 roku dostępna była wersja sedan - Atu, a rok później przeprowadzono ostatnią poważniejszą modyfikację Poloneza, wprowadzając modele Caro i Atu Plus.
W sumie z warszawskiej fabryki wyjechało 1 061 807 egzemplarzy modelu w różnych wersjach, a dzisiaj jednego z nich można kupić za 10 tys. zł.
Droższe są egzemplarze z pierwszych lat produkcji, jednak Polonez z początku lat 90. z silnikiem 1.5 l. z plastikowymi listwami i w całkiem niezłym stanie nie powinien być droższy niż wózek Klary Lewandowskiej.
BMW Z3
Jeśli dysponujesz budżetem 10 tys. zł, bez wątpienia możesz przebierać w starych "trójkach", a nawet "piątkach". My jednak proponujemy coś zupełnie innego - BMW Z3. To roadster, który szybko zyskuje na wartości.
Auto zostało zaprezentowane w 1996, wkrótce po premierze filmu "Golden Eye". W filmie jeździł nim agent jej Królewskiej Mości James Bond. To wystarczyło, by nakręcić spiralę sprzedaży, także w Stanach Zjednoczonych, gdzie mały roadster był produkowany.
Z3 występowało w dwóch wersjach nadwoziowych, roadster i coupé. Zdecydowanie bardziej elegancki był roadster, a coupé lepiej się prowadziło. Było bardziej zwarte, sztywne i lżejsze. Początkowo jedynym oferowanym silnikiem był 1.9 l o mocy 140 KM. Dla klientów BMW było to zdecydowanie za mało, więc w 1997 roku pod maskę trafił znany z E36, silnik 6-cylindrowy M52, a rok później wprowadzono wersję usportowioną M z silnikiem 3,2 l.
W wersji coupé występowały tylko najmocniejsze silniki. Napęd na tylne koła i olbrzymia moc sprawiały, że Z3 było nie do pobicia na prostej. I taki pozostaje do dzisiaj.