Kierowcy chcą w ten sposób oszczędzić nieco paliwa. Ale popełniają błąd
Na widok czerwonego światła wielu kierowców wrzuca luz, chcąc zaoszczędzić nieco drogiego paliwa. Jednak popełniają błąd, są lepsze metody dojechania do świateł, takie które pozwalają oszczędzić więcej pieniędzy.
Odpowiednie metody jazdy samochodem przekładają się na dłuższą wytrzymałość wielu podzespołów, a tym samym potencjalnie niższe koszty użytkowania samochodu. Warto o tym pamiętać nawet podczas tak banalnej sytuacji drogowej, jak dojeżdżanie do świateł.
Najlepiej wyrobić sobie nawyk korzystania z hamowania silnikiem, czyli odpowiedniego redukowania biegów, żeby samochód wtrącał prędkość bez konieczności używania hamulców. Płyną z tego same korzyści.
Kierowca ma cały czas do dyspozycji podłączony napęd, zużycie paliwa jest minimalne lub zerowe, a do tego nie dochodzi do zużycia sprzęgła, klocków i tarcz hamulcowych. Warto wspomnieć również o ograniczonym wytwarzaniu pyłu powstającego podczas ocierania klocków o tarcze. To najczęściej wybierana i najbardziej rozsądna opcja zmniejszania prędkości podczas dojeżdżania do skrzyżowania lub sygnalizacji świetlnej.
Technika jazdy polegająca na dojeżdżaniu do świateł na luzie była stosowana przez kierowców kilka dekad temu. Podczas zbliżania się do skrzyżowania lub sygnalizacji świetlnej, kierowca przełączał skrzynię biegów na przełożenie neutralne (luz). Korzystając ze zmniejszonego oporu, dotaczał się do miejsca zatrzymania.
Argumentem broniącym taką technikę jazdy jest zmniejszone zużycie paliwa. Silnik na wolnych obrotach zużywa go mniej, ale problem pojawia się w sytuacji, gdy trzeba szybko zareagować i przyspieszyć. Kierowca musi włączyć odpowiedni bieg i odzyskać napęd. W ten sposób traci cenne sekundy. Często okazuje się, że jedynym rozwiązaniem jest gwałtowne hamowanie.
Pomiędzy wspomnianymi wyżej metodami występuje jeszcze jedna - pośrednia. Wielu kierowców zanim przełączy przełożenie w skrzyni biegów na pozycję neutralną, stara się jak najdłużej jechać z rozłączonym napędem, trzymając wciśnięte sprzęgło. W awaryjnej sytuacji, mogą natychmiast zwolnić sprzęgło i odzyskać napęd.
Warto mieć na uwadze, że na dłuższą metę, taka metoda będzie najbardziej kosztowna. Przede wszystkim trzeba się liczyć ze skróconą żywotnością sprzęgła oraz połączonych z nim podzespołów, takich jak koło dwumasowe. To oznacza, że konieczność wymiany, a tym samym koszty liczone w tysiącach złotych, spadną na kierowcę dużo wcześniej niż w przypadku innych metod jazdy. W skrajnych przypadkach sprzęgło może się nadawać do wymiany już po przejechaniu 30-40 tys. kilometrów.