Drażniące "blizny" na twoim aucie? Mogą być śmiertelne dla samochodu

Rdzawe wykwity, będące często wynikiem uszkodzenia lakieru, to problem irytujący właścicieli wielu starszych pojazdów.

Niestety - nawet niewielkie ognisko korozji kwalifikuje do naprawy cały element poszycia karoserii. Usługi lakierników nie są jednak tanie. Wykonana przez profesjonalistę tzw. "wpyłka", czyli naprawa miejscowa, to z reguły wydatek od około 200 zł w górę. Za lakierowanie całego elementu, w zależności od miejsca i poziomu usługi, zapłacimy nie mniej niż 350 zł (w większych miastach bliżej 500 zł).

Z tego względu wielu kierowców przymyka oko na drażniące "blizny" swojego pojazdu, przyczyniając się do rozwoju - śmiertelnej dla samochodu - korozji. Na szczęście wykonanie prowizorycznej zaprawki, która nie będzie rzutować na wizerunek auta i zabezpieczy miejsce uszkodzenia przed dalszym rozwojem rdzy, nie musi być drogie. W jaki sposób wykonać estetyczną(!) "zaprawkę" we własnym zakresie?

Reklama

Pierwszym etapem będzie ustalenie koloru lakieru naszego auta. Informację uzyskamy np. korzystając z dostępnych w Internecie dekoderów nr VIN lub tabliczki znamionowej (pas przedni, słupki, "wklejki" w bagażniku").

Dysponując kodem koloru możemy poszukać gotowych lakierów zaprawowych za pośrednictwem Internetu. Niewielkie, przypominające kobiece lakiery do paznokci, pojemniki z gotowymi "zaprawkami" znajdziemy też w sklepach motoryzacyjnych lub lakierniczych. Polecamy zwłaszcza te ostatnie. W tzw. "mieszalniach", z których korzystają profesjonalni lakiernicy, za jednym zamachem kupimy też potrzebne papiery ścierne, podkład epoksydowy i preparat antykorozyjny. Z pomocą przyjdą również najtańsze - dostępne w większości stacji benzynowych czy supermarketów - lekkościerne pasty polerskie.

Większość gotowych lakierów zaprawowych to produkty jednoskładnikowe schnące "atmosferycznie" (nie wymagają utwardzacza). W przypadku lakierów metalizowanych czy perłowych niezbędny okazać się jednak może również lakier bezbarwny, czyli tzw. klar. Nie zmienia to jednak faktu, że - niezależnie czy mamy do wykonania jedną, czy pięć zaprawek - całość wydatków lista zakupów (lakier zaprawkowy, preparat antykorozyjny, podkład epoksydowy papiery ścierny 100, papier ścierny 400, papier ścierny wodny 1500, papier ścierny wodny 2000, pasta poplerska lekkościerna) zamknie się najpewniej w kwocie 150 zł. Niemało, ale taki zestaw powinien wystarczyć na większą liczbę zaprawek.

Sama naprawa jest stosunkowo prosta. Przed jej rozpoczęciem radzimy - nieco szerzej - okleić naprawiane miejsce taśmą malarską, która uchroni oryginalny lakier przed przypadkowym zadrapaniem. Powierzchniową korozję usunąć można chociażby oskrobując miejsce uszkodzenia nożem. Następnie trzeba - bardzo dokładnie! - rozszlifować je do gołej(!) blachy. W tym celu można użyć papieru ściernego o gradacjach od 100 do 240. Niższe spowodują powstanie w metalu głębokich rys, które mogą popsuć końcowy efekt. Następnie - korzystając z papierów ściernych (gradacja od 400 do 600) musimy wyszlifować miejsce styku oczyszczonego metalu z pierwotną powłoką lakierową. Chodzi o to, by pod palcem nie był wyczuwalny żaden rant. Tak przygotowane miejsce należy pokryć preparatem antykorozyjnym (najtańszy okazuje się "poczciwy", znany kierowcom starszej daty Cortanin F) i pozostawić do wyschnięcia (w zależności od preparatu nawet do 24h). Lepsze preparaty antykorozyjne (np. AAP R-Stop) pozwalają kontynuować pracę już po godzinie, ale ich ceny startują od około 40 zł za niewielkie opakowanie.

Pamiętajmy, że preparat "antykorozyjny" wiąże już powstałą rdzę (nawet tę niewidoczną dla oka!), ale - sam w sobie - nie stanowi zabezpieczenia antykorozyjnego! W tej roli najlepiej sprawdza się podkład epoksydowy. Można również wykorzystać tzw. "cynk w sprayu". Niezależnie, czy decydujemy się na "epoksyd", czy "cynk" - w przypadku sprejów - trzeba będzie solidnie zamaskować element papierem (doraźnie szarymi gazetami) i taśmą malarską. Dobra rada - by uniknąć "schodków" na lakierze najbliższą okolicę miejsca naprawy oklejmy "na wywijkę". To prosty patent stosowany przez lakierników polegający na wywinięcu samej taśmy maskującej tak, by nie cała jej powierzchnia przylegała do lakieru.

Malowanie (mowa o zaprawce "z pędzla"!) trzeba przeprowadzić w kilku warstwach tak, by w miejscu lakierowania powstała wyraźna "górka". Praca przypomina bardziej delikatne nakrapianie (pędzel prostopadle do powierzchni) niż typowe "malowanie". Gdy lakier się utwardzi (najlepiej robić to na drugi dzień po malowaniu) można przystąpić do obróbki miejsca naprawy wodnymi papierami ściernymi. Przy pomocy papieru wodnego o gradacji 1500 rozszlifowujemy miejsce naprawy nieco szerzej aż do momentu, gdy powierzchnia nowego lakieru zrówna się z pierwotną powłoką lakierową. Następnie, chcąc pozbyć się głębszych ryspo papierze 1500, matujemy obszar naprawy wodnym papierem o gradacji 2000.

Tak przygotowana powierzchnię - finalnie - polerujemy przy pomocy lekkościernej pasty polerskiej (np. popularnych "Tempo" czy "G3"). Najlepsze efekty daje polerka maszynowa. Jeśli nie dysponujemy stosowną maszyną musimy się więc uzbroić w cierpliwość...

W efekcie powinniśmy uzyskać powierzchnię o fakturze zbliżonej do fabrycznego lakieru, a sama zaprawka nie powinna mocno rzucać się w oczy! Oczywiście bez doświadczenia i odpowiedniego sprzętu nie mamy szans osiągnąć mistrzowskiego efektu. Tak przeprowadzona naprawa powinna jednak pozostać niezauważona z odległości metra i znacząco przedłużyć życie samego elementu.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy