Nie usuwaj tak ptasich odchodów, bo zniszczysz sobie lakier!

Naprawa lakiernicza samochodu potrafi zrujnować niejeden domowy budżet. W wielu przypadkach punktowe lakierowanie (tzw. "wpyłka") mija się z celem. Konieczne jest wówczas malowanie całego elementu, czyli wydatek od 400 do około 600 zł. W jaki sposób można, samodzielnie, przedłużyć "życie" lakieru na naszym aucie?

Z punktu widzenia trwałości najważniejsze jest cykliczne zabezpieczanie powierzchni powłokami stanowiącymi barierę dla - przenikającej przez mikropęknięcia - wody.

Ostatnimi czasy furorę robią powłoki ceramiczne, ale w budżetowych "domowych" warunkach, równie dobrze sprawdza się stosowane od lat woskowanie. Najbardziej godne polecenia są tzw. "twarde" woski nakładane gąbką lub ściereczką. Ich rozprowadzenie i późniejsze wypolerowanie powierzchni wymaga dużej siły, ale mają one najlepsze właściwości wypełniające. Dzięki nim mogą skutecznie maskować wiele drobnych rys i - w przeciwieństwie do polerowania mechanicznego za pomocą past ściernych - nie usuwają lakieru. Biorąc powyższe pod uwagę, by skutecznie przedłużyć "życie" powłoce lakierowej, najlepiej zastosować taki zabieg (poprzedzony solidnym myciem) przynajmniej dwa razy do roku - przed i po zimie.

Reklama

Wizyt u lakierników pozwoli też uniknąć szybkie usuwanie z lakieru wszelkich zanieczyszczeń. Bardzo groźne potrafią być te pochodzenia organicznego - rozbite o maskę owady, żywice z drzew i - szczególnie - ptasie odchody. Z uwagi na zawarte w nich związki chemiczne (kwaśne) mogą one wchodzić w reakcje z lakierem, a ich szkodliwe działanie potęgują - działające na lakier - zmiany temperatur (jego rozszerzanie się i kurczenie sprawia, że szybciej wnikają w głąb powłoki). Pozostawienie ich na karoserii, zwłaszcza latem gdy mamy do czynienia z dużymi temperaturami, skutkować może trwałym uszkodzeniem lakieru i przebarwieniami sięgającymi głębiej niż lakier bezbarwny (nie da się ich usunąć polerką).

W jaki sposób najlepiej rozprawić się z ptasimi odchodami? Najbezpieczniejszym dla lakieru rozwiązaniem jest miękka szczotka i ciepła (nie gorąca!) woda. Przy odrobinie cierpliwości usuniemy w ten sposób większość zanieczyszczeń! W szczególnie trudnych przypadkach śmiało można się też posiłkować - bezpiecznymi dla lakierów - rozpuszczalnikami organicznymi (np. do usuwania pozostałości owadów) dostępnymi na stacjach benzynowych czy supermarketach. Ważne, by nie dać namówić się na żadne "domowe" sposoby pokroju np. wody z octem. Ta, rzeczywiście, świetnie radzi sobie z organicznymi zabrudzeniami, ale jeden tego typu zabieg porównać można do kilkuletniego eksponowania pojazdu na działanie kwaśnych deszczy...

W przypadku innych rodzajów zanieczyszczeń, jak np. pozostałości asfaltu czy past polerskich lub nabłyszczających, w ostateczności sięgnąć też można po sposoby stosowane lata temu przez lakierników: benzynę ekstrakcyjną lub - w przypadku uszczelek i plastików (np. zabrudzone woskiem) - aceton.

Najważniejsze, by nigdy nie używać do tego celu żadnych innych (z wyjątkiem wspomnianej benzyny ekstrakcyjnej) rozpuszczalników, a zwłaszcza rozpuszczalnika nitro.

Ten, stosowany jest przez lakierników do mycia pistoletów, co oznacza, że oprócz brudu, bardzo skutecznie usuwa też lakiery. Użycie "nitra" to niemal pewny sposób na trwałe uszkodzenie powłoki lub, zwłaszcza gdy czyszczony element ma za sobą naprawy lakiernicze, zmycie jej do fabrycznego podkładu lub gołej blachy!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy