Toyota Previa czy Mitsubishi Grandis - vany nieoczywiste

Kontynuujemy nasz materiał na temat vana, który „bez problemów i awarii” mógłby służyć naszemu czytelnikowi do wożenia niepełnosprawnego syna.

Przypominamy: Łukasz zastanawiał się pomiędzy używanymi (budżet do 30 tys. zł): Mazdą 5 i Renault Espace. Staraliśmy się przybliżyć mu największe wady i zalety każdego z modeli i - biorąc pod uwagę priorytety - wysunęliśmy własną propozycję: Toyotę Verso.

"Niezmiernie dziękuje, jesteście niesamowici. Toyotę Verso mają rodzice. Problemem w Toyocie jest niestety niewielka ilość miejsca do manewrowania przy wkładaniu dziecka do fotelika (fotelik dla dziecka niepełnosprawnego powyżej 20 kg z problemem z wiotkością ciała)".

Reklama

Rozumiemy i... nie składamy broni! Oto nasze alternatywy dla Toyoty Verso, które powinny sprostać wymaganiom Łukasza.

Pozostając przy Toyocie - śmiało można zainteresować się większą siostrą Verso, czyli modelem Previa. Siedmioosobowy pojazd jest wprawdzie zauważalnie większy (długość 4,75 m, rozstaw osi 2,9 m), ale karoseria jest zaledwie o 6 cm dłuższa niż w przypadku wspomnianego Espace (i o 12 cm krótsza niż w Grand Espace). Podobnie, jak w przypadku mniejszej Mazdy 5, Previa może pochwalić się bardzo ważnymi w tym przypadku - przesuwanymi bocznymi drzwiami. Zastosowano je po obu stronach nadwozia, co zdecydowanie ułatwia korzystanie ze słusznych rozmiarów auta na ciasnych parkingach. Wady? Europejska konkurencja może się pochwalić przestronniejszym wnętrzem i lepszym wyposażeniem z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Z drugiej strony - auto cechuje się nadzwyczajną trwałością - dotyczy to nie tylko "stabilnej" elektroniki, ale też benzynowych jednostek napędowych i zabezpieczenia antykorozyjnego.

W przypadku Previi najlepszym wyborem jest benzynowy, czterocylindrowy 2,4 l 16V o mocy 156 KM. Wyposażono go w trwały łańcuch rozrządu, chociaż - w przypadku jazdy na LPG - konieczność okresowej regulacji luzów zaworowych wymusza stosowanie układu lubryfikacji. Złym pomysłem jest natomiast inwestycja w diesla. Mimo że mamy do czynienia z tą samą rodziną, co np. w przypadku pierwszej generacji Avensisa (2.0 D-4D 1-CD) w rzeczywistości to zupełnie inna (zdecydowanie mniej trwała!) konstrukcja. Jej piętą achillesową są usterki układu korbowego (panewki) spowodowane obecnością wałków wyrównoważających (skracają żywotność pompy oleju). Naprawa - biorąc pod uwagę brak zamienników (nie da się np. przełożyć silnika ze zdecydowanie popularniejszego Avensisa) - często okazuje się nieopłacalna.

Niezłym wyborem, przynajmniej w benzynowej wersji, może się też okazać, zbliżony wymiarami do Previi, Mitsubishi Grandis. Auto występowało w kilku ciekawych konfiguracjach, przy odrobinie szczęścia uda się np. znaleźć sześcioosobowy egzemplarz z układem siedzeń 2+2+2. W przypadku Łukasza taka architektura wnętrza wydaje się być optymalną. Największą wadą Grandisa jest niestety brak przesuwanych drzwi. Na szczęście tylne otwierają się pod imponującym kątem, co ułatwia wsiadanie. Wielu nabywców omija benzynowe Grandisy obawiając się bezpośredniego wtrysku paliwa, który w praktyce uniemożliwia montaż instalacji gazowej. To błąd. Czterocylindrowy 2,4 l 16V MiVEC to jednostka z klasycznym, pośrednim wtryskiem. Silnik można więc przerobić na gaz, ale - tak samo jak w przypadku Previi - zalecamy montaż systemu lubryfikacji (producent wymaga okresowej regulacji luzu zaworowego). W przeciwieństwie do Toyoty za napęd rozrządu odpowiada pasek - wymianę kompletu trzeba więc doliczyć do tzw. "pakietu startowego".

Słabą stroną Grandisa, jest - niestety - poziom zabezpieczenia antykorozyjnego. Korozja nie przyjmuje jeszcze rozmiaru plagi, ale to właśnie za jej sprawą wiele egzemplarzy przeszło większe lub mniejsze naprawy lakiernicze (zwłaszcza tylnych nadkoli). Przed zakupem radzimy dokładną kontrolę auta od spodu. W czasie jazdy próbnej warto też wsłuchać się w pracę skrzyni biegów (zwłaszcza na postoju). Ręczne przekładnie często cierpią z powodu zużytego łożyska na wałku atakującym (charakterystyczny szum). Naprawa wymaga demontażu skrzyni biegów, a jej koszt to - lekko licząc - tysiąc złotych.

Ostrożność trzeba też zachować w przypadku diesli. Do Grandisa trafiał wyłącznie, owiany złą sławą, volkswagenowski 2.0 TDI z pompowtryskiwaczami. Dziś jego naprawy nie stanowią już większego problemu, ale perspektywa nagłego wydatku w postaci 2 czy 3 tys. zł zdecydowanie obniża psychiczny komfort użytkowania auta.

Biorąc pod uwagę specyficzne wymagania stawiane przez Łukasza poddajemy też pod rozwagę kolejnego "czarnego konia" - Peugeota Partnera w "ucywilizowanej" wersji Tepee. Na tle Previi i Gerandisa auto wyróżnia się rewelacyjnym stosunkiem ceny do rocznika, a jego użytkowe pochodzenie pozwala utrzymać koszty eksploatacji na bardzo rozsądnym poziomie.

W tym przypadku nie powinniśmy obawiać się silnika wysokoprężnego. Auto oferowano z cenionym i trwałym 1.6 HDI. Moc około 90 KM zapewnia mu przyzwoite osiągi i niskie zużycie paliwa. Popularność jednostki sprawia, że koszt usunięcia każdej poważniejszej awarii (turbosprężarka, wtryskiwacze itd.) zamknie się w kwocie niższej, niż zapłacić trzeba będzie za instalację gazową do benzynowej Previi czy Grandisa.

Partner Tepee ma wprawdzie dość wąskie tylne drzwi, ale możliwość ich odsunięcia bardzo ułatwia wsiadanie. W stosunku do prezentowanych "Japończyków" można się wprawdzie obawiać większego nagromadzenia drobnych usterek (siłowniki centralnego zamka, radio, przełącznik zespolony, klamki), ale awarie wykluczające z jazdy to rzadkość. Na tle japońskiej konkurencji o niebo lepiej prezentuje się za to poziom zabezpieczenia antykorozyjnego. Bezwypadkowe egzemplarze praktycznie nie rdzewieją. Można też liczyć na bogate wyposażenie z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Wspomniana kwota pozwala na zakup auta z roczników 2009-2014. Często są to poleasingowe egzemplarze z udokumentowaną, polska, historią i przebiegami poniżej 150 tys. km.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy