Absurd w USA. 2,2 mln aut do poprawki, bo mają za małe literki
Amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego zobowiązał Teslę do wprowadzenia poprawek we wszystkich autach marki sprzedanych dotąd w Stanach. Chodzi o wielkość liter wyświetlanych na ekranie.
"Lampki ostrzegawcze o mniejszym rozmiarze czcionki mogą utrudniać odczytanie najważniejszych informacji dotyczących bezpieczeństwa na desce rozdzielczej, zwiększając ryzyko wypadku" - to najważniejszy element informacji opublikowanej na stronie Amerykańskiego urzędu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA), skierowanej do Tesli.
Jak precyzyjnie wyliczono w głównej części dokumentu, sprawa dotyczy 2 193 869 egzemplarzy modeli S, X, 3, Y oraz Cybertruck produkowanych w sumie w latach 2012-2024.
Wielkość czcionki kontrolek Tesli
W opisie problemu czytamy, że chodzi konkretnie o nieprawidłowy rozmiar czcionki kontrolek ostrzegawczych hamulców, trybu parkowania oraz układu ABS. Zgodnie z precyzyjnymi wymogami amerykańskich przepisów, określonymi w Federalnej normie bezpieczeństwa pojazdów silnikowych, literki te powinny mieć co najmniej 3,2 mm wysokości (1/8 cala), a w przypadku ostrzeżenia o awarii układu hamulcowego - minimum 6,4 mm (1/4 cala).
2,2 mln klientów dostaną list
Zgodnie z obowiązującą procedurą, producent jest zobowiązany w ciągu 5 dni od otrzymania tego zgłoszenia przekazać do urzędu projekt listu, który następnie zostanie wysłany do wszystkich posiadaczy pojazdów objętych tą akcja serwisową. Sama kampania naprawcza w tym przypadku będzie oznaczała zdalną aktualizację oprogramowania wskazanych pojazdów i nie zmusi ich właścicieli do odwiedzenia serwisu producenta. Gdyby nie list, zapewne lwia część posiadaczy objętych kampanią Tesli w ogóle nie zauważyłaby problemu.
Jest to największa kampania przywoławcza Tesli w historii, a przy tym także pierwsza dotycząca modelu Cybertruck.Według danych opublikowanych przez NHTSA, problem został wykryty podczas rutynowego audytu zgodności przeprowadzonego 8 stycznia, po czym Tesla zainicjowała dobrowolne przeprowadzenie kampanii naprawczej. Organy regulacyjne twierdzą, że nie ma potwierdzonych przypadków obrażeń ani zgonów związanych z tym problemem. Dlaczego problem dotyczący samochodów produkowanych od 12 lat zdiagnozowano dopiero teraz - tego żaden komunikat urzędu nie wyjaśnia.