Czym jest aquaplaning? Bardzo boleśnie przekonał się o tym ten kierowca

O tym groźnym zjawisku nie uczą na kursach na prawo jazdy, a w testach egzaminacyjnych nie ma ani jednego pytania na ten temat. Wielu kierowców zatem nawet nie wie, na czym polega aquaplaning. Przekonują się o tym dopiero wtedy, gdy wpadną w wodny poślizg.

Jak wygląda aquaplaning na drodze?

Jeśli nie wiecie, jak zachowuje się na drodze samochód, który wpadł w aquaplaning, to popatrzcie na to zdarzenie:

Dlaczego ten samochód nagle wypadł z drogi? Jezdnia nie była przecież oblodzona, tylko mokra. Otóż tak właśnie przebiega aquaplaning czyli poślizg wodny. Tutaj drugi podobny przypadek:

Najpierw samochód skręca ostro w prawo, potem uderza w bariery ochronne, a następnie odbija się od nich i przelatuje aż na pas rozdzielający. To również skutek aquaplaningu, który może spowodować śmiertelne zagrożenie dla podróżnych. Popatrzcie na tego kierowcę Skody Octavii:

Reklama

Jechał z dużą prędkością nie bacząc na warunki drogowe. Nagle utracił panowanie nad autem i omal nie zderzył się z jadącym przed nim tirem. Gdyby wjechał przed niego, skutki mogłyby być tragiczne. Na szczęście nie doszło chyba do kontaktu, a Skoda nie wpadła też na przydrożne tory (pomyślcie co by było, gdyby auto tam przekoziołkowało, a właśnie nadjeżdżałby pociąg).

Na czym polega aquaplaning?

Aby zrozumieć to zjawisko, trzeba znać zadania, jakie spełnia opona samochodu. Jeżeli jedziemy po suchej jezdni, przyczepność opon do nawierzchni zależy od ich stanu i ciśnienia powietrza w ogumieniu, ale zazwyczaj jest dość duża. Guma efektywnie "przyczepia się" do asfaltu i zapewnia kierowcy panowanie nad samochodem.

Zwróćcie jednak uwagę, że każda opona ma podłużne, poprzeczne i ukośne rowki. Jakie jest ich zadanie?

W sytuacji, kiedy występują opady deszczu i na jezdni zalega warstwa wody, opona najeżdżając na tę warstwę odpycha wodę na boki, ale część wody dostaje się pod oponę i jest wytłaczana właśnie przez rowki w bieżniku.

Dzięki temu nadal zapewniona jest przyczepność opony do nawierzchni.

Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, iż jednocześnie przed oponą tworzy się spiętrzenie wody, podobnie jak przed dziobem płynącego statku.

Ta spiętrzona przed oponą woda zaczyna stawiać coraz większy opór i coraz silniej oddziałuje na oponę. Jeżeli prędkość samochodu jest duża, ta siła oporu spiętrzającej się przed oponą wody zaczyna działać jak klin usiłując wepchnąć się pod oponę.

W pewnym momencie ten klin wbija się pod oponę, a ona sama traci kontakt z nawierzchnią. Samochód nie jedzie już po jezdni, ale płynie po wodzie.

W tej sytuacji kierowca jest kompletnie pozbawiony możliwości panowania nad kierunkiem jazdy. Również hamowanie nie przynosi odpowiedniego rezultatu, bo opony nie mają praktycznie żadnej przyczepności do nawierzchni. Zza kierowcy samochodu wygląda to tak:

Zwracam uwagę, że ta jazda odbywa się na torze, a za kierownicą zasiada doświadczony kierowca. A mimo to nie jest on w stanie opanować sytuacji. Wystarczył jeden niepotrzebny ruch kierownicą i samochód wypada z drogi. W trakcie takiego poślizgu nie można zrobić już nic. Pół biedy, jeśli aquaplaning trwa bardzo krótko np. sekundę lub dwie. Wówczas jest szansa, że opony zaraz odzyskają przyczepność. Taka sytuacja miała właśnie w tym przypadku:

Zwróćcie uwagę na zachowanie auta i lekkie zaburzenie toru jazdy. Na szczęście zjawisko to wystąpiło bardzo krótko i opony ponownie odzyskały przyczepność.

Co robić w razie wystąpienia aquaplaningu?

Nie ma tu żadnej uniwersalnej recepty na opanowanie sytuacji. Nawet doświadczeni kierowcy mogą stać się całkowicie bezradni, jeżeli zjawisko to wystąpi, a występuje zwykle nagle i nieoczekiwanie. Poślizg wodny jest nawet groźniejszy, niż poślizg na oblodzonej nawierzchni podczas gołoledzi. Tam bowiem występują jeszcze jakieś resztki minimalnej przyczepności i możemy próbować wpłynąć na kierunek jazdy auta. Podczas poślizgu wodnego przyczepność opon do nawierzchni jest zerowa!

Wszystko zależy teraz od sił działających na samochód. Jeżeli sunie on po prostej, to jest jeszcze szansa, że za chwilę natrafi na płytszą warstwę wody i odzyska przyczepność. Jeśli jednak auto znajduje się na zakręcie albo kierowca odczuwając zachwianie pojazdu wykona odruchowo ruch kierownicą, to nie będzie można już nic zrobić. Za chwilę, po odzyskaniu przyczepności samochód gwałtownie skręci i wypadnie z drogi.

Bardzo wiele zależy tu również od stanu opon, a ściślej głębokości tych rowków znajdujących się na bieżniku opony. W nowych oponach takie rowki mają głębokość ok. 8-10 mm i są w stanie odprowadzić ok. 30 litrów wody na sekundę. Jeżeli opona jest już mocno zużyta, jej bieżnik starty, to wówczas odprowadza zaledwie 5 litrów wody na sekundę. To zdecydowanie za mało. Jazda na takich oponach spowoduje, że aguaplaning wystąpi znacznie wcześniej i będzie utrzymywał się dłużej.

Wniosek jest zatem prosty: o wiele łatwiej jest nie dopuścić do wystąpienia aquaplaningu, niż próbować ratować się w takiej sytuacji.

Ten filmik ostrzega, aby w razie wystąpienia aquaplaningu przestać naciskać pedał gazu, natomiast w żadnym razie gwałtownie nie hamować. Jest to prawda, bo rozpaczliwe hamowanie nic nam nie da. Odradzam też stanowczo wykonywanie gwałtownych ruchów kierownicą, bo to właśnie może spowodować wypadnięcie auta z drogi. Warto wiedzieć, że opisany wcześniej klin wodny, wzrasta proporcjonalnie do kwadratu prędkości pojazdu. Jeśli np. zwiększymy prędkość z 50 km/h do 100 km/h, to siła klina wodnego wzrośnie nie dwukrotnie ,ale czterokrotnie, a zatem cztery razy większe będzie ryzyko wystąpienia aquaplaningu!

Wielu kierowców podczas opadów deszczu, gdy jezdnia jest zalana wodą, jedzie tak samo, jakby była sucha. To podstawowy błąd! Pamiętajcie, że na autostradzie czy drodze ekspresowej nie ma obowiązku rozwijania największej dopuszczalnej prędkości. Jeżeli jezdnia jest mokra, jeśli widać na niej obszary zalegającej wody, to prędkość jazdy należy wydatnie zmniejszyć.

Jeśli na suchej jezdni jechalibyście z prędkością 140 km/h to na mokrej nawierzchni prędkość tę należy zredukować do 100 km/h, pod warunkiem, że opony w waszym aucie mają głęboki bieżnik. Jeśli bieżnik jest już mocno zużyty to nie radzę przekraczać prędkości 80 km/h.

Wpadnięcie w poślizg wodny na autostradzie czy drodze ekspresowej jest zawsze niezwykle groźne i to nie tylko dlatego, że możecie wypaść z jedni i uderzyć w bariery ochronne. Bardzo często po takim uderzeniu auto odbija się jak piłka i powraca na jezdnię, gdzie może być narażone na uderzenie przez nadjeżdżające kolejne pojazdy. Nie lekceważcie zatem nigdy mokrej jezdni, na której zalega woda. O wiele lepiej być mądrym przed szkodą, a nie po niej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: aquaplaning
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy