Czy bać się samochodów z wysokim przebiegiem?

Wiele osób noszących się z zamiarem zakupu samochodu odrzuca oglądane egzemplarze wyłącznie na podstawie wielkości przebiegu podanego w ogłoszeniu. Czy jednak mało używane auto może być gwarancją dobrego stanu technicznego? Jak niski lub wysoki przebieg ma się do komfortu eksploatacji po dokonaniu zakupu?

Zanim padnie stwierdzenie, że skoro auto ma duży przebieg, to jego części uległy większemu zużyciu, warto zdać sobie sprawę z pewnego niuansu. Aby mieć pewność, że osąd będzie sprawiedliwy, trzeba dojrzeć różnicę pomiędzy samochodem, który użytkowany był regularnie w trybie miejskim, a autem z dużo większym przebiegiem, lecz użytkowanym głównie w warunkach podróży poza miastem - tłumaczy Sebastian Dudek z Autotesto, Ogólnopolskiej Sieci Ekspertów Samochodowych.

Jakie wnioski można na tej podstawie wyciągnąć? Często okazuje się, że pierwsze auto, pomimo mniejszego przebiegu, ma o wiele bardziej wyeksploatowane: skrzynię biegów, elementy układu kierowniczego, hamulce, a także akumulator. Paradoksalnie auto z większym przebiegiem - dzięki długiej i jednostajnej jeździe - często posiadać może lepiej utrzymany silnik (mniejsza liczba cyklów rozruchu), sprzęgło, skrzynię biegów, czy też układ kierowniczy.

Reklama

Oczywiście im większa różnica przebiegu tym niuanse te stają się mniejsze. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że konkretne podzespoły (np. sprzęgło, rozrusznik, alternator, przekładnia kierownicza) legitymują się określoną żywotnością. Często jest więc tak, że np. auto z przebiegiem ponad 300 tys. km ma na pokładzie wiele względnie nowych części, które posłużą jeszcze długi czas i - znów paradoks - oddalają od przyszłego nabywcy widmo drogich napraw.

Wniosek? Niski przebieg to jedno, ale zdecydowanie ważniejsza jest w tym przypadku udokumentowana historia serwisowa. Co z tego, że dane auto ma o połowę niższy przebieg, skoro w najbliższym czasie czekać nas będą poważne wydatki związane chociażby z remontem układu wtryskowego, turbosprężarki czy wymianą sprzęgła?

W przypadku aut z niskim przebiegiem musimy też być świadomi innych zagrożeń. Stosunkowo rzadko spotkać można samochód, który był mało używany i posiadał troskliwego właściciela. Zamiast tego spora część ofert dotyczy pojazdów, które:

- uległy kolizji, której efekty zostały naprawione, jednak aktualny właściciel obawia się o bezpieczeństwo podróży takim egzemplarzem,

- zaczynają sygnalizować pierwsze poważniejsze usterki, a sprzedający woli szybko pozbyć się auta niż je naprawić

- funkcjonują na bardzo zużytych płynach eksploatacyjnych, których aktualny właściciel nie chce wymieniać

- poprzez intensywną eksploatację miejską posiadają zużyte fotele, a także wytartą tapicerkę, kierownicę, czy drążek zmiany biegów.

Czy więc należy się bać samochodów z dużym przebiegiem? Na to pytanie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Warto jednak pamiętać, że do tematu nie można pochodzić w sposób zero-jedynkowy. Regularny serwis i dobrze wykonane naprawy, mogą zagwarantować kierowcy bezproblemową eksploatację wielu pojazdów nawet po przekroczeniu bariery 300 000 km.

Udokumentowana historia to o wiele pewniejszy argument w czasie podejmowania decyzji o zakupie - niż "suche" wskazania licznika. Warto więc pokusić się o próbę weryfikacji przeszłość oglądanego auta. Pomóc w tym mogą informacje uzyskane w ASO, dokumentacja potwierdzająca zakup i wymianę części, miernik grubości lakieru lub specjaliści, którzy w krótkim czasie przygotują wyczerpujący raport z oględzin takiego samochodu.



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama