Od 1 stycznia nawet 9322 zł kary. Nowe stawki i zero litości

To nie jest jeszcze oficjalne, ale wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku wzrośnie płaca minimalna - i to znacząco bo z obecnych 4300 do 4666 zł. To oznacza, że wzrosną także kary bezpośrednio z nią powiązane. Do takich należy opłata za spóźnienie się z wykupieniem obowiązkowej polisy OC.

UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny) monitoruje posiadanie obowiązkowych ubezpieczeń za pomocą własnego systemu informatycznego oraz danych od służb drogowych. Jeśli zostanie nałożona kara, właściciel pojazdu ma 30 dni na odwołanie się poprzez przedstawienie ważnej polisy OC. Jest to podstawowy sposób uniknięcia wysokiej grzywny, choć w szczególnych okolicznościach (np. zdarzenie losowe czy śmierć członka rodziny) UFG może rozważyć anulowanie kary.

Wysokość składki OC zależy od wielu elementów: wieku i doświadczenia kierowcy, lokalizacji, historii wypadkowej oraz charakterystyki i przeznaczenia pojazdu. Dodatkowo, niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe proponują rabaty przy opłaceniu całej składki przez internet.

Reklama

Za spóźnienie się z wykupieniem polisy właścicielom grożą kary, które są bezpośrednio związane z wysokością płacy minimalnej - a ta w mijającym, 2024 roku wzrosła dwukrotnie (obecnie - 4300 zł brutto).

Nowa pensja minimalna, nowe kary za brak OC

Wysokość kary zależy od rodzaju pojazdu bez OC, długości przerwy w ubezpieczeniu i właśnie pensji minimalnej. Karane jest nawet 1-dniowe opóźnienie.

Najniższa kara to obecnie 1720 zł (za przerwę do 3 dni), od 4-14 dni kierowcy płacą 4300 zł, a powyżej 14 dni dwa razy tyle. Przyjmując nową wysokość pensji minimalnej oznacza to, że od 2025 roku kierowcy zapłacą więcej - odpowiednio 1866, 4666 i 9332 zł, oczywiście pod warunkiem, że taka pensja minimalna faktycznie zostanie uchwalona, na razie to tylko projekt.

Odpowiedni komunikat w tej sprawie musi też wydać UFG.

Rekordowy regres - 4,7 mln złotych

W porównaniu do wysokości kar prawdziwe finansowe problemy może spowodować tak zwane postępowanie regresowe, gdy właściciel auta doprowadzi do wypadku pojazdem bez wykupionego OC. Głównym zadaniem Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego nie jest bowiem, jak często sądzą kierowcy, nakładanie kar za brak OC. Podstawowym celem tej instytucji jest zapewnienie ochrony finansowej osobom poszkodowanym w wypadkach spowodowanych przez nieubezpieczonych kierowców. UFG wypłaca odszkodowania z własnych funduszy, a następnie dochodzi zwrotu tych środków od sprawców wypadków w ramach postępowania regresowego.

Z danych UFG wynika, że suma roszczeń regresowych wobec nieubezpieczonych sprawców przekracza 375 mln zł i dotyczy kilkudziesięciu tysięcy osób. Przeciętnie nieubezpieczony sprawca musi zwrócić około 22 tys. zł. Rekordzistą okazał się jednak pewien kierowcy, który do oddania ma 4,7 mln zł.

Jak tłumaczy Damian Ziąber, rzecznik UFG, “W przypadku spowodowania śmierci rodzica dzieci, odszkodowanie i renta będzie należała się tym dzieciom. W takich sytuacjach kwoty odszkodowań i świadczeń są bardzo wysokie. Mamy kilka takich przypadków, w których za nieubezpieczonego sprawcę zapłaciliśmy ponad milion złotych. Rekordzista ma niestety do zwrotu aż 4,7 mln zł. To dobitnie pokazuje największe ryzyko poruszania się pojazdem bez ważnego OC".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczenie OC
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy