Kiedyś każdy kierowca wiedział, do czego służy. Dziś trzeba zapytać taty
Dawniej procedura uruchomienia samochodu była nieco bardziej skomplikowana niż jest obecnie. W każdym aucie znajdowała się specjalna dźwignia lub przycisk, które pomagały uruchomić zimny silnik. Dziś wszystko odbywa się automatycznie, a kierowca nie ma pojęcia o istnieniu takiej funkcji. Sprawdzamy, o co chodzi.
Czasami żeby uruchomić zimy silnik w samochodzie lub motocyklu trzeba się mocno natrudzić. Bardzo pomocna okazuje się wtedy funkcja o nazwie ssanie, która występowała głównie w silnikach wyposażonych w gaźnik.
W jednostkach wyposażonych w bardziej zaawansowane mechanizmy dostarczania paliwa do komory spalania stosowano już bardziej zautomatyzowane rozwiązania. Poniżej tłumaczymy, na czym polegało całe rozwiązanie.
Ssanie to tryb podawania bogatszej mieszanki paliwowo-powietrznej do zimnego silnika, czyli większej ilości benzyny w stosunku do powietrza. W zimnym silniku parowanie benzyny w mieszance jest tak mało intensywne, że iskra nie jest w stanie jej zapalić, gdyż zawartość oparów jest poniżej dolnej granicy zapłonu.
Dlatego środkiem zaradczym jest zwiększenie zawartości benzyny w powietrzu, aby mimo niskiej temperatury stężenie okazało się wystarczające dla zapłonu. W tym celu uruchamiało się ręcznie tryb ssania.
W starszych samochodach, zwykle obok dźwigni lub przycisku rozrusznika znajdowała się kolejna dźwignia, za którą trzeba było pociągnąć. W ten sposób można było uruchomić ssanie, a dopiero później próbować rozruchu silnika.
Po kilku chwilach pracy silnika w trybie ssania temperatura w cylindrze podnosi się na tyle, że stężenie par przy takim nadmiarze ciekłej benzyny jest wyższe od optymalnego. Im bardziej zbliża się do górnej granicy zapłonu, tym spalanie jest trudniejsze i wypadają poszczególne cykle pracy.
Objawia się to dławieniem się silnika (nierównomierna praca), a w cylindrze gromadzi się coraz więcej niespalonej benzyny. Stężenie par rośnie bardzo szybko i w końcu silnik może ulec zalaniu. Dlatego trzeba pamiętać, żeby w odpowiednim momencie wyłączyć ssanie.
W rozgrzanym silniku mieszanka może być już zubożona, dlatego konieczne jest wyłączenie ssania, ponieważ w innym wypadku mogło dojść do zalewania świec paliwem oraz zmywania filmu olejowego z tulei cylindrowej, co skracało żywotność silnika. Zwykle robiło się to raczej w kilka chwil po rozruchu, zamiast po kilkunastu minutach.
Po rozgrzaniu silnika, jego kolejne uruchomienie nie wymaga wspomagania włączonym ssaniem. W niektórych przypadkach warunki zewnętrzne (temperatura, wilgotność powietrzą) są na tyle optymalne, że stare silniki gaźnikowe uruchamiały się bez konieczności włączania ssania. Z kolei włączenie ssania w mocno rozgrzanym silniku mogło uniemożliwić jego uruchomienie.