Testujemy "czeskiego Golfa". Warto go kupić?
Przez lata oferta Skody ograniczała się do trzech modeli: Fabii, Octavii i Superba. Za wyjątkiem tej pierwszej, każdy z pojazdów pozycjonowany był na pograniczu segmentów.
Marka z Mlada Boleslav odchodzi jednak od tego typu zabiegów. Nowa Octavia zdaje się zapominać o swoich kompaktowych korzeniach, Superb ma aspiracje bycia alternatywą dla podstawowych modeli Audi A6.
Delikatna korekta pozycjonowania produktów czeskiego producenta sprawiła, że w ofercie pojawiła się luka, której nie można było nie zagospodarować. Czesi nie mieli bowiem w swoim portfolio typowego samochodu segmentu C.
W tym celu, z myślą o nieco mniej wymagających klientach, opracowano model o nazwie Rapid. Samochód - zwłaszcza w wersji Spaceback (hatchback) rywalizować ma o klienta z takimi pojazdami, jak chociażby Chevrolet Cruze. Jak auto sprawdza się w codziennym użytkowaniu?
Na pierwszy rzut oka nadwozie może się podobać. Karoseria pięciodrzwiowej wersji mierzy 4,3 m długości. Oznacza to, że samochód jest zaledwie o 3 cm krótszy, niż obecna generacja Volkswagena Golfa. Auto może się też pochwalić całkiem pokaźnym - wynoszącym aż 2603 mm - rozstawem osi. To więcej, niż w poprzedniej generacji Skody Octavii! Na tle klasowych rywali nowy wojownik z Mlada Boleslav ma jednak pewien słaby punkt, który odkryjemy po kilku kilometrach jazdy w ciepłych, zimowych okryciach. Szerokość nadwozia mierzy jedynie 1,7 m - to o niemal 10 cm mniej, niż w większości produkowanych obecnie aut klasy C.
Czesi wzięli natomiast pod uwagę potrzeby młodych rodzin, które na sobotnie wycieczki zabierać muszą chociażby dziecięcy wózek. Do pięciodrzwiowego Rapida zapakować możemy bagaże o objętości aż 415 l, co jest obecnie jednym z najlepszych wyników w klasie. Na uwagę zasługuje też stosunkowo niski, wynoszący 68 cm próg załadunku.
We wnętrzu Spacebacka bez trudu odnajdą się miłośnicy starszych aut koncernu Volkswagena. Chociaż deska rozdzielcza zaprojektowana została od podstaw specjalnie z myślą o Rapidzie, większość przełączników zaadaptowano z poprzednich generacji aut z Wolfsburga.
Dla przykładu pokrętło służące do ustawienia lusterek jest identyczne, jak w Golfie "czwórce", składany ku górze, otwierany podłokietnik montowano już w pierwszej generacji "nowożytnej" Octavii. To samo powiedzieć można o - pozbawionym kolorowych "wodotrysków" - wyświetlaczu komputera pokładowego znanym m.in. z Passata B6.
Mimo tego projekt wnętrza nie sprawia wrażenia przypadkowego - wszystko jest dokładnie tam, gdzie życzyłby tego sobie kierowca. Sterowanie radiem, czy - jednostrefową - automatyczną klimatyzacją jest dziecinnie proste. Przyciski obsługujące podgrzewanie szyb, centralny zamek czy podgrzewanie foteli (oczywiście jest to płatna opcja) obsługiwać można bez zdejmowania dłoni z lewarka zmiany biegów. Na pochwałę zasługują też obszerne kieszenie drzwi, które bez trudu pomieszczą 1,5 litrową butelkę z napojem i całkiem duży schowek.
Po stronie minusów zapisać można skokową regulację oparcia foteli, która utrudnia nieco znalezienie optymalnej pozycji. W dłuższej trasie daje też o sobie znać brak możliwości regulacji tzw. "lędźwi".
Zastrzeżenia można mieć też, co do jakości materiałów wykończeniowych. Deskę rozdzielczą - chociaż dokładnie spasowaną - wykonano z twardego, podatnego na zarysowania plastiku.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował benzynowy silnik 1,2 l TSI. Jednostka osiąga zaledwie 85KM, co biorąc pod uwagę wymiary auta traktować można, jako zapowiedź flegmatycznych osiągów. W rzeczywistości samochód radzi sobie na drodze zdecydowanie lepiej, niż mogłoby się wydawać. Dzięki turbodoładowaniu jednostka - już przy 1500 obr./min - osiąga maksymalny moment obrotowy 160 Nm, co przekłada się na całkiem znośne przyspieszenie. Sprint do 100 km/h zajmuje autu 11,7 s - prędkość maksymalna to 180 km/h.
Silnik 1,2 l TSI - chociaż nie jest mistrzem sprintu - przypadnie go gustu kierowcom lubiącym jazdę "o kropelce". W cyklu mieszanym średnie spalanie łatwo utrzymać na poziomie 6,5 l/100 km. W trasie, przy rozsądnej jeździe, bez trudu powinniśmy otrzymać wynik około 5 l/100 km!
Nową Skodę pochwalić też można za precyzyjny układ kierowniczy i dobre właściwości jezdne. Chociaż na tylnej osi pracuje klasyczna belka podatna na skręcanie, auto świetnie radzi sobie w ciasnych zakrętach i - dzięki lekkiej jednostce napędowej - nie ma tendencji do podsterowności.
Podstawowa wersja Skody Rapid Spaceback z silnikiem 1,2 l TSI o mocy 85 KM wyceniona została na nieco ponad 53 tys. zł. za dodatkowe 1650 zł otrzymamy - w pakiecie - manualną klimatyzację i radioodtwarzacz CD/MP3. Kolejne 1800 zł dopłacić trzeba będzie za metalizowany lakier. Warto też wydać 300 zł na dojazdowe koło zapasowe.
W podstawowej wersji - Active - nie otrzymamy jednak takich "gadżetów", jak sterowany z pilota centralny zamek (działa tylko z kluczyka), elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, komputer pokładowy, podłokietnik czy kieszenie w oparciach foteli. Te oferowane są dopiero w wersji Ambition, której ceny startują z pułapu nieco ponad 58 tys. zł. Jeśli dodatkowo zdecydujemy się m.in. na pakiet obejmujący podgrzewane fotele i dysze spryskiwaczy (900 zł), automatyczną klimatyzację (1500 zł), aluminiowe felgi w rozmiarze 16 cali (2100 zł) czy alarm (900 zł) cena podskoczy do około 65 tys. zł.
Nie jest to mało, ale trzeba pamiętać, że zbliżoną kwotę zostawimy w salonie Volkswagena za podobnie wyposażone Polo 1,4 Cityline...
PR