Kupujesz w internecie? Nawet nie wiesz, jak wiele ryzukujesz!

Jeszcze kilkanaście lat temu duże wyzwanie dla wielu polskich rodzin stanowił sam zakup samochodu. Dziś zdecydowanie większym problemem niż kupno pojazdu staje się jego utrzymanie w należytym stanie technicznym.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że na przestrzeni ostatniej dekady w Polsce przybyło ponad 6 mln samochodów osobowych. Obecnie ich liczba przekracza już 22,5 mln. Wraz z napływem używanych aut z zachodu na naszych drogach dokonała się pokoleniowa zmiana. Nastoletnie pojazdy (średnia wieku sprowadzonego w ubiegłym roku auta to 11 lat i 10 miesięcy) niemal całkowicie wyparły z rynku archaiczne wytwory polskich fabryk.

W szerszej perspektywie to bardzo dobry trend. Odmłodzenie (przynajmniej jeśli chodzi o wiek konstrukcji) floty polskich pojazdów miało ogromny wpływ na skokowy spadek liczby ofiar wypadków drogowych. W porównaniu z sytuacją sprzed dwudziestu lat (1999 rok) liczba ofiar śmiertelnych zmniejszyła się ponad dwukrotnie!

Reklama

Niestety - są też minusy. Największym z nich jest skokowy wzrost kosztów związanych z eksploatacją pojazdów. Przykład? W największej sieci hurtowni motoryzacyjnych w Polsce kompletne sprzęgło renomowanego producenta do Skody Octavii II z benzynowym silnikiem 1,6 l to dziś wydatek od 500 zł w górę. Taki sam zestaw do Daewoo Lanosa 1,6 16V (ten sam producent) kosztuje 385 zł.

Wiele niepotrzebnych kosztów generuje sama konstrukcja pojazdów, jak np. powszechne stosowanie aluminiowych elementów zawieszenia czy integracja podzespołów. Właśnie za sprawą tej ostatniej (np. łożyska kół zintegrowane z piastą) koszty związane z niektórymi naprawami okresowymi wzrosły nawet dziesięciokrotnie.

Nie dziwi więc, że wielu kierowców szuka tańszych alternatyw dla markowych części zamiennych. Z pomocą - przynajmniej teoretycznie - przychodzi internet. Oszczędności mogą być spore. Przykładowo - kompletne sprzęgło do wspomnianej Skody Octavii II 1,6 MPI (tej samej firmy co poprzednio) udało nam się znaleźć za... niespełna 350 zł. Jednak zakupy w sieci obarczone są ryzykiem - podrobione części płyną do Polski szerokim strumieniem.

W tym przypadku nie chodzi wcale o tanie chińskie zamienniki "egzotycznych" marek lecz podzespoły markowane logo renomowanych producentów. Mało kto wie, że prawdziwym potentatem w podrabianiu wszelkiej maści części samochodowych jest np. Turcja. Podobnie jak w Chinach istnieje tam całe zagłębie niewielkich zakładów produkcyjnych podrabiających wszelkie możliwe podzespoły - od świec zapłonowych czy filtrów, przez elementy zawieszenia, na oponach (!) kończąc.

Określenie skali zjawiska jest niezwykle trudne. Ubiegłoroczny raport Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) szacuje, że straty samych tylko producentów opon w UE wynoszą z powodu podróbek - uwaga - 2,2 miliarda euro rocznie! Z kolei podróbki akumulatorów generują dla legalnych producentów straty w wysokości 180 mln euro!

Nie jest to jedynie europejski problem. Ciekawymi danym podzieliła się właśnie Federalna Izba Przemysłu Motoryzacyjnego (FCAI) z Australii. Przeprowadzony przez ekspertów audyt lokalnego rynku wykazał np., że 60 proc. sprzedawanych tam świec zapłonowych to podróbki. Wiele z ujawnionych podróbek było nie do odróżnienia od oryginału. Eksperci zwracają uwagę, że nosiły one loga szanowanych producentów, jak np. Hondy, Nissana, Mazdy czy Totyoty. Co wymowne - wszystkie z poddanych analizie świec zakupione zostały za w sklepach internetowych lub na serwisach aukcyjnych!

Niektóre z podróbek były zaskakująco dobrej jakości, jednak zdecydowana większość - po dokładnej analizie (świece były przecinane na pół, by zweryfikować budowę wewnętrzną) ujawniała spore oszczędności materiałowe. Najczęściej powodują one po prostu zdecydowanie szybsze zużycie samej świecy. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nieprawidłowe spalanie mieszanki może być przyczyną poważnych awarii jednostki napędowej, jak np. wypalenie uszczelki pod głowicą.

W jaki sposób ustrzec się przed podróbkami? Najskuteczniejszym sposobem jest - niestety - wystrzeganie się internetowych sprzedawców. Najlepiej korzystać z usług samochodowych "sieciówek", czyli sklepów lub hurtowni mogących pochwalić się rozpoznawalną marką (zaopatrujących warsztaty). Ceny są wprawdzie zauważalnie wyższe niż w internecie, ale tego rodzaju podmioty mają względną kontrolę nad jakością oferowanych części. Plaga zwrotów podkopałaby ich pozycję i znacznie skomplikowała pracę. To szczególnie ważne w przypadku takich materiałów eksploatacyjnych, jak chociażby: oleje(!), elementy zawieszenia czy układu napędowego.

Niestety, w przypadku napraw samochodów powiedzenie "oszczędny dwa razy płaci" sprawdza się bardzo często. Gdy po pół roku okaże się, że kupione "okazyjnie" w internecie sprzęgło zaczyna się ślizgać, trzeba będzie nie tylko kupić nowe, ale też - kolejny raz - zapłacić za jego wymianę mechanikowi...

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy