Mazda 626 - bezawaryjna i praktyczna. Tylko ta rdza...

Przechodząc koło Mazdy 626, można w ogóle jej nie zauważyć. To niezawodność, a nie wygląd sprawia, że ten model jest godnych uwagi.

Sedan nie należy do poszukiwanych odmian nadwoziowych. Na zdjęciu model produkowany w latach 1997-99.

To samochód jeszcze na wskroś japoński, z czasów gdy dalekowschodni producenci zdecydowanie przedkładali niezawodność nad atrakcyjny projekt nadwozia. W połączeniu z wysoką ceną przyczyniło się to do niewielkiej popularności tego modelu w Europie - w Polsce sprzedawały się pojedyncze egzemplarze (nie były dostępne diesle), w Niemczech sytuacja wyglądała nieco lepiej. Jednak konsekwencją tego jest brak możliwości zakupu Mazdy 626 pochodzącej z polskiej sieci sprzedaży - wszystkie auta są sprowadzone, a ich historia często nieznana. Przebiegom rzędu 180-200 tys. km w samochodach z silnikiem Diesla absolutnie nie należy dawać wiary - większość z nich przejechała 300-400 tys. km.

Reklama

Nadwozie 626 GF dość dobrze znosi upływ czasu, ale na sól wysypywaną zimą na drogi nie ma mocnych. Przód nadwozia zwykle jest wolny od korozji, jednak atakuje ona tył - nadkola, a także w skrajnych przypadkach podłogę. Jeżeli samochód ma już dziurę w bagażniku lub pod tylnym siedzeniem - nie warto go kupować. Należy także mieć na uwadze wydech, który zwykle jest przerdzewiały, a w ASO kosztuje majątek - najlepiej naprawić go po prostu u rzemieślnika.

W roku 1999 przeprowadzono facelifting (na rok modelowy 2000) - na zdjęciach prezentujemy model przed modernizacją, która objęła głównie nowy grill i zmiany w silnikach (zwiększono moc benzynowego 1.8 i diesla 2.0 DiTD).

O polecanych wersjach silnikowych i typowych przypadłościach Mazdy 626 GF przeczytasz na magazynauto.pl.

Dowiedz się więcej na temat: Alex Minsky
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy