Zobacz, jak się robi bezwypadkowe auta! Umiejętności tego blacharza szokują!

Znalezienie bezwypadkowego, używanego samochodu w świetnym stanie technicznym to wyzwanie nie tylko w Polsce. Podobne problemy towarzyszą kierowcom w wielu krajach dawnego Bloku Wschodniego.

W związku z dużym zainteresowaniem na rynku pojawiają się firmy oferujące pomoc w ocenie prawdziwej kondycji oferowanych do sprzedaży aut. Uzbrojeni w mierniki grubości powłoki lakierowej "eksperci" wystawiają różnej maści certyfikaty mające potwierdzać bezwypadkowość danego pojazdu.

Problem w tym, że nie każda - mocno ingerująca w strukturę nośną - naprawa blacharska wiąże się z koniecznością ponownego lakierowania elementów karoserii. Czasami dobry blacharz potrafi poradzić sobie bez pomocy lakiernika...

Poniżej przedstawiamy filmik autorstwa, robiącego w internecie prawdziwą furorę, specjalisty od samochodowej blacharki, Artura Tussika. Utalentowany blacharz, często w domowych warunkach, naprawia pojazdy, które - z perspektywy laika - nadają się wyłącznie na "wkład do huty". Prezentowane przez niego filmiki to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat powypadkowych napraw samochodów. Chociaż metody na pierwszy rzut oka mogą się wydawać "chałupnicze", w rzeczywistości nie odbiegają wcale od stosowanych w autoryzowanych serwisach.

Reklama

Prezentowany filmik dotyczy BMW serii 3, które na swojej drodze najprawdopodobniej spotkało drzewo. Jeśli wydaje się wam, że poważne uszkodzenia obu podłużnic dyskwalifikuje pojazd z dalszej eksploatacji, jesteście w błędzie. Elementy konstrukcyjne można naprawiać - po polskich drogach jeżdżą tysiące (żeby nie powiedzieć miliony...) pojazdów o podobnej przeszłości. W tym przypadku na uwagę zasługuje nie tyle sama naprawa, co raczej... pozostawione po niej ślady.

Z weryfikacją przeszłości tak naprawionego samochodu poważne problemy miałby nawet autoryzowany serwis. Spieszymy wyjaśnić, że kupując elementy "pod kolor", sprzedający nie obawia się klientów z miernikami lakieru. Powłoka na całym aucie będzie miała fabryczne wymiary - dotyczy to również słupków czy progów. By odkryć ślady naprawy wypadałoby dokładnie "przeczesać" komorę silnika i zmierzyć grubość lakieru na podłużnicach i fartuchach przednich błotników. Z perspektywy kupującego to kompletna abstrakcja - najpierw trzeba by przecież zdemontować wszystkie osłony i dużą część wyposażenia komory silnika...

Trzeba wiec mieć na uwadze, że "fabryczny lakier" na całej karoserii nie jest wcale wyznacznikiem jego bezwypadkowości. Co więcej, nawet posiłkując się elementami poszycia w innym kolorze, nie ma problemu z "oszukaniem" mierników. Zachowując technologię (eliminująca większość wtrąceń komora bezpyłowa) dobry lakiernik bez trudu zmieści się z naprawą w fabrycznych wartościach powłoki. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy