Jeden numer rejestracyjny na całe życie auta?

Poseł niezrzeszony Piotr Liroy-Marzec kolejny już raz próbuje stawać po stronie kierowców. Tym razem do Sejmu wpłynęła jego interpelacja dotycząca nowego sposobu wydawania tablic rejestracyjnych.

Chociaż wcześniejsze propozycje Liroya nie spotkały się z aprobatą partii rządzącej (od dłuższego czasu optuje m.in. za przywróceniem możliwości czasowego wyrejestrowania samochodu osobowego), muzyk nie składa broni. W najnowszej interpelacji nr 23209, która wpłynęła do sejmu 19 czerwca, poseł zwraca się do ministra infrastruktury - Andrzeja Adamczyka - z pomysłem wprowadzenia tzw. "dożywotnich" tablic rejestracyjnych. Chodzi o to, by każdy samochód, w momencie pierwszej rejestracji w kraju, otrzymywał stały numer rejestracyjny, który pozostawałby z nim aż do momentu zezłomowania.

Reklama

"W ostatnim czasie do moich biur poselskich w Kielcach oraz w Warszawie licznie zgłaszają się mieszkańcy, którzy mają problem z rejestracją zakupionych pojazdów. Skarżą się oni na duże kolejki w wydziałach komunikacyjnych. Wielogodzinne oczekiwanie na załatwienie sprawy, konieczność kilku wizyt w urzędzie, brak możliwości załatwienia rejestracji pojazdu przez internet, zmusza Obywateli do wykorzystywania na ten cel urlopów wypoczynkowych" - czytamy w interpelacji.

"Obecnie każda tablica rejestracyjna odpowiada kodowi powiatu, wskutek czego należy dokonać przerejestrowania w prawie każdym przypadku zakupu pojazdu. Wydanie nowych tablic rejestracyjnych przedłuża całą procedurę"- tłumaczy poseł.

"W przypadku, gdy tablice rejestracyjne zostałyby przypisane do danego pojazdu - od momentu rejestracji w kraju, aż do zbycia poza terytorium Polski lub jego utylizacji - procedura rejestracji pojazdu przebiegałaby dużo szybciej. W takim przypadku, część pozostałych formalności mogłoby ulec cyfryzacji, co jest faktem w niektórych krajach Unii Europejskiej. Rozwiązanie mające na celu wprowadzenie jednej tablicy rejestracyjnej na całe "życie" pojazdu byłoby korzystne dla obywateli i dla administracji publicznej" - dodaje.

Pomysł Liroya-Marca może się wydawać kontrowersyjny. Teoretycznie, na podstawie numerów rejestracyjnych nie można by np. określić miejsca zameldowania właściciela. Z drugiej strony - przypisanie jednego numeru do jednego auta mogłoby nawet ułatwić prace służbom mundurowym.

Największym beneficjentem takiego rozwiązania byliby jednak sami kierowcy. Zniknąłby przecież ciążący na nich obowiązek wymiany rejestracji po zmianie właściciela. Obecnie tablice rejestracyjne wymieniane są zawsze, gdy sprzedający pojazd "podlega" pod inny wydział komunikacji niż kupujący. Koszt takiej operacji w przypadku samochodu osobowego to 80 zł. Właściciele motocykli zapłacić muszą za nowe tablice 40 zł.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy