Stary diesel najlepszy?

Zdaniem właścicieli starych aut z silnikiem diesla, największą zaletą ich pojazdów jest fakt, że mimo ogromnych przebiegów wciąż jeżdżą i zazwyczaj jest im zupełnie obojętne to, co aktualnie znajduje się w baku.

Ważne, by była to oleista ciesz o konsystencji, którą skatowanej pompie wtryskowej uda się przepchnąć przez lejące gardła wtryskiwaczy. Na takim podejściu cierpi jednak środowisko, a zwłaszcza nieszczęśnicy, którzy w korku tkwić muszą za taką mobilną wytwórnią zasłony dymnej.

Niestety, tak długo, aż Polaków nie będzie stać na nowsze pojazdy, stare diesle wciąż wypluwać będą do atmosfery tony sadzy.

W trosce o jakość naszego powietrza, z dniem 1 stycznia 2011 roku obowiązywać zaczną nowe normy czystości spalin - Euro 5. Oznacza to, że producenci aut z silnikami diesla zmuszeni zostali do montowania w swoich pojazdach filtrów cząstek stałych. Wielu kierowców podchodzi jednak do tego wynalazku niechętnie - twierdzą, że urządzenia pogarszają osiągi i są źródłem dodatkowych kłopotów (zapychanie się, konieczność stosowania drogiego płynu do filtra). Prawda jak zwykle leży po środku. Przy właściwej eksploatacji filtr cząstek stałych nie powinien sprawiać kłopotów, nie sposób zaprzeczyć jednak, że eksploatacja samochodu z FAP czy DPF jest droższa.

Reklama

Wszystkich przeciwników montowania w samochodach filtrów cząstek stałych zachęcamy jednak do próby, jakiej poddał się pewien Amerykanin...

Zobacz też, jak zapala miejski ikarus z "lejącymi" wtryskami:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy