Toyota Highlander, czyli po naszemu Góral
Do niedawna Toyota nie miała w swojej europejskiej ofercie naprawdę dużego SUV-a. Teraz już ma. To Highlander, czyli po naszemu Góral, imigrant zza mórz, od lat dobrze znany w USA, Kanadzie czy Australii. Samochód siedmioosobowy, świetnie wyposażony, wygodny, dostępny wyłącznie z napędem hybrydowym i nietani.
Według standardów amerykańskich Highlander to "emka", co najwyżej "elka", lecz w Europie zalicza się niewątpliwie do pojazdów w rozmiarze XXL. Mierzy prawie pięć metrów długości (dokładnie 4966 mm, o 366 mm więcej niż spory przecież RAV4), niemal 2 m szerokości i ponad 1,75 m wysokości. Jednak chociaż jest zawodnikiem wagi ciężkiej, nie prezentuje się ociężale. Przeciwnie, dzięki kilku udanym zabiegom stylistycznym, na przykład mocno uwydatnionym nadkolom, wyraźnemu przetłoczeniu na bokach nadwozia, podciętemu tyłowi i wąskim lampom, wygląda całkiem zgrabnie.
Więcej niż pokaźne gabaryty auta oraz duży rozstaw osi, wynoszący 2850 mm, sugerują ponadprzeciętną przestronność wnętrza, do którego dostęp ułatwiają duże, szeroko otwierające się drzwi (osłaniają progi, dzięki czemu chronią nogawki spodni podróżnych przed zabrudzeniem). I takie jest ono w istocie. Przednie fotele, pokryte miękką skórą, wedle potrzeb podgrzewane lub wentylowane, ustawiane elektrycznie, wręcz rozpieszczają komfortem. Do ideału brakuje im jedynie nieco dłuższych siedzisk i większego zakresu regulacji wzdłużnej.
Na ciasnotę z pewnością nie mogą też narzekać pasażerowie, zasiadający w środkowej części kabiny. Oddzielnie klimatyzowanej, z płaską podłogą, dzieloną, przesuwaną kanapą (dwa skrajne miejsca z możliwością podgrzania ) o regulowanym kącie położenia oparcia, dwoma wejściami USB. Jedynie osoby o wzroście ponad 190 cm będą musiały odrobinę skulić się w sobie ze względu na wiszący nad głową panoramiczny dach.
Siedzenia trzeciego rzędu, chowane pod podłogą bagażnika, trzeba traktować awaryjnie lub jako przedział przeznaczony dla dzieci. Zwłaszcza, że nie jest łatwo się na nie dostać.
Przy komplecie pasażerów "Góralem" przewieziemy 268 litrów bagażu. W układzie pięcioosobowym - 658 l (do wysokości rolety), a przy podróżowaniu we dwójkę 1177 l. Gdyby zaszła konieczność zapakowania auta aż po dach, wówczas zmieści ono 1909 l ładunku. Maksymalną ładowność producent określa na 665 kg. Aha, i jeszcze jedno - flagowy SUV Toyoty pozwala holować (co nie jest oczywistością w przypadku hybryd) przyczepę o masie do dwóch ton.
Kokpit Highlandera został nakreślony na modłę azjatycko-amerykańską. Co oznacza błyszczące powierzchnie, wymyślne linie i kształty, schowki, schoweczki, półki, półpółki i ćwierćpółki, kieszenie i kieszonki, rozliczne przyciski, pokrętła obsługujące system audio (Premium JBL o mocy 1200 W, z 11 głośnikami) itp. Do tego wysokiej jakości materiały i mnóstwo informacji przekazywanych, niekoniecznie w najprzejrzystszy sposób, przez rozbudowany, 12,3-calowy centralny ekran dotykowy systemu multimedialnego, główny panel instrumentów z dwoma analogowymi zegarami i umieszczonym między nimi 7-calowym wyświetlaczem komputera pokładowego oraz wyświetlacz przezierny HUD, rzucający duży (10,1 cala) obraz na przednią szybę (nawiasem mówiąc podgrzewaną, z zatopionymi w szkle drucikami, których widok może komuś trochę przeszkadzać).
Uff... Dużo tego, ale całość jest jak najbardziej do ogarnięcia, choć musi to trochę potrwać. W zorientowaniu się, co i jak, pomaga polskojęzyczne menu i takież swojsko brzmiące komunikaty. Pojemny schowek w środkowej konsoli kryje m.in. indukcyjną ładowarkę smartfonów. Są też rzecz jasna wejścia USB.
Jak wspomnieliśmy na wstępie, Toyota Highlander jest dostępna wyłącznie z napędem hybrydowym, na który składają się: czterocylindrowy, szesnastozaworowy silnik spalinowy o pojemności 2487 ccm, pracujący w odznaczającym się podwyższoną sprawnością cyklu Atkinsona, dwa silniki elektryczne, generator i bateria niklowo-wodorkowa, ukryta pod drugim rzędem siedzeń. Jedna z jednostek elektrycznych znajduje się z przodu, druga przy tylnej osi, stanowiąc element napędu 4x4 All-Wheel-Drive-intelligent.
Łączna moc opisanego układu wynosi 248 KM, co pozwala rozpędzić ważącego dwie tony SUV-a maksymalnie do 180 km na godzinę. Prędkość 100 km/godz. osiągamy, według danych fabrycznych, po 8,3 sekundy od startu. Kierowca ma dyspozycji trzy tryby jazdy: Eco, Normal i Sport. Każdy z nich da się łączyć z oddzielnie uruchamianym trybem czysto elektrycznym, z którego możemy korzystać do prędkości 125 km/godz. Pod warunkiem, że akumulator zgromadził wystarczającą ilość energii. Niestety, jej zapas wystarcza maksymalnie na kilka kilometrów.
Na środkowej konsoli znajdziemy ponadto przycisk z napisem Trial, włączający tryb przydatny poza asfaltem. Będziemy jednak zapewne unikać takich sytuacji, pamiętając, że Highlander nie jest terenówką.
Włączenie trybu Sport nieco wyostrza reakcje na gaz, ale nie czyni z Highlandera auta sportowego. Wciąż jest to przeznaczony dla dużej rodziny SUV, najlepiej czujący się podczas niespiesznych, dalekich podróży drogami o dobrej nawierzchni. Przy mocniejszym naciśnięciu pedału przyspieszenia, jego silnik spalinowy, jak to bywa w hybrydach z bezstopniowymi skrzyniami biegów, wchodzi na wysokie obroty i zaczyna jednostajnie, nieprzyjemnie wyć. Jednak gdy osiągniemy "prędkość przelotową" uspokaja się, w kabinie słychać wówczas tylko szum powietrza opływającego nadwozie, a samochód sunie dostojnie naprzód, nawet na gładkiej autostradzie lekko się stale bujając, niczym rasowy... amerykański van. Przechyły nadwozia są bardziej odczuwalne na ostrzejszych zakrętach, choć i wtedy nie dają powodu do niepokoju. W mieście życie ułatwia zaskakująca wręcz zwrotność bądź co bądź pięciometrowego SUV-a oraz kamery, obrazujące sytuację nie tylko za samochodem, ale także wokół niego, w widoku z góry. W każdych warunkach kierowcę wspomaga niezwykle bogaty zestaw elektronicznych asystentów. Toyota reklamuje systemy bezpieczeństwa w Highlanderze jako absolutnie nowatorskie i, jakżeby inaczej - inteligentne. Co ważne, działają one na tyle dyskretnie, że nie skłaniają do natychmiastowego poszukiwania wyłącznika...
Zgodnie z informacjami z katalogu, testowany przez nas SUV powinien zużywać średnio 6,6 - 7,2 litra benzyny na 100 km. Na trasie Zakopane - Kraków, z dwiema osobami na pokładzie i niewielkim bagażem, zdołaliśmy zejść ze spalaniem nawet do 6 l/100 km. Na ogół trzeba jednak liczyć się z wartościami o około połowę wyższymi. To i tak nieźle, zważywszy charakter i parametry samochodu.
Ceny Toyoty Highlander 2.5 Hybrid Dynamic Force 248 KM AWD-i e-CVT zaczynają się od kwoty 233 400 zł. Pojazd w recenzowanej, wszystkomającej wersji Executive kosztuje 269 400 zł.