Nowa usługa. "Specjalistyczna kontrola przebiegu pojazdu"
Droga była zaskakująco długa i kręta, ale cel został wreszcie osiągnięty. Sejm przyjął nowelizację Prawa o ruchu drogowym, przewidującą kary pozbawienia wolności za cofanie liczników kilometrów w samochodach. Za taki proceder zarówno zleceniodawca, jak i wykonawca, będą mogli trafić do więzienia na co najmniej trzy miesiące, ale też nawet na pięć lat. Niezłomni wyznawcy wiary w odstraszającą moc perspektywy surowych wyroków są niewątpliwie zachwyceni, ale...
Ale najpierw warto zastanowić się nad przyczynami patologii, od lat obecnej na rodzimym rynku samochodów używanych. Otóż mamy tu do czynienia z rzadką sytuacją, gdy oszukujący działają niejako na rzecz oszukiwanych. Po prostu spełniają ich oczekiwania i marzenia. Chcecie jeździć autami tanimi, a jednocześnie do cna nie wyeksploatowanymi? Proszę bardzo, nasz klient nasz pan. Co prawda obu wymienionych wyżej wymogów, czyli atrakcyjnej ceny i niewielkiego przebiegu samochodu, nie da się pogodzić, ale zrobimy wszystko, aby się jednak dało. Przynajmniej na papierze.
Oczywiście są osoby, które zupełnie nie orientują się w realiach motoryzacji i uwierzą we wszystko, o czym powie im sprzedawca pojazdu. Można jednak podejrzewać, że m.in. dzięki uporczywej edukacji prowadzonej przez media, większość zainteresowanych kupnem sprowadzonego z Niemiec kilkunastoletniego audi czy volkswagena "w dieslu" doskonale wie, że to niemożliwe, by taki samochód przejeżdżał po drogach naszych zachodnich sąsiadów ledwie 10 000 km rocznie. A tak wynikałoby ze wskazań drogomierza. Wiedzą, ale milcząco godzą się z przekrętem albo wierzą, że są szczęściarzami i właśnie trafiła im się niebywała okazja.
Historię pojazdu można sprawdzić, pobierając bezpłatny raport na jego temat z bazy CEPiK. Od pewnego czasu stan licznika jest odnotowywany podczas okresowego badania technicznego samochodu. Co szkodzi jednak, by niezbędną "korektę" przeprowadzić tuż przed każdym kolejnym przeglądem? Zresztą większość fałszerstw w używanych autach z importu jest dokonywanych jeszcze za granicą lub zaraz po jej przekroczeniu. Przed sprzedażą auta, nie mówiąc o jego zarejestrowaniu w kraju. Taką manipulację trudno udowodnić. Sprzedażą sprowadzanych do Polski używanych samochodów zajmują się pośrednicy, nazywani pogardliwie handlarzami.
To zawodowcy, którzy nawet wtedy, gdy okaże się, że licznik w oferowanym przez nich wehikule został bez żadnych wątpliwości skręcony, nie przyznają się do winy. Powiedzą, że nabyli auto w dobrej wierze i nie mogą odpowiadać za machinacje poprzednich właścicieli.
Firmy, parające się tym procederem, po nowelizacji przepisów i wprowadzeniu kar za fałszowanie wskazań liczników staną się ostrożniejsze. Będą musiały zrezygnować z reklamy opartej na otwartym tekście. Zejdą do podziemia gospodarczego lub zaczną posługiwać się niewinnymi sformułowaniami, zrozumiałymi dla wtajemniczonych. Może pojawią się oferty "specjalistycznej kontroli przebiegu pojazdu"? Rzecz jasna w celu jego uwiarygodnienia...
Znikną za to ogłoszenia takie jak to, które znaleźliśmy w ciągu kilku sekund w Internecie: "Zajmujemy się profesjonalną usługą komputerowej korekty i naprawy liczników samochodowych, motocykli, skuterów, quadów. Usługę wykonujemy we wszystkich modelach aut we wszystkich modułach. Dojazd do klienta GRATIS!!! Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt telefoniczny."
Kara surowa, ale prawdopodobieństwo przyłapania kogokolwiek na przestępstwie i udowodnienia mu winy przed sądem - nikłe. Trzeba będzie liczyć na donosy, podsłuchy i sięgnąć po kontrowersyjne prowokacje.
Tak czy inaczej powtórzmy: walcząc ze skutkami, nie zapominajmy o przyczynach. Wizja pięciu lat pobytu za kratami utrudni i być może nieco ograniczy skalę fałszowania wskazań drogomierzy. Zjawisko to zniknie jednak dopiero wtedy, gdy Polacy staną się na tyle zamożni, by masowo kupować samochody nowe lub przynajmniej takie, których cena będzie odpowiadać rzeczywistej wartości pojazdu.