Oszczędzasz na serwisie klimy? To może cię zabić!

Chyba większość kierowców doświadczyła w swoim życiu chorób związanych z nadużywaniem klimatyzacji. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że winnym "przeziębień" nie zawsze są duże różnice temperatur.

Samochodowe klimatyzacje to prawdziwe wylęgarnie bakterii. Panujące w nich warunki sprzyjają namnażaniu się tzw. patogenów. W kanałach wentylacyjnych naszych samochodów spotkać można m.in. niezwykle groźne bakterie: Legionella pneumophila, Mycoplasma pneumoniae i Chlamydia pneumoniae. Wszystkie powodować mogą zagrażające życiu (!) choroby dróg oddechowych, w tym różne formy grypy i zapalenia płuc.

Jedną z poważniejszych chorób wywoływanych przez bakterie jest tzw. legionelloza, czyli "choroba legionistów". Objawia się ona wysoką gorączką, dreszczami, jadłowstrętem i licznymi zaburzeniami ze strony układu pokarmowego (biegunka, wymioty). Po raz pierwszy zidentyfikowano ją w 1976 roku w Filadelfii. W hotelu Bellevue-Stratford odbywał się wówczas zjazd kombatantów organizacji "American Legion". W krótko po nim aż u 221 uczestników imprezy stwierdzono objawy niezidentyfikowanej wówczas choroby. 31 uczestników zjazdu (w tym kilku członków obsługi hotelu) zmarło.

Reklama

Po dochodzeniu okazało się, że za zakażenia odpowiedzialna była właśnie bakteria Legionella pneumophila, która namnożyła się w hotelowej klimatyzacji., Szczególnie narażeni na zakażenie są w jej przypadku mężczyźni po 50 roku życia.

Regularny serwis klimatyzacji (najlepiej połączony z ozonowaniem wnętrza) ma na celu nie tylko pozbycie się przykrego zapachu (będącego efektem działania grzybów i pleśni). Pozwala on również w pewnym stopniu uwolnić wnętrze naszego pojazdu własnie od groźnych bakterii.

Problem szkodliwego wpływu układów klimatyzacji na zdrowie pasażerów od lat zaprząta głowy inżynierów. W trosce o komfort podróżujących w niektórych pojazdach klasy wyższej stosuje się dziś np. jonizatory powietrza pozwalające zneutralizować część bakterii. Na ciekawy pomysł usprawnienia samochodowej klimatyzacji wpadli ostatnio Brytyjczycy.

Jaguar Land Rover opracował właśnie system samochodowej klimatyzacji wykorzystujący lampy emitujące promieniowanie UV-C. Technologia wykorzystująca światło ultrafioletowe od lat 70-tych ubiegłego wieku stosowana jest powszechnie w medycynie do dezynfekcji wody i sterylizacji powierzchni.

Sam pomysł jest genialny w swojej prostocie i polega na zamontowaniu w układzie klimatyzacji lampy emitującej ultrafiolet. Ta znajduje się oczywiście w kanale wentylacyjnym ukrytym pod deską rozdzielczą, więc nie naraża pasażerów na szkodliwe promieniowanie (jest niebezpieczne dla oczu i powoduje nowotwory skóry). Schłodzone powietrze, zanim jeszcze trafi do wnętrza pojazdu, poddawane jest intensywnemu promieniowaniu ultrafilletowemu, które zabija groźne bakterie i wirusy. Już wstępne badania wykazały, że prosty wynalazek jest w stanie zredukować emisję czterech najgroźniejszych "superbakterii" bytujących w układach klimatyzacji aż o 30 proc.

Paweł Rygas


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy