Testujemy używane: Opel calibra
Samochód, o którym mowa, mimo że od zakończenia jego produkcji minęło niespełna dziewięć lat, zdążył już "załapać się" do elitarnego klubu pojazdów kultowych. Jeździli nim wszyscy.
Biznesmeni, robotnicy, artyści, a ostatnio stał się niestety ulubieńcem osiedlowych kombinatorów i narwanych speców od domowego tuningu. Jest obiektem westchnień licznej rzeszy nastolatków i nieodłącznym elementem przydyskotekowych parkingów. Nazywa się Calibra - Opel Calibra.
Samochód zadebiutował w 1989 roku na targach motoryzacyjnych we Frankfurcie. Opracowano go jako następcę popularnej w latach osiemdziesiątych Manty. Zadanie nie było łatwe, bo Manta szybko zdążyła urosnąć do miana ikony motoryzacji. Trzeba jednak przyznać, że nowe coupe Opla godnie wypełniło powierzoną mu rolę, głównie za sprawą niebanalnej stylistyki.
Calibrze na pewno nie można odmówić uroku. Styliści odpowiedzialni za ten projekt naprawdę się postarali. Samochód, mimo że nie należy do młodzików, skutecznie opiera się duchowi czasu (no może za wyjątkiem postępującej korozji). Linia nadwozia jest subtelna, ale nie pozbawiono jej typowego dla aut sportowych wyrazu. Być może z tego względu auto cieszy się niesłabnącą popularnością wśród reprezentantek płci pięknej.
Ciekawa stylistyka nadwozia pozwala sądzić, że wnętrze auta prezentuje się równie interesująco. Nic bardziej mylnego. Po zajęciu miejsca za kierownicą czeka nas duże rozczarowanie. Jednym z podstawowych atutów Calibry miała być cena, więc deska rozdzielcza została żywcem przeniesiona z Vectry A. Niestety, nijak ma się ona do sportowego wizerunku auta. Owszem, wszystkie przyrządy rozplanowano ergonomicznie, ale zabrakło jednej bardzo ważnej rzeczy - klimatu. Sytuację próbują wprawdzie ratować ciekawe "boczki drzwi", lecz nie zmienia to faktu, że ze sportowym charakterem wnętrze Calibry ma tyle samo wspólnego, co poczciwy Tarpan z bolidami F1. Na pochwałę zasługuje natomiast ilość miejsca. Z przodu jest go więcej niż sporo. Biorąc pod uwagę charakter samochodu, także z tyłu pozostawiono rozsądna przestrzeń. Wprawdzie ilość miejsca nie pozwoli na miłosne szaleństwa, ale na tylnej kanapie dwie osoby podróżować będą prawie wygodnie.
Jak na swoją klasę, bagażnik Calibry zaskakuje pojemnością. Jest przestronny (ok. 300 l.) i ustawny (składana tylna kanapa), chociaż nie ustrzeżono się pewnych wad. W codziennym użytkowaniu najczęściej daje się we znaki konieczność wysokiego podnoszenia bagaży. Wyżej położony próg załadunku mają chyba tylko Fiat 125p, Łada Niva i Kamaz wywrotka.
Ilość jednostek napędowych stosowanych w Calibrach może imponować. Podstawowa "dwulitrówka" o mocy 115 KM to raczej propozycja dla osób po meno/andropauzie, ale już 2,5 V6 (170 KM) lub 2,0 16V TURBO(204 KM) są w stanie zapewnić więcej wrażeń niż udział w "pokojowej" manifestacji Młodzieży
Wszechpolskiej... Rozsądnym wyborem wydaje się być także szesnastozaworowy, dwulitrowy motor o mocy 150 KM. Zużywa on ciut mniej paliwa niż V6 (co nie oznacza, że zużywa go mało) i jest przy tym wystarczająco dynamiczny. Calibra z tym silnikiem rozpędza się do "setki" w czasie 8,5 s i uzyskuje prędkość maksymalną w okolicach 220 km/h - nieźle. Oczywiście jak każdy DOHC także i ten lubi raczej wysokie obroty. Zużycie paliwa można utrzymać w rozsądnych granicach. Po mieście trzeba się liczyć ze spalaniem rzędu 11-13 l/100 km. Trasa to wg Opla ok. 8 l/100KM, lecz w rzeczywistości mając "pod nogą" prowokujące stado stu pięćdziesięciu wygłodniałych rumaków trudno jest zejść poniżej 9 litrów...
Jak na zmodyfikowaną Vectrę, na krętych drogach auto sprawuje się nadspodziewanie dobrze. Niestety, w dziedzinie komfortu lepiej radzą sobie nawet ogrodowe taczki. W kraju, gdzie narodził się ten samochód nie stanowi to oczywiście najmniejszego problemu, ale w naszych realiach to poważna wada. Samochód ma tendencje do "pływania" w koleinach i skakania na dziurach, dlatego podczas szybkiej jazdy trzeba brać dużą poprawkę na stan nawierzchni. Odpowiednia moc i twarde zawieszenie pozwalają od czasu do czasu popuścić wodze fantazji, nie są jednak w stanie zrekompensować braku (naszym zdaniem, jedynie słusznego w pojazdach tej klasy) napędu na tylną oś. Z RWD frajda byłaby nieporównywalnie większa, a tak to po prostu kolejny, ładny mistrz prostej...
Oczywiście w porównaniu do innych samochodów Calibra całkiem sprawnie pokonuje zakręty, niemniej jednak do finezji BMW serii 3 czy też Mazdy MX5 brakuje jej sporo. Na usprawiedliwienie pozostaje fakt, że zastosowanie klasycznego układu napędowego znacząco podniosłoby koszty i skutecznie zawęziło krąg odbiorców.
W codziennym użytkowaniu często dają się we znaki małe lusterka i nienajlepsza widoczność (zwłaszcza do tyłu), przez co manewrowanie autem na zatłoczonym parkingu wymaga sporego wyczucia. Calibra posiada również kilka ukrytych talentów, zwłaszcza wokalnych. Umie gwizdać (uszczelki drzwi), skrzypieć (deska rozdzielcza) i mlaskać (postępująca korozja progów i nadkoli). Kiepską opinią cieszą się też stanowczo za słabe światła mijania.
Wspominaliśmy już o bliskim pokrewieństwie Calibry z Vectrą, a ta ostatnia jak powszechnie wiadomo, za wzorzec jakości nie uchodziła nigdy. Niestety, w przypadku naszego coupe jest podobnie. Calibra odziedziczyła po Vectrze nie tylko problemy z korozją. Także osprzęt nie należy do przesadnie trwałych. Często zdarzają się usterki alternatorów, wspomagania kierownicy czy szyberdachu. Powszechnym problemem jest też, żyjąca własnym życiem elektronika (np. czujniki ABS, położenia wału, sterowniki szyb, wycieraczek). Oczywiście, wszystko zależy od tego jak obchodzili się z samochodem jego poprzedni właściciele. Kupiona za 10 tys. zł. Calibra może się okazać naprawdę niezawodnym autem, ale nie brak na rynku modeli, w których drugie tyle wydać trzeba będzie na remont. Należy pamiętać, że nawet najmłodsze egzemplarze mają za sobą dziewięcioletni staż pracy, a nikt przecież nie kupuje auta o mocy 150 KM, aby spokojnie jeździć nim w niedziele do kościoła... Sporo samochodów jest po prostu mocno zużytych, a reanimowane domowymi sposobami stają się z czasem skarbonkami bez dna.
Biorąc nawet pod uwagę wszystkie negatywne opinie, (z których prawdę mówiąc większość jest prawdziwa), trzeba przyznać, że auto w pełni zasłużyło na miano kultowego. Wprawdzie ostatnimi czasy Calibrę upodobali sobie fani pseudotuningu kreując model na symbol bezguścia i kiczu, jednak nawet oni nie są w stanie zepsuć sympatycznego wizerunku seryjnego auta.
Podsumowując, zakup Calibry wiąże się niestety ze sporym ryzykiem. Z racji dużych silników sporo aut jest mocno wyeksploatowanych, inne miały wątpliwą przyjemność spotkać na swej drodze np. drzewo. Niemniej, samochód jest ciekawą propozycją dla osób, które wygląd przedkładają nad walory użytkowe. Zapewnia dobre osiągi, jest łatwy w prowadzeniu i w przeciwieństwie do innych pojazdów tego typu, posiada normalny bagażnik. Wady Zawieszenie, które na naszych drogach serwuje podróżującym terapię wstrząsową, sporo drobnych usterek oraz podatność na korozję. Radzimy unikać tańszych "okazji", bo z pozoru dobry interes może nas w przyszłości sporo kosztować.
Paweł Rygas
Fot: Andrzej Chachurski