To nie jest samochód dla żonatego...

Mitsubishi ASX, które od dłuższego czasu wozi redaktorów naszego serwisu w ramach testu długodystansowego, "stuknęło" właśnie 2 tys. km. Czy w tym czasie samochód ujawnił jakieś cechy szczególnie przykuwające naszą uwagę?

Jak już informowaliśmy, najmocniejszymi stronami odświeżonego ASX są silnik i dobre właściwości jezdne. Chociaż benzynowa jednostka 1,6 l MIVEC rozwija moc 117 KM i dysponuje raczej skromnym momentem obrotowym (154 Nm), biorąc pod uwagę klasę auta, osiągi są zupełnie wystarczające. Setka pojawia się na prędkościomierzu w 11,4 s od startu - prędkość maksymalna to 183 km/h (wg licznika jest to niemal 200 km/h).

Narzekać można wprawdzie na brak sześciostopniowej skrzyni biegów, ale jej zastosowanie wymagałoby zapewne od kierowcy częstszego sięgania do lewarka. Z punktu widzenia ekonomii jej obecność nie jest jednak wymagana. Nawet w czasie szybkiej autostradowej jazdy samochód ani razu nie zużył więcej niż 8,2 l/100 km. Jak na poziom zużycia paliwa wpłyną utrzymujące się całą dobę ujemne temperatury? O tym, najpewniej, przekonamy się już w najbliższych dniach...

Reklama

Wspominaliśmy już o znacznej poprawie właściwości jezdnych. ASX zyskał dużą pewność prowadzenia. W stosunku do auta sprzed liftingu bez śladu zniknęło charakterystyczne "bujanie" tylnej osi. Ofensywna jazda po zakrętach, zwłaszcza na śliskiej nawierzchni, ujawnia jedynie - łatwą do opanowania - podsterowność. Niewykluczone jednak, że duża w tym zasługa opon Yokohama W-Dive, które przeciętnie radzą sobie na mokrej nawierzchni. Z niecierpliwością czekamy więc na pierwszy śnieg, mając nadzieję, że w trudniejszych warunkach ujawnią swoje lepsze oblicze. 

Jakie jeszcze cechy zasługują na szczególną uwagę? Dużo dobrego można powiedzieć o fotelach, które nie powodują większego bólu pleców nawet po 400-500 km pokonanych po polskich drogach. Japończycy (wreszcie...) zastosowali też kolumnę kierownicy o regulacji w dwóch płaszczyznach, dzięki czemu znalezienie optymalnej pozycji jest łatwe.

Mimo tego, do niektórych rozwiązań z zakresu ergonomii trzeba się przyzwyczaić. Bez zmian pozostał np. montowany po lewej stronie zegarów, przycisk obsługujący komputer pokładowy (wymaga zdjęcia ręki z kierownicy), nie wszystkim przypadnie też do gustu raczej skomplikowane w obsłudze radio pozbawione dotykowego wyświetlacza. Na szczęście z funkcji pokroju korektora dźwięku korzysta się rzadko, a uzbrojony w sześć głośników i złącze USB (wyposażenie seryjne wersji Invite) zestaw zapewnia całkiem przyzwoitą jakość dźwięku. W odmianie Invite otrzymujemy też m.in. wielofunkcyjną kierownicę, tempomat, światła i wycieraczki z czujnikami deszczu i zmierzchu, czy automatyczną klimatyzację (i klimatyzowany schowek).

Pewne kłopoty z obsługą ASX mogą mieć też osoby, które natura obdarzyła... dużymi dłońmi. Co ciekawe, nie chodzi wcale o wielkość pokręteł czy przycisków, bo te nie sprawiają problemów nawet w grubych rękawiczkach. Problematyczny jest raczej specyficzny kształt deski rozdzielczej. W przypadku nieparzystych przełożeń (1,3 i 5) dłoń często opiera się o wykończony "fortepianowym" plastikiem daszek nad pokrętłami sterowania nawiewem. Nie jest to wprawdzie wybitnie irytujące, ale można przypuszczać, że - po kilku latach - na plastiku pojawią się niezbyt estetyczne zadrapania spowodowane chociażby od obrączki.

Mimo tej drobnej przypadłości, z roli samochodu rodzinnego, Mitsubishi ASX wywiązuje się całkiem dobrze. Bagażnik o pojemności 419 l ma foremne kształty. Narzekać można jedynie na stosunkowo wysoki próg załadunku wynikający, rzecz jasna, z "uterenowionego" charakteru pojazdu (wysokość nadwozia to 1615 mm). 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mitsubishi ASX
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy