Polska motoryzacyjną potęgą? Interpelacja posła może to zmienić
Według najnowszych danych opublikowanych przez stowarzyszenie ACEA, Polska jest motoryzacyjną potęgą. Przynajmniej pod względem liczby samochodów osobowych. W 2018 r. mieliśmy ich aż 697 na każdych 1000 mieszkańców. Zdecydowanie więcej niż nacje od nas dużo bogatsze: Niemcy (569), Francuzi (493), Brytyjczycy (526), Hiszpanie (516), Szwedzi (481) czy Holendrzy (511). To się może jednak zmienić, jeżeli skuteczna okaże się interpelacja, skierowana przez krakowskiego posła Bogusława Sonika do ministra infrastruktury. W statystykach zmotoryzowania społeczeństwa obsuniemy się w dół, ale przy okazji radykalnie odmłodzimy rodzimy park samochodowy.
Nie jest przecież bowiem tajemnicą, że bardzo wiele aut figurujących w oficjalnej ewidencji to klasyczne "martwe dusze", które dawno zakończyły swój drogowy żywot. Tysiące z nich zalegają jako wraki ulice i podwórka. Niektóre ukryte pod plandekami, od lat rzekomo czekające na rewitalizację, inne kompletnie zdewastowane, z powybijanymi szybami, splądrowanymi wnętrzami. Zapomniane, będące kłopotliwym spadkiem lub niechcianym prezentem od wujka.
Według systemu CEPiK w końcu 2018 r. po polskich drogach wciąż jeździło 1 804 624 Fiatów 126p (tak, tak - prawie dwa miliony maluchów! 18 lat od zakończenia produkcji tego modelu), 628 655 Fiatów 125p, 522 672 Polonezy, 134 611 Syren 105 czy 97 319 Wartburgów. Szacowano, że w przypadku ponad 6 mln spośród 23,7 mln zarejestrowanych wówczas samochodów, w okresie 6 lub więcej lat nie wpłynął żaden "komunikat aktualizujący". To znaczy taki pojazd nie pojawił się na badaniu technicznym ani nie został ubezpieczony.
"Podczas spotkania prezydenta miasta Krakowa z parlamentarzystami zostały zgłoszone uwagi w zakresie wyrejestrowania nieużytkowanych pojazdów. Problem ten dotyczy samorządów. Przykładowo w Krakowie zarejestrowanych jest ok. 680 tys. aut, w tym ok. 15 tys. Polonezów i 38 tys. Fiatów 126p, z czego 20 do 25% przez ostatnie 5 do 10 lat nie były ubezpieczane lub nie przechodziły przeglądów" - pisze w datowanej na 21. lutego interpelacji poseł Sonik. I zwraca się z pytaniem do ministra infrastruktury, czy jego resort "rozważa wprowadzenie zmian w przepisach". Chodzi o to, by pojazdy, które nie są od długiego czasu użytkowane, przez 5 albo 10 lat, były wyrejestrowane z urzędu, czyli niejako automatycznie, bez udziału swoich właścicieli. Alternatywą byłoby stworzenie zachęt w postaci "jednorazowego zwolnienia z kosztów" dla osób, które pragną wyrejestrować auto.
Czy to wystarczyłoby? Tak czy inaczej dokonanie powyższej czynności wymagałoby wszak pewnej fatygi. Poza tym można się domyślać, że stan prawny wielu pojazdów, zarówno tych wirtualnych, jak i porzuconych, czy czekających na lepsze czasy jest nie uregulowany, co spowodowałoby dodatkowe kłopoty. Niezbędna byłaby też abolicja ubezpieczeniowa, czyli darowanie zaległych składek OC i kar za ich nieuregulowanie.
Zależą one od wysokości najniższej krajowej płacy oraz od rodzaju pojazdu. W 2020 r. właściciel samochodu osobowego, który nie wykupi obowiązkowej polisy OC przez okres powyżej 14 dni, zapłaci 5200 zł (podwójna wartość minimalnego wynagrodzenia). Zwłoka nie przekraczająca 3 dni będzie kosztowała spóźnialskiego 20 proc. stawki maksymalnej, czyli 1 040 zł. Przy przerwie w ciągłości ubezpieczenia od 3 do 14 dni kara wyniesie 50 proc. pełnej kwoty, a więc 2 600 zł.
Dodajmy jeszcze, że według danych ACEA za 2018 r. średni wiek samochodu osobowego wynosił w Polsce 13,9 roku. Starszymi (statystycznie) autami jeździli w Europie jedynie: Węgrzy (14,2), Litwini (16,9), Estończycy (16,7), Rumuni (16,3) oraz, co ciekawe, Grecy (15,7) i Czesi (14,8). Przy średniej unijnej 10,8 lat.