Toyota Highlander nie jest częstym widokiem na polskich drogach, ale niewątpliwie pojazd ten ma szereg atutów. Z drugiej strony potężne gabaryty mogą sprawić nieco problemów.
Amerykańskie przeznaczenie samochodu widać w jego wyglądzie. Highlander to potężne auto, którego nadwozie ma niemal 5 metrów długości (brakuje tylko 3,5 cm) przy rozstawie osi wynoszącym 285 cm. Równie imponująca jest szerokość, wynosząca 193 cm.
Stylistyka samochodu dobrze odpowiada jego wymiarom. Auto ma niezwykle wysoko poprowadzoną maskę i linę okien, potężny grill, a dzięki licznym przetłoczeniom i poszerzeniom błotników sprawa wrażenie muskularnego. Jednocześnie nie ma wrażenia przytłoczenia ilością blachy. Jednym słowem to po prostu ładne auto.
W tak potężnym nadwoziu nikt nie będzie narzekał na brak miejsca. Kierowcę i pasażera z przodu oddziela szeroki tunel, który uświadamia, w jak szerokim samochodzie siedzimy. Fotele są podgrzewane i wentylowane.
Trzy osoby jadące z tyłu nie mają żadnych problemów z miejscem czy to na nogi czy na barki. W konfiguracji pięcioosobowej potężny jest również bagażnik (658 litrów). W drugim rzędzie foteli oczywiście mamy osobną strefę klimatyzacji, a zewnętrzne fotele wyposażono w podgrzewanie.
Sytuacja nieco zmienia się, gdy Toyotą Highlander chce podróżować siedem osób. Okazuje się wówczas, że dwa ostatnie fotele, które składane są płasko w podłogę bagażnika, należy raczej traktować jak rozwiązanie awaryjne niż pełnoprawne miejsce dla osoby dorosłej. Z drugiej strony miejsce te są bardzo chętnie wybierane przez dzieci. Rzadko zdarza się przecież okazja do przejechania się w bagażniku, i to w pełni legalnie.
Projektanci starali się również, zapewnić choć namiastkę komfortu - w trzecim rzędzie znajdziemy np. uchwyty na kubki czy podłokietniki po zewnętrznych stronach foteli.
W konfiguracji siedmioosobowej pojemność bagażnika jest już raczej symboliczna - wynosi 270 litrów, w tym niespełna 30-litrowy schowek pod podłogą bagażnika. Dla równowagi, po złożeniu foteli w drugim rzędzie Highlanderem da się przewieźć np. szafę o wysokości 180 cm. Pewnym zaskoczeniem in minus jest stosunkowo niewielka ładowność (592 kg, a przecież mamy do czynienia z autem siedmioosobowym).
Miejsce pracy kierowcy jest bardzo komfortowe. Ergonomia jest poprawna, wszystkie przełączniki są w zasięgu ręki i ułożone intuicyjnie. Na konsoli środkowej znajduje się duży ekran systemu infotainment, którym steruje się dotykowo, a nie za pomocą gładzika, czy pokrętła, jak to było jeszcze do niedawna w samochodach Lexusa czy Toyoty. Jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, chociaż nie da się ukryć, że w w tym przypadku niektóre elementy są mocno pochowane i trzeba się natrudzić, by je odnaleźć. System wciąż ma pole do poprawy.
W manewrowaniu dużym pojazdem znakomicie pomagają nie tylko czujniki cofania, ale również system kamer 360 stopni. Ciekawostką jest wewnętrze lusterko wsteczne, które może działać... po prostu jak lusterko wsteczne, ale może być też ekranem na którym jest wyświetlany obraz z umieszczonej na klapie bagażnika kamery. Ten tryb wymaga pewnego przyzwyczajenia, ale ostatecznie jest ciekawym rozwiązaniem, gdyż widoku nie zasłaniają nam pasażerowie, czy wyładowany po sufit bagażnik.
Toyota Highlander jest klasycznym SUV-em z nadwoziem samonośnym (w przeciwieństwie do zbudowanego na ramie Land Cruisera). Auto waży 2,1 tony, a napędzane jest przez hybrydowy układ napędowy. Składa się on aż z trzech silników. Pierwsze skrzypce gra spalinowy, czterocylindrowy silnik o pojemności 2,5 l, który wspomagany jest przez silnik elektryczny; oba napędzają koła przednie. Dodatkowy silnik elektryczny znajduje się przy tylnej osi i zapewnia napęd 4x4. Moc systemowa układu napędowego to 248 KM.
Układ napędowy współpracuje z przekładnią bezstopniową. Jej obsługa jest tak prosta, jak każdej przekładni automatycznej, ale jazda z nią wymaga przyzwyczajenia. Otóż w przekładniach bezstopniowych natężenie dźwięku generowanego przez silnik jest powiązane nie z nabieraniem prędkości ale z położeniem pedału gazu. Jeśli kierowca naciśnie mocno gaz, to silnik natychmiast wskakuje na wysokie obroty, mimo że samochód nie zdążył jeszcze nabrać prędkości. Wrażenie jest podobne, jak w samochodzie ze ślizgającym sprzęgłem, ale to cecha charakterystyczna przekładni bezstopniowych i albo się do tego przyzwyczaimy, albo wybierzemy inny samochód.
Osiągi Toyoty Highlander dla zdecydowanej większości osób będą co najmniej wystarczające. Duży i ciężki samochód rozpędza się (wg danych fabrycznych) do 100 km/h w 8,3 s, nie ma również problemów z wyprzedzaniem. Pewnym zaskoczeniem może być ograniczenie prędkości maksymalnej do 180 km/h, ale umówmy się, że jazda z taką prędkością SUV-em nie tylko oznacza łamanie przepisów, ale jest również niekomfortowa ze względu na szum powietrza (to typowe dla wszystkich aut z wysokim nadwoziem, nie tylko Highlandera) i oznacza wysokie zużycie paliwa.
Takie ograniczenie prędkości to pokłosie skonstruowania Highlandera z myślą o rynku amerykańskim. Tam nikomu nie przychodzi do głowy, by jeździć szybciej, samochody konstrukcyjnie nie są więc przystosowane do tego, by np. jechać autostradą kilka godzin z prędkościami rzędu 200 km/h.
Do szybkiej jazdy zniechęca również typowo amerykańskie skonfigurowanie zawieszenia. Samochód jest miękki, dzięki czemu komfort jest na wysokim poziomie, ale nadwozie mocno przechyla się na zakrętach. Istnieje również zauważalna tendencja do "nurkowania" podczas gwałtownego hamowania oraz podnoszenia przedniej części nadwozia przy przyśpieszaniu. Jednym słowem - zawieszenie skłania raczej do spokojnej jazdy i unikania gwałtownych manewrów.
Bardzo pozytywnie należy ocenić zużycie paliwa. Pięciometrowy samochód, ważący ponad 2 tony samochód w mieście spala około 6,5-7 l benzyny na 100 km. Dopiero podczas jazdy z prędkościami autostradowymi opór powietrza robi swoje i trzeba się liczyć z wynikiem rzędu 10 l/100 km. Taka jest specyfika napędu hybrydowego - stała jazda pod dużym obciążeniem (z wysoką prędkością) błyskawicznie rozładowuje akumulator, który nie ma jak się naładować podczas hamowania. W efekcie komponent elektryczny napędu staje się tylko balastem.
Ceny Toyoty Highlander zaczynają się od 226 100 zł za wersję wyposażeniową Prestige. Takie auto posiada m.in. automatyczną trzystrefową klimatyzację, system bezkluczykowy, 20-calowe koła, skórzaną tapicerkę, podgrzewane przednie fotele czy układ wykrywania przeszkód.
Natomiast za testowaną odmianę w wersji Executive trzeba zapłacić przynajmniej 259 500 zł. Takie auto posiada m.in. wspomniane lusterko z ekranem, system multimedialny z ekranem 12,3 cala i systemem kamer 360 stopni, wyświetlacz HUD na przedniej szybie, panoramiczny dach z funkcją uchylania i otwierania czy system audio JBL z 11 głośnikami.
Auto objęte jest trzyletnią gwarancją limitowaną przebiegiem 100 tys. km.
Toyota Highlander nie ma w Polsce dużej konkurencji. Niewielu producentów decyduje się bowiem na sprzedawanie w Europie samochodów, które mają niemal pięć metrów długości, a jeśli już - są to najczęściej pojazdy premium o znacznie wyższej cenie.
Jeśli jednak ktoś ma dużą rodzinę, dom i duży garaż, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wybrał Toyotę Highlander. Jazda tym samochodem jest bowiem bardzo wygodna, a jeśli wyeliminujemy problemy z parkowaniem (na większość miejsc w halach garażowych nowych bloków da się wjechać, ale są problemy z otwarciem drzwi i opuszczeniem auta), to eksploatacja tego samochodu może sprawić wiele przyjemności.
***